Kędzierzynianie grają w kratkę i mają problemy

Podopieczni trenera Ryszarda Remienia sezon zaczęli z przytupem i odnieśli cenne, jak się później okazało, zwycięstwo z beniaminkiem z Kup oraz wygrali ze Startem Namysłów.
- Podniosły się głosy, że powalczymy o awans, ale tak różowo nie miało być prawa - ocenia Remień. - Nieco przespaliśmy okres transferowy i w efekcie zostaliśmy z siedmioma piłkarzami do gry, a pozostali są albo nie przygotowani, albo wracają po dłuższych przerwach. Suma wszystkiego sprawia, że ja cały czas byłem pełen obaw.

I okazały się one słuszne, gdyż Chemik w trzech kolejnych meczach zdobył tylko punkt i odpadł z Pucharu Polski po konfrontacji ze Startem Dobrodzień. Zwycięstwo w Paczkowie było miłym przerywnikiem, bo potem znów przyszły słabsze występy. W dwóch ostatnich zespół stracił co więcej punkty w ostatnich minutach, najpierw remisując z Małąpanwią Ozimek (prowadził 2-0), a następnie przegrywając ze Śląskiem Łubniany (decydującego gola stracił w 90. min).

- Co chwila ktoś z kadry odpada, teraz brakło Woźniaka, Pateroka, Piowowara i Adamusa - mówi Remień. - W efekcie grają piłkarze, którzy potrzebują czasu, aby wrócić do rytmu i formy. Jak ma się wąski skład, to każda absencja jest bardzo odczuwalna. Mówi się - pokaż mi swoją ławkę, a powiem ci, jaki masz zespół. W naszym przypadku wszystko się zgadza. Mimo to powinniśmy wygrać dwa ostatnie mecze i nasza sytuacja byłaby o niebo lepsza.

Niestety zabrakło doświadczenia, spokoju, podawaliśmy rywalom ręką i oni ją chwytali. Zresztą nie było tak tylko w ostatnich meczach, ale w większości.

Aby uniknąć nerwów Chemik musi w najbliższej kolejce pokonać beniaminka z Gogolina, a następnie powalczyć z solidnymi TOR-em i Po-Ra-Wiem.
- Trzeba się sprężyć, walczyć z całych sił, bo wszystko jest w naszych nogach i głowach - kończy Remień.