Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Putin powinien przeprosić, tak jak zrobili to Niemcy

Anna Gwozdowska
Z prof. Tomaszem Szarotą, historykiem, członkiem rady naukowej niemieckiej fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", rozmawia Anna Gwozdowska

Według sondażu przeprowadzonego dla powstającego Muzeum II Wojny Światowej niemieckie zbrodnie zacierają się w pamięci Polaków, za to wyostrza się poczucie krzywdy wobec Rosji Sowieckiej. I to mimo że, zgodnie z szacunkami IPN, straty osobowe poniesione z rąk Niemców wielokrotnie przekraczają te zadane przez Sowietów. Jak to tłumaczyć?

W zbiorowej świadomości Polaków ma miejsce zachwianie proporcji. Katyń i inne miejsca kaźni, w których wymordowano 22 tys. polskiej elity, na szali strat ważą tyle samo co np. 900 tys. polskich Żydów wymordowanych przez Niemców w Treblince. Ta asymetria pamięci o wojennych zbrodniach popełnionych przez obu okupantów jest wstrząsająca. Z jednej strony rośnie wśród Polaków zrozumienie dla niemieckich cierpień, a z drugiej niewiele wiemy o cierpieniach milionów zwykłych Rosjan, których podobnie jak Polaków więziono przecież w Gułagu, czy rozstrzeliwano.

Może dlatego, że w czasach PRL nie wolno było mówić o zbrodniach sowieckich. Teraz to odreagowujemy.

Zgoda. Komunistyczna propaganda sprawiła, że zbrodnie hitlerowskie nam spowszedniały. A filmy takie jak "Katyń" czy "Generał Nil" sprawiają, że pamięć o Niemcu zbrodniarzu zaczyna wygasać.

Co jeszcze mogło złagodzić nasze postrzeganie niemieckich zbrodni?

To się zaczęło właściwie już w czasie wojny. Krótko po wojnie, w 1948 r. wspólnie z Krystyną Kerstenową wydaliśmy książkę, w której chłopi opisywali swoje wojenne przeżycia. Pamiętam, że jakaś kobieta zastanawiała się, jak to możliwe, że to Sowieci byli postrzegani, nawet przez prostych wieśniaków, jako barbarzyńcy, mimo że Niemcy wywozili wcześniej tysiące ludzi do obozów koncentracyjnych i palili wsie. Nawet chłopi postrzegali Sowietów jako motłoch, hołotę ze Wschodu. To klucz do zrozumienia postrzegania zbrodni sowieckich przez Polaków - pogarda dla ludzi Wschodu.

We wspomnieniach moich dziadków żywy był obraz, bądź co bądź, zwycięskiej armii radzieckiej kroczącej przez Wielkopolskę na Berlin, składającej się z kradnących i gwałcących Mongołów, ledwie obutych, z karabinami na sznurkach.

Właśnie o to chodzi. Ten Niemiec, którego się pamięta z lat wojny, to elegancko ubrany mężczyzna. On jest wprawdzie katem, jest nieludzki, ale z monoklem w oku. To człowiek z cywilizowanego Zachodu. Taki obraz jest wynikiem naszego postrzegania narodu niemieckiego. Od dziesięcioleci Niemcy kojarzyli nam się z cywilizacją Zachodu. Rosjanami pogardzaliśmy, bo byli dla nas ludźmi z mniej cywilizowanego Wschodu.

Z kolei Niemcy pogardzali Polakami. Ta cywilizacyjna hierarchia w Europie od wieków się nie zmienia?

Już w XVI wieku narodziła się symboliczna postać niemieckiego Michela, czyli gruboskórnego chama i prostaka. Dlatego cała reformacja niemiecka to m.in. próba udowodnienia światu, że Niemcy nie są tak prymitywni jak postrzegają ich wyrafinowani Francuzi i Włosi. Cywilizacja w Europie idzie z Zachodu na Wschód. Niemcy, których Francuzi traktują protekcjonalnie, odrzucają piłeczkę i pogardzają Polakami, a my podobnie traktujemy Rosjan, Ukraińców i Białorusinów. W oczach przeciętnego Polaka Rosja nie kojarzy się z Dostojewskim i Tołstojem, ale ze wschodnim barbarzyństwem.

Trudno więc byłoby uwierzyć w istnienie trwałego sojuszu Polski z Hitlerem?

Tym bardziej, że germanofilów w przedwojennej Polsce prawie nie było.

A Władysław Studnicki? Wybitny geopolityk, który przed wojną uchodził za czołowego germanofila i zwolennika sojuszu antybolszewickiego z Niemcami.

Takich ludzi można było policzyć na palcach jednej ręki. Jeżeli już były sympatie do tego typu ideologii, to raczej dla włoskich faszystów. Prawie nie było w Polsce człowieka, który głośno mógłby powiedzieć o sobie, że jest za sojuszem polsko-niemieckim. Natomiast właściwie do dziś nie wiadomo, jaki był w rzeczywistości niemiecki plan wobec nas.

Niemcy liczyli, że Polacy pójdą z nimi na bolszewików?

Faktem jest, że nie było w dziejach polsko-niemieckich tak dużego zainteresowania polską kulturą, m.in. w niemieckiej prasie, jak w latach 1934-1938. Codziennie prawie odbywała się w Berlinie jakaś impreza z udziałem polskich artystów. Śpiewał m.in. Jan Kiepura, Ada Sari, odbyła się premiera "Halki". Przypomnę także, że po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego Hitler uczestniczył w Berlinie we mszy w jego intencji. W 1939 r. Hitler spędził w Warszawie zaledwie kilka godzin, ale poszedł do Belwederu oddać hołd pamięci Piłsudskiego.

Musiał jednak wiedzieć, że Piłsudski miał namawiać Francuzów do prewencyjnego ataku na hitlerowskie Niemcy.

To ładnie brzmi, ale historycznych dowodów brak. Natomiast nie ma wątpliwości, że w oczach Hitlera Piłsudski był antykomunistą, który pokonał w 1920 r. bolszewików. W końcu to Piłsudski zawarł z Niemcami w 1934 r. układ o nieagresji, uznając w ten sposób ówczesny niemiecki rząd, z którym Europa miała przecież kłopot. Mimo to trudno dziś jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy Niemcy rzeczywiście uważali, że Polacy muszą się zgodzić pójść razem z nimi na Moskwę. Jedno jest pewne, kiedy przyjęliśmy brytyjskie gwarancje, Hitler zdecydował się uderzyć na Polskę.

I chyba nikt się nie spodziewał, że Niemcy zachowają się w tak barbarzyński sposób?

Do wybuchu II wojny światowej w społeczeństwie polskim istniał niesłuchanie duży szacunek dla osiągnięć kulturalnych i naukowych narodu niemieckiego. Niemcy nie byli lubiani, ale stereotyp Niemca był pozytywny. Podziwiano te cechy, które wydawały się cechami charakteru narodowego: porządek, ład, uczciwość. Taką opinię mieli Niemcy wśród Polaków nawet na terenie byłego zaboru rosyjskiego. Pamiętajmy, że w czasie I wojny światowej Niemcy także okupowali Warszawę. Był to bardzo bezwzględny okupant, zdarzało się, że okrutny, niemniej przewidywalny, przestrzegający prawa i porządku. Spodziewano się, że tak będzie również w 1939 r. To, z czym się zetknięto, było szokiem. Okazało się, że w 1939 r. to już byli inni Niemcy. Polakom nie mieściło się w głowie, że okupanci będą zwalczać miejsca kultu religijnego, np. niszczyć przydrożne ka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Putin powinien przeprosić, tak jak zrobili to Niemcy - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto