Protest na placu Wolności to pokłosie tego, co wydarzyło się w Sejmie. Posłowie zdecydowali, że projekt komitetu „Ratujmy Kobiety 2017”, który zakładał liberalizację obowiązujących przepisów ws. aborcji, nie będzie dalej procedowany, choć poparło go ponad 400 tysięcy osób. Ustawa upadła, bo w głosowaniu nie wzięli udziału m.in. posłowie PO, czy Nowoczesnej.
- Wyrzucenie projektu „Ratujmy Kobiety” do kosza to hańba! - krzyczała Iwona Gałązka, jedna z organizatorek manifestacji. - Teraz walczymy o to, aby barbarzyński projekt ustawy autorstwa Kai Godek, który Sejm się będzie zajmował, nie zgotował Polkom piekła. Obecnie kobiety codziennie walczą w szpitalach o swoje podstawowe prawa, a to się musi zmienić!
Sejm głosami posłów PiS, Kukiz15 zdecydował, że będzie procedować projekt zaostrzający prawo aborcyjne i zmuszający kobiety do noszenia i rodzenia płodów niezdolnych do samodzielnego życia. Dla wielu kobiet wprowadzenia takiego prawa jest nie do przyjęcia.
- Przyszłam na protest, bo jest to forma, w jakiej mogę wyrazić wściekłość na wtrącanie się rządzących w prywatne sprawy kobiet w Polsce. I na hipokryzję, jaka jest naczelną zasadą kierującą wszystkimi, którzy chcą coś politycznie ugrać na kwestiach, w które nie powinni się w ogóle wtrącać - mówiła pani Joanna, jedna z uczestniczek protestu. - Kobiety nie mogą być zakładniczkami osobników zaślepionych żądzą władzy - i mam tu na myśli niestety reprezentantów obu stron aktualnego politycznego sporu w Polsce.
Wśród około 150 osób, które przyszły na plac Wolności była także pani Agnieszka.
- Mamy trzy córki i nie chcę, aby ktokolwiek decydował za nie, one mają prawo decydować o swoim ciele. Nadszedł w Polsce taki czas, że trzeba bronić godności kobiet - przekonywała opolanka.
Przypomnijmy, że upadek projektu „Ratujmy kobiety” podzielił mocno opozycję.
- Obecnie prawdziwa opozycja jest poza parlamentem. Dziś taką opozycją jest SLD - ocenia Piotr Woźniak, lider opolskiego SLD, który zachowanie posłów PO i N uznał za skandal.
Poseł Tomasz Kostuś (PO) przyznaje, że źle się stało, że ustawa przepadła ale...
- To nie tłumaczy wściekłego ataku na posłów ze strony SLD, czy innych środowisk - przekonuje Kostuś. - Taka „wojna” na opozycji służy wyłącznie PiS. Nie można też zapominać, że większość posłów PO i N była za skierowaniem projektu „Ratujmy Kobiety” do dalszych prac.
Według posła Kostusia jest wyjście z tej sytuacji. Powinien szybko powstać projekt nowej ustawy, którą zgłosi opozycja.
- Jestem za utrzymaniem kompromisu aborcyjnego, ale jednocześnie trzeba przyznać, że ustawa z 1993 roku wymaga zmian. Takich, które będą podjęte po spokojnej dyskusji - apeluje poseł Kostuś.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?