Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że nasza drużyna nie zdoła się mocniej włączyć do walki o 6. miejsce, które po pierwszej części fazy zasadniczej da możliwość gry w drugiej części z zespołami z górnej połówki tabeli. Strata do Unii Oświęcim była bowiem dość spora.
Dobra gra w kilku ostatnich spotkaniach (m.in. zwycięstwa u siebie z mistrzem Polski z Sanoka 3:0 i wicemistrzem z Tychów po rzutach karnych 3:2) sprawiła, że dystans do oświęcimian się zmniejszył i są oni na wyciągnięcie ręki. Bezpośredni mecz może być decydujący w walce o szóstkę.
Punkty w nim zdobyte będą miały bowiem dodatkową wartość. Żeby ich wyprzedzić trzeba zdobyć o jeden punkt więcej. Unia bowiem wygrała wszystkie dotychczasowe mecze z Orlikiem. U siebie 5:0 i po rzutach karnych 2:1, a w Opolu 4:1.
- Dobre występy i zwycięstwa w meczach z zespołami ze ścisłej czołówki pokazują, że stać nas na zwycięstwo z każdym - mówi napastnik opolskiej drużyny Maciej Rompkowski. - Nikt nie może nas lekceważyć, bo można drogo za to zapłacić.
Unia z pewnością tego nie zrobi, bo poza wygraną 5:0, w dwóch pozostałych meczach zwycięstwa przyszły im z wielkim trudem.
Nim nasi hokeiści w niedzielę zagrają z Unią, to jutro na wyjeździe zmierzą się z piątym w tabeli Podhalem Nowy Targ, które w jedynym spotkaniu na jego lodowisku pokonali po rzutach karnych 1:0. Zresztą Orlik Opole styczeń i luty ma niezwykle pracowity. W tych dwóch miesiącach rozegrają łącznie 17 lub 19 spotkań. Jeśli będą w szóstce, to zagrają 17 spotkań, jeśli nie na lód wyjadą 19 razy.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?