Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Whiplash. Dźwięki ku doskonałości [RECENZJA]

Filip Zieliński
"Whiplash" to opowieść o młodym adepcie szkoły muzycznej, Film o perfekcjonizmie, który

Filmów o dążeniu do doskonałości, o marzeniach w byciu najlepszym w danej dziedzinie czy chociażby o osiąganiu wyznaczonych życiowych celów było już sporo. Damien Chazelle pokazuje jednak, że nawet w tak pozornie prostym i znanym wszystkim temacie, da się ciągle zrobić porządny film. Film, który nie tylko przyciąga obrazem czy grą aktorską, ale również, a może przede wszystkim, ścieżką dźwiękową.

Whiplash to opowieść o młodym adepcie szkoły muzycznej, Andrew (w tej roli Miles Teller), który jak wielu w podobnym mu wieku, marzy o wielkiej karierze artysty – chce być nie tylko rozpoznawany, ale dołączyć do największych klasyków jazzowych i wirtuozów perkusji, o których będzie opowiadało się przez długie lata przy rodzinnych stołach. Jak daleko jednak w realizacji swoich marzeń może się posunąć? Z czego jest w stanie zrezygnować, aby nie poddać się w dążeniach do swoich ideałów? Przyjaciele, miłość, a może własne „ja”? Wszystkie słabości młodego chłopaka próbuje odnaleźć i wykorzystać przeciwko niemu jego największy idol – szkolny nauczyciel muzyki, Terence Fletcher (w tej roli J.K. Simmons). Przy pomocy niekonwencjonalnych, jak na szkołę muzyczną metod, próbuje on pchnąć go ku doskonałości i niejako zatraceniu własnego życia.

Czy można poświęcić wszystko w imię własnych ideałów? W imię muzyki? Jak bardzo można zostać poniżonym i czy ma to wpływ na nasz dalszy upór? I wreszcie, gdzie są jego granice?

"Whiplash" to przede wszystkim opowieść o zderzeniu dwóch silnych charakterów – to właśnie ten konflikt pomiędzy nauczycielem wymagającym doskonałości za wszelką cenę a ślepo szukającym akceptacji w jego oczach uczniem, oglądamy na ekranie przez blisko dwie godziny. Muzyka nie jest tutaj jednak tylko tłem, stanowi ona podstawę całej opowieści. To ona w dużej mierze buduje nastrój filmu: wyznacza nie tylko tytuł, który pochodzi od nazwy utworu jazzowego, buduje przebieg fabuły, lecz także jest doskonałym zakończeniem filmu, które nie potrzebuje dodatkowych, wypowiedzianych słów. To wszystko przez muzykę i dla muzyki.

Zwrócenia uwagi wymaga szczególnie dobry montaż, który doskonale współgra z rozbrzmiewającymi dźwiękami. Wszystko to sprawia, że ani przez chwilę nie chce odwracać się wzroku od ekranu i z zapartym tchem słucha się kolejnych taktów granych przez Andrew i jego kolegów z zespołu. Warto też zaznaczyć, że nie jest to typowy amerykański film, który kończy się przesłodzonym do granic happy endem.

Jedno jest jednak pewne – jeżeli filmy „muzyczne” kojarzycie głównie z amerykańskimi produkcjami dla młodzieży, bądź produkcjami rodem z Bollywood, warto wybrać się na "Whiplash" i poznać inny wymiar muzyki na ekranie!

Film można zobaczyć m.in. w kinach sieci Multikino.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto