Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zapakowali Julka do worka i wyrzucili jak śmiecia. Teraz piesek szuka nowego domu

Anna Grudzka
Julek w ciężkim stanie trafił pod opiekę weterynarzy z kliniki przy ul. Wiejskiej w Opolu, gdzie do tej pory przebywa.
Julek w ciężkim stanie trafił pod opiekę weterynarzy z kliniki przy ul. Wiejskiej w Opolu, gdzie do tej pory przebywa. Archiwum prywatne
Psiaka znaleziono w lesie. Był wychudzony, zarobaczony i miał rany na szyi. Ledwo uszedł z życiem, a i tak wciąż ufa ludziom.

Dziś Julek jest nie do poznania. Biega, bawi się, łasi do człowieka, aż trudno uwierzyć, że miesiąc temu otarł się o śmierć.
- Został znaleziony w lesie w okolicy Dańca. Jakaś pani była na spacerze i usłyszała kwilenie. Tak znalazła Juliana. Ktoś włożył go do parcianego worka i zawiązał. Pies był wychudzony, pogryziony przez pasożyty, ciężko oddychał, z pyska leciała mu piana. Wcześniej był chyba na łańcuchu, bo na szyi miał widoczne rany. Pewnie zachorował i ta bestia, jego właściciel nie chciał go leczyć, wyrzucił jak śmiecia – opowiada Urszula Dembińska, prezes Towarzystwa SOS dla Zwierząt.

Julek w ciężkim stanie trafił pod opiekę weterynarzy z kliniki przy ul. Wiejskiej w Opolu, gdzie do tej pory przebywa.
- Był zarobaczony, miał chyba wszystkie możliwe pasożyty, męczyły go biegunki. Trafił do nas na początku lipca i można powiedzieć, że jego leczenie dopiero co się zakończyło. Raptem od tygodnia nie dostaje leków – mówi lek. wet. Patrycja Krawiec.

Weterynarze z Wiejskiej i wolontariusze intensywne szukają teraz dla Julka nowego domu.
- To jest naprawdę fajny pies. Wcale nie musi być kanapowcem, doskonale odnajduje się na podwórku. Kocha ludzi, jest ufny, wdzięczny i niczym się nie przejmuje. Niczego też nie niszczy. Jedyny problem polega na tym, że tak naprawdę nie wie, kto jest jego panem. Wszyscy – a jest nas tutaj kilkoro – głaszczą go, poza tym do lecznicy przychodzą wolontariusze i wyprowadzają Julka na spacery. Potrzeba mu domu na stałe, jesteśmy dla niego przystankiem w drodze, miejmy nadzieję, do nowego kochającego domu - dodaje Patrycja Krawiec.

Historia Julka wcale nie jest odosobniona. Do lecznicy na Wiejskiej najwięcej trafia niechcianych kotów. - Wiele osób wciąż nie rozumie jak ważna jest sterylizacja, zwłaszcza w przypadku kotów wychodzących. Tymczasem zwierzę wysterylizowane nie dość, że jest bardziej łowne, to jeszcze trzyma się domu – tłumaczy doktor Krawiec.

Dorota Skupińska, szefowa opolskiego schroniska mówi, że liczba bezdomnych zwierząt, nie rośnie na wakacje, bo... ciągle jest bardzo wysoka: - U nas jest też specyficzny region, właściciele wielu zwierzaków porzucili je, bo po prostu wyjechali za granicę.

Kontakt w sprawie adopcji Julka: 505 682 029 lub 77 442 15 59.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto