Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gaba Kulka: "Nagrody stoją w łazience, akurat tam najmniej się kurzy" [Rozmowa NaM]

AG
Gaba Kulka
Gaba Kulka Archiwum prywatne/gabakulka.com
Córka Konstantego Andrzeja Kulki, architekt wnętrz, artystka wszechstronna. Z Gabą Kulką rozmawialiśmy o słabości do coverów, miłości do psów i życiu w dwuwymiarze.

Mówią o niej, że śpiewa alternatywę. Sama stwierdza, że to „pop, który rozbija swą formę". Nagrody trzyma w łazience, bo dla niej prawdziwym sukcesem są wydane płyty. Swoją prywatność zamyka na kłódkę w domu. Najważniejsza jest dla niej muzyka. Zaangażowana, skromna i zawsze punktualna. Gaba Kulka.

Jak często tłumaczysz się ludziom ze swoich ucieczek?

Jak się nazwie płytę „The Escapist” to potem często trzeba się z tego tłumaczyć. Mój ostatni album miał sugerować coś innego niż instynkt ucieczki. Eskapizm w tym przypadku dotyczy puszczenia wodzy fantazji. To pewien rodzaj odklejenia się od prozy rzeczywistości.

O czym najczęściej fantazjujesz?

Mam ogromną tendencję do śnienia na jawie. W bardzo łatwy sposób następuje u mnie ten proces. Umysł odłącza się od tego, co się dzieje tu i teraz. W mojej głowie rozwijają się zupełnie nowe historie. Ale nie jakieś nie z tego świata, żadne tam loty w kosmos. To raczej snucie równoległej narracji. Coś jak klip, którzy tworzy się przed moimi oczami.

A mówi się, że najczęściej fantazjują dzieci. Jako mała dziewczynka miałaś problemy związane z nazwiskiem?

Nie. Bardzo szybko okazało się, że czymkolwiek bym się nie zajęła, że mój tata nie miał powodów, aby interweniować i pomagać własnym nazwiskiem – miałam więc zdrową sytuację w domu. Później nasze drogi artystyczne rozeszły się w tak różne strony, że interwencja nie była możliwa. Zapewne byłoby inaczej, gdybym zajęła się muzyką klasyczną, ale tego nie zrobiłam.

Dlaczego?

- Nie chciało mi się ćwiczyć. W świecie klasyki na pewnych etapach dyscyplina jest najważniejsza. A ja byłam leniwa. Muzyką zajęłam się trochę później na własnych warunkach.

Tata, mama, dziadek, babcia - bardziej muzycznej rodziny nie dało się wymarzyć. Który z jej członków miał największy wpływ na Twoją ścieżkę muzyczną?

Nie umiem wymienić jednej konkretnej osoby. Myślę, że wpłynął na mnie raczej klimat, który panował w domu. Wystawienie młodego człowieka na dużą ilość muzyki klasycznej jest fantastyczne. To naprawdę dużo mi dało. Obok fascynacji rockowych takich jak Queen, Alice Cooper, Peter Gabriel czy Tori Amos zawsze towarzyszyło mi dziedzictwo związane z muzyką poważną. Iskrzenie na styku tych dwóch światów było dla mnie bardzo ważne.

Ważne są dla Ciebie też muzyczne autorytety. Masz słabość do coverów?

Tak, ale to nie jest nostalgia. Bardziej przekonanie, że wykonywanie cudzych utworów jest tak samo ważne jak swoich. Może to wpływ wychowania w duchu muzyki klasycznej? W końcu tam granie cudzych utworów to meritum sprawy.

Muzycznie trudno Cię rozgryźć. Śpiewasz najczęściej po angielsku. Czy to dlatego, że Polakom trudniej jest zrozumieć teksty w języku obcym?

Język angielski jest dla mnie spojony z rodzajem muzyki, który wykonuję. Folkowo-rockowo-musicalowe korzenie wywodzą się z krajów anglosaskich. Dlatego język angielski jest dla mnie intuicyjny. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, czy Polakom trudniej zrozumieć moje piosenki, bo śpiewam w języku obcym. Zawsze na początku myślę o sobie. Oczywiście, staram się też pisać piosenki po polsku. Jestem względem nich bardziej krytyczna, dlatego jest ich mniej. Nie przechodzą przez sito samokrytyki.

Samokrytyka to chyba Twój znak rozpoznawczy. Kiedy zrozumiałaś, że grasz tak samo dobrze, jak śpiewasz?

Serio? Grać zaczęłam w podstawówce. Na początku były skrzypce, potem fortepian. Wtedy go nie lubiłam i nie przykładałam się za bardzo. Myślę, że było to spowodowane złym kontaktem z nauczycielką. Kiedy okazało się, że mogę grać to, na co sama mam ochotę, badać instrument, sprawdzać, co mogę z nim zrobić i jak on może mi pomóc, to wtedy się z nim zaprzyjaźniłam.

Mnie urzekłaś grą na ukulele. Masz jeszcze jakieś wyjątkowe instrumenty w zanadrzu?

Czasem grywam na kalimbie, czyli afrykańskim „pianinie kciukowym” oraz cytrze guzikowej, auto-harfie. Te instrumenty są wytrychem jak ukulele. Tak naprawdę nieważne jak na nich zagrasz, sam wygląd czaruje ludzi. To trochę tak jak z posiadaniem psa. Kiedy go masz jesteś bardziej atrakcyjna towarzysko. Łatwiej Ci zawrzeć znajomość i się zaprzyjaźnić.

Wydajesz się towarzyska. Masz psa?

Nie, nie mam, ale jestem psiarą. Zatrzymuję się na ulicy, kiedy widzę psa, który mi się podoba. Dobra, nie będę kłamać, zatrzymuje się, kiedy widzę każdego psa. W moim domu rodzinnym były dwa sznaucery olbrzymy. To cudowna rasa o pięknym charakterze. Polecam każdemu. Kocham jednak "wielopsy", czyli kundle.

Oprócz psów kochasz muzykę, ale do studiowania wybrałaś architekturę wnętrz. Mieszkanie urządziłaś jak typowy artysta, czy zapalony designer?

Chciałabym, żeby to było mieszkanie designera, bo oznaczałoby to, że nie stoi w nim tyle gratów muzycznych. Gdyby je zabrać to może faktycznie ta przestrzeń mogłaby uchodzić za mieszkanie architekta wnętrz. Moja muzyczna dusza przykryła jednak designerski zmysł. Kocham porządek, ale jestem bałaganiarą. Nie jestem w stanie uchronić mieszkania od chaosu. Uczę się ze sobą żyć przez cały czas.

Mieszkają z Tobą m.in. Fryderyk i Mateusz. Nagrody muzyczne mają specjalne miejsce w Twoim mieszkaniu?

Nagrody stroją w łazience. Tam, mają swoją specjalną półkę. To praktyczne rozwiązanie, bo akurat w łazience najmniej się kurzy. Nie chciałam robić wystawki w domu. Cieszę się z tych nagród, ale dla mnie nie są uosobieniem osiągnięć. Tę rolę pełnią moje płyty.

Zamiast w sklepie muzycznym na studiach pracowałaś w sklepie meblowym. To było cenne doświadczenie?

To była praca na pół etatu, która uzupełniała moją działalność projektową. Jak w każdym wolnym zawodzie, posiadanie takiej bazy zapewnia równowagę. W sklepie poznałam bardzo fajnych ludzi. Moja była szefowa jest osobą wrażliwą sztukę i bardzo zaangażowaną w kulturę. Tak naprawdę, to dzięki jej córce trafiłam do klubokawiarni przy ul. Chłodnej 25 w Warszawie, gdzie zagrałam wiele solowych koncertów i poznałam artystów związanych z wytwórnią LADO. Tam zaczęłam poznawać ten świat.

Masz szczęście do ludzi?

Tak. Wydaje mi się, że całe szczęście w życiu to szczęście do ludzi. Jeśli coś fajnego Ci się przydarza to jest to zasługa dobrych osób, którzy dobrze Ci życzą i dzięki którym Twoje życie staje się lepsze i prostsze.

W jednym z wywiadów powiedziałaś, że gdyby odbiorca Twoich płyt chciał spędzić z Tobą cały dzień, to by się zanudził. Serio?

Jeżeli ktoś wyobraża sobie, że tylko dlatego, że tworzę rzeczy, które go interesują, w życiu codziennym jestem fascynującą osobą i mówię rzeczy, których nigdzie nie usłyszy, to będzie zawiedziony. Najciekawsi jesteśmy wtedy, kiedy gramy, a najfajniejszą stronę siebie pokazujemy na koncertach. Nie chowamy tajnych przebłysków swojego geniuszu przed światem.

Dużo oznak sympatii dostajesz?

Trochę. Staram się odpisywać na wszystkie e-maile, ale czasem mnie to peszy. Takie bezpośrednie wyrażanie sympatii jest bardzo miłe. Często czuje się tym na tyle wzruszona lub skrępowana, że ciężko mi jest odpisać po prostu „dzięki”. Bywam słaba, jeśli chodzi o utrzymywanie kontaktu z fanami. Czuję się tym po prostu zestresowana.

Popularność Cię peszy, to dlatego nie ma Cię w kolorowych pisemkach?

Okazuje się, że żeby być w brukowcach trzeba chcieć. Pewien rodzaj popularności i tworzenia swojego miejsca w świadomości społecznej wymaga działań na poziomie pism plotkarskich. Niektórzy się na to decydują, bo to jedyna droga, aby robić to, co lubią. Ja tego nie oceniam. Nie zaprzątam sobie też tym głowy. Pisma plotkarskie nie potrzebują mnie, a ja ich.

Uchodzisz za osobę spokojną i wyważoną. Łatwo wyprowadzić Cię z równowagi?

Denerwuje mnie sporo rzeczy. Wszystko zależy od nastroju w jakim jestem. Jeśli w danym momencie jestem wykończona, brakuje mi energii to rzeczywiście zostaje wyprowadzona z równowagi. Nie wyrażam się jednak w sposób agresywny czy ekstrawertyczny, ale nerwy mam na wierchu. Raczej łatwo mnie zdenerwować.

Dyskusje o gender, feminizmie, a może sukienkach? Jakie tematy najbardziej Cię drażnią?

Te tematy bardziej mnie smucą niż drażnią. Oczywiście jest cała masa rzeczy do poprawy. Kluczem jest to, żeby się nie denerwować, ale przeć w swoim kierunku i słuchać ludzi dookoła. Jedynym sposobem na rozwiązanie problemów jest logiczna i otwarta dyskusja. Uważam, że wygrana nie prowadzi przez konfrontacje, ale przez znalezienie wspólnego języka z innymi osobami.

Jakbyś miała zmienić jedną rzecz w Polsce to…

Trudne pytanie i zbyt wiele dobrych odpowiedzi. Jedna rzecz? Chciałabym, żeby ludzie zmienili zdanie na temat sterylizacji psów. Zrobiłabym wielką kampanie edukacyjną. Wiem, że to dużo by pomogło. Jest tyle psów w schroniskach, one tak bardzo cierpią. To czubek góry lodowej, ale od czegoś trzeba zacząć.

Nie tylko życie psów w Polsce jest ciężkie. Pierwszą płytę wydałaś własnym sumptem. Trudno być artystą?

Wydaje mi się, że tak. Ja jestem w uprzywilejowanej sytuacji. Robię to, co kocham i jestem w stanie się utrzymać. To ewenement, a nie zasada. Jestem za to bardzo wdzięczna. Wiem też, jak to jest kiedy uprawiasz rodzaj muzyki, która w danym momencie i przestrzeni nie przyciąga odpowiedniej ilości osób i nie jesteś w stanie zapewnić sobie stabilności finansowej. W życiu jest różnie. Nie można zakładać, że zawsze się będzie udawało.

Jesteś pracoholikiem?

Potrafię być obsesyjnie zajętym człowiekiem. Jak już w coś wchodzę to na całość. To jednak nie przeszkadza mi być leniem. Moje lenistwo chroni mnie przed obsesyjną częścią natury. Jeśli by tak nie było, to nie miałabym życia poza ukochaną profesją.

A jednak je masz. Co robisz w wolnym czasie?

Kiedy potrzebuję się zrelaksować robię rzeczy mało ambitne. Gram w gry komputerowe i planszowe, oglądam filmy, czytam książki, słucham muzyki.

Jesteś mistrzynią gier towarzyskich?

Zatrzymałam się w dwuwymiarze. Ostatni raz kiedy byłam mistrzem gier komputerowych to wszystko odbywało się właśnie w taki sposób. Teraz jestem kompletnie do tyłu. Nie ogarniam tego, co dzieje się na rynku.

Ale tradycyjnego chińczyka nie odmawiasz?

Absolutnie. Jeśli chodzi o planszówki to mam kilka ulubionych: ostatnio carcasonne, dixit, scrabble, ale też proste gry typu „trio”. Fajne jest to, że do gry musisz zaangażować często więcej niż dwie osoby. W dzisiejszych czasach to bardzo trudne. Spotkać się z paroma osobami naraz w tym samym miejscu? Można to uznać za prywatny sukces.

Sukcesem byłoby też stworzenie własnych perfum. Słyszałam, że masz to w planach?

To trochę żart. Lubię perfumy. To świat, który mnie fascynuje. Jestem zaabsorbowana złożonością doznań i tym, że można projektować coś tak ulotnego, a jednak posiadającego bardzo konkretną strukturę i chronologię. Dlatego byłabym szczęśliwa, gdyby ktoś zaprosił mnie na warsztaty tworzenia perfum.

Czym pachniałyby perfumy Gaby Kulki?

- Myślę, że byłoby to coś wytrawnego. Słodkości jest trochę za dużo. Mnie się podobają surowe zapachy. Warzywa, zioła, kadzidło… Interesują mnie dziwactwa. Takie, które czujesz i musisz się zastanowić, co to właściwie jest.

Rzeczy dziwne Cię inspirują?

Jak każdego. Dziwactwa wybijają się z rytmu domyślnego. Musisz się nad nimi zastanowić. Zaskakują Cię i odciągają twoją uwagę w stronę, w którą normalnie byś nie spojrzał.

Powiedziałaś kiedyś, że dzisiaj zachwiana jest proporcja pomiędzy tym, co ludzie chcą słyszeć o sztuce, a tym, co chcą słyszeć o twórcach. Co byś chciała, żeby ludzie myśleli o Tobie?

Nie chcę, żeby w ogóle o mnie myśleli. To, co ciekawego mam do zaoferowania to moja muzyka. Wolałabym, żeby ludzie skupili się na niej. Muzycznie dużo ciekawych rzeczy mogę pokazać. Życie prywatne wolę zachować dla siebie.

Rozmawiała: Agnieszka Gałczyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto