Polowanie na ubranie

Tak jest na przykład w jednym z butików przy ul. Reymonta w Opolu. W tym sklepie nie trzeba metkować towaru bo wszystko - od żakietów, przez dżinsy, na zegarkach skończywszy - kosztuje 25 złotych.
Swoją podróż po butikach można rozpocząć w Centrum Handlowym Solaris. Ceny obniżyły tam prawie wszystkie sklepy. Kasia Wiśniewska, opolanka, która wybiera się na tropikalne wakacje w Solarisie wymieniła prawie całą swoją letnią garderobę.
- W Promodzie kupiłam koturny przecenione ze 149 zł na 59, w C&A kilka par szortów po 20 złotych, a w Calzedoni fantazyjne bikini. Z tego zakupu jestem wyjątkowo zadowolona, bo na ten strój kąpielowy polowałam od zimy. Szkoda było mi wydać ponad sto złotych na kawałek materiału na sznureczkach. Kiedy jego cena spadła o 70 proc., mój żal się ulotnił - uśmiecha się Kasia.
W CH Karolinka, ceny topnieją m.in. w sklepach Big Star czy Greenpoint. W sklepie Lee Wrangler za spodnie takich marek jak Lee, His czy Wrangler zapłacimy od 59 zł.- Przełom lipca i sierpnia to także dobry moment na zakup obuwia. Fantazyjne szpilki, klapki czy sandały dobrych marek można kupić za całkiem niezłe pieniądze - mówi Kasia, która podczas tegorocznej wyprzedaży zaopatrzyła się również w czerwono-granatowe szpilki na 12-centymetrowym obcasie.
W promocyjnych cenach kupić można również produkty dekoracyjne. I tak o połowę taniej można kupić firanki, narzuty na łóżko czy zastawę stołową.
Zdaniem Tomasza Jacykowa, stylisty i trendsettera, wyprzedaże najlepiej wykorzystać do tego, aby zdobyć rzeczy klasyczne i z reguły dla nas cenowo niedostępne.
- Moim zdaniem podczas wyprzedaży nie ma co kupować kolejnego t-shirta tylko dlatego, że kosztuje 9 zł. Lepiej pieniądze odkładać i kupić na przykład stylową marynarkę z Zary czy firmową małą czarną. Te rzeczy nigdy nie stracą szyku, wykorzystamy je wielokrotnie. Polecam postawić na jakość, nie ilość - mówi.
Masz prawo na wyprzedażach
Wielu z nas nadal myśli, że kupując towary przecenione - nie podlegamy ochronie prawnej. Nic bardziej mylnego. Do pielęgnowania tego przekonania przyczyniają się sprzedający, informując przy kasie, że przeceniony towar nie podlega zwrotowi.
- Jeśli nie jest uszkodzony, to decyduje dobra wola sklepu, ale jeśli jest wadliwy, to zawsze przysługuje nam prawo do reklamacji - tłumaczy Urszula Leśkiewicz, miejski rzecznik konsumenta. - Co więcej, sprzedawca odpowiada za zgodność towaru z umową 2 lata. Reklamację składamy w sklepie najlepiej na piśmie. Gdy do produktu dołączona jest gwarancja, wtedy możemy zgłosić reklamację gwarantowi (najczęściej jest to producent lub dystrybutor).
Leśkiewicz przypomina też o niewyrzucaniu paragonów, bo to one są podstawą dochodzenia roszczeń w przypadku sporu z przedsiębiorcą.
Urząd Ochrony Konsumenta i Konkurencji już wielokrotnie zwracał uwagę, że sklepy najpierw sztucznie zawyżają ceny, a potem przeprowadzają promocję. Efekt? Klienci tak naprawdę płacą dotychczasową cenę, choć są przekonani, że kupili towar okazyjnie. Porównywanie cen jest również o tyle ważne, że dzięki temu możemy kupić najtaniej i to czasem bez letniej wyprzedaży. Bo nie jest łamaniem prawa fakt, że w jednym sklepie, mimo 20-procentowej obniżki, ten sam towar jest droższy niż w sąsiednim. To normalna gra rynkowa.

Nie znamy swoich praw
 Z najnowszych badań przeprowadzonych na zlecenie Urzędu Ochrony Konsumenta i Konkurencji przez ARC Rynek i Opinia wynika, że większość osób kupujących podczas wyprzedaży nie wie, jakie prawo chroni konsumentów. Na pytanie: czy znasz prawa kupujących na wyprzedażach, jedynie 5 proc. ankietowanych odpowiedziało pozytywnie. Z kolei aż 43 proc. przyznało się, że nie zna zasad rynkowych.