Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bernard Czok kontra opolski ratusz. Miasto przegrało z nim wiele spraw. Przedsiębiorca domaga się 4 milionów złotych

Piotr Guzik
123RF
Bernard Czok, właściciel firmy holowniczej, od blisko dwóch lat prowadzi sądową batalię z opolskim urzędem miasta. 32 sprawy rozstrzygnięto na jego korzyść. Do tej pory sąd kazał wypłacić miastu 200 tys. złotych. Na tym może się nie skończyć. Przedsiębiorca swoje oczekiwania wycenia na 4 miliony złotych. Ratusz uważa, że to kwota zbyt wygórowana.

Początek problemu sięga 2002 roku. Wtedy na samorządy scedowano obowiązek odholowywania pojazdów z dróg. Te z kolei zlecały to firmom prywatnym.

W Opolu w latach 2002-2017 roku zajmowała się tym firma Auto Czok, której właścicielem jest Bernard Czok.

- Przez ten czas przedsiębiorca wykonując swoje obowiązki zgromadził na parkingu kilkadziesiąt pojazdów, co do których nie ustalono ich właścicieli lub następców prawnych tych właścicieli. W takich sytuacjach samorząd powinien decydować o przepadku pojazdu na jego rzecz oraz zapłacić za jego przechowywanie i złomowanie, po uprzednim wystąpieniu do sądu rejonowego o wydanie odpowiedniego orzeczenia - mówi sędzia Jerzy Krupiński, rzecznik Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu.

Tak się jednak nie działo. Dlatego Bernard Czok zaczął wystosowywać pisma do ratusza, w których zwracał się o zainteresowanie sprawą i jej rozstrzygnięcie, w tym wypłatę wieloletnich zaległości. Ostatecznie w 2017 roku złożył do WSA szereg skarg na bezczynność ratusza.

- Na 32 sprawy wszystkie zostały uwzględnione. Sąd nakazał organowi rozpatrzenie każdej ze spraw w ciągu miesiąca od zwrotu akt. Oprócz tego w każdym przypadku nałożono na prezydenta Opola 500 złotych grzywny, nakazano wypłatę 1000 zł na rzecz poszkodowanego oraz naliczono 597 zł kosztów sądowych - wylicza sędzia Jerzy Krupiński.

- Urząd miasta swój brak aktywności uzasadniał wątpliwościami prawnymi. Argumentowano, że skoro właściciel pojazdu pozostał nieustalony, to nie można wydać decyzji o przepadku pojazdu na rzecz samorządu. Należy jednak pamiętać, że przedsiębiorca wykonał swoje zadanie. Urząd miasta wskazywał też, że skarżący nie wykazywał jakie ponosił koszty, jednak to nie było przedmiotem postępowania - mówi rzecznik WSA.

Urząd miasta odwołał się od decyzji sądu do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten zajął się nimi pod koniec 2017 roku. We wszystkich przypadkach odwołania oddalono i utrzymano w mocy decyzje WSA.

Akta ponad 30 spraw wróciły do ratusza na przełomie lutego i marca 2018 roku. Od tego momentu urząd miasta miał miesiąc na działanie w tej kwestii.

- Pierwsze decyzje zaczęły jednak zapadać pod koniec sierpnia, a więc długo po upływie tego terminu. Jeszcze przed tymi decyzjami przedsiębiorca złożył do WSA skargi na niewykonanie wyroku. Sąd te skargi uwzględnił - informuje sędzia Jerzy Krupiński.

Tym razem grzywna nałożona na prezydenta w każdym przypadku wyniosła 1500 złotych. Do tego doszły: wypłata 2 tys. złotych na rzecz przedsiębiorcy oraz 697 złotych kosztów postępowania.

Oznacza to, że do tej pory jedna sprawa kosztowała miasto blisko 6300 złotych. Wszystkie dają blisko 200 tys. złotych. Na mocy prawomocnych wyroków miasto ma zapłacić ponad 65 tys. złotych. Reszta dotyczy wyroków, które nie są jeszcze prawomocne.

Urząd miasta już deklaruje, że będzie się odwoływać od ostatnich decyzji do NSA. Jednocześnie ratusz złożył skargi kasacyjne na decyzje już prawomocne.

W rozmowie z Polską Agencją Prasową Bernard Czok zapowiada batalię o wypłatę należności, które oszacował na 4 miliony złotych. Jak twierdzi, świadcząc usługi na rzecz Opola spełniał wszystkie wymogi prawne, a koszty wynikają z przechowywania pojazdów na parkingu strzeżonym i dostosowanym do wymogów ochrony środowiska.

Od 2017 roku za holowanie i przechowywanie rozbitych pojazdów oraz wraków zalegających na parkingach odpowiada Zakład Komunalny, który jest spółką miejską.

Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik urzędu miasta, w oświadczeniu wysłanym do mediów podkreśla, że miasto zrezygnowało ze współpracy z firmą Auto Czok, ponieważ "Opole traciło setki tysięcy złotych rocznie ze względu na praktyki, jakie firma zwykła stosować".

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów udowodnił Auto Czokowi nieuczciwe działanie w kwestii zamówień publicznych i w 2017 r. nałożył karę za zmowy cenowe. Gmina Opole nie chce i nie może uczestniczyć w tego typu praktykach. Firma Auto Czok wielokrotnie próbowała i nadal próbuje powrotu do monopolizacji rynku usług holowniczych w Opolu. Na to nie ma zgody, dlatego jesteśmy w sporze z byłym wykonawcą usług usuwania pojazdów z dróg. Od lat próbujemy zakończyć postępowanie administracyjne, co pan Czok skutecznie utrudnia nie przysyłając dokumentów, o które wnioskujemy - zaznacza Katarzyna Oborska-Marciniak.

"Nie zgadzamy się z roszczeniami pana Czoka i jego wybiórczym interpretowaniem umów. Miasto odpowiada za środki publiczne, a oczekiwana kwota 4 mln złotych w naszej opinii jest mocno wygórowana i nie jest poparta żadnymi wyliczeniami, dlatego wszystkie sprawy powinny być rozstrzygnięte przez sąd. Pan Czok wystawia bowiem miastu wiele nieprawidłowych, niemożliwych do zapłacenia faktur, które nie odzwierciedlają faktycznie wykonanych usług. Stanowisko w tej sprawie zajmie również Samorządowe Kolegium Odwoławcze" - zapowiada pani rzecznik.

Bernard Czok odmówił rozmowy "NTO" zasłaniając się natłokiem obowiązków.

FOTORADARY. Będzie ich dwa razy więcej!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto