Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zawodowe zwycięstwo Szymona Broncla. Torfiorze rywalizowali w Anglii

Adam Kieruzel
Fighterzy wrócili do Polski z dużym bagażem doświadczeń
Fighterzy wrócili do Polski z dużym bagażem doświadczeń Archiwum prywatne
Trójka zawodników trenujących w sekcji Sportów Walki “GKS Torfiorze” pod okiem trenera Marcina Abratkiewicza, czyli: Krystian Kurzydlak, Szymon Broncel oraz Damian Kiereś z różnym skutkiem zawalczyła na pierwszej w życiu zawodowej gali MMA pod nazwą Almighty Fighting Championship.

Wszystkie trzy boje z udziałem bełchatowian toczyły się w angielskiej miejscowości York. O tym, że fighterzy Torfiorze Team wystąpią na tej gali, było wiadomo od miesiąca. Wówczas trener Abratkiewicz dopiął szczegóły walk poza granicami kraju. Rozpoczęto więc intensywne treningi, które miały jak najlepiej przygotować zawodników do swoich startów.

Do klatki jako pierwszy wyszedł Krystian Kurzydlak, który jako jedyny z całej trójki odbył amatorski pojedynek w kategorii wagowej do 77 kg. Jego rywalem był Anglik Kye Stevens, który pokonał Polaka w pierwszej rundzie przez nokaut, ale 25-latkowi zabrakło odrobiny szczęścia, ponieważ od początku, to on kontrolował całe starcie, a dopiero kiedy rywal zdołał podnieść walkę do góry, to zaczęły się kłopoty Kurzydlaka. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że “Kurzy” o swoim pojedynku na gali w Anglii dowiedział się na tydzień przed walką i nie miał on zbyt wiele czasu na przygotowanie się pod przeciwnika. - Zabrakło szczęścia, aby udusić rywala, ale uważam to za dobre doświadczenie - mówi wojownik z Bełchatowa.

Drugim reprezentantem sekcji Sportów Walki “GKS Torfiorze” na gali w Anglii był Szymon Broncel, który zmierzył się z Grantem Gauntem. Podobnie jak Kurzydlak rywalizował on w kategorii wagowej do 77 kg, a dla Polaka był to debiut w zawodowej klatce. Broncel dość szybko rozprawił się ze swoim przeciwnikiem. Od samego początku walki chętnie zadawał ciosy, a po kilkunastu sekundach nie udało mu się obalić Gaunta. Jednak w 28. sekundzie pojedynku Anglik padł na deski po tym, jak bełchatowianin w trakcie mocnej wymiany skutecznie trafił go prawym podbródkowym i ten padł na deski, a Polak, dobijając przeciwnika, mógł cieszyć się z pierwszej zawodowej wygranej.

Żyłem tą walką dłuższy czas, a więc na pewno odczułem ogromną ulgę wygrywając w tak szybkim tempie ~Szymon Broncel

- Jestem zadowolony z przebiegu tego pojedynku. Wyszedłem do walki na dużym luzie i w ogóle nie odczuwałem żadnego stresu. Myślę, że to miało znaczącą rolę w tym zwycięstwie. Wiedziałem o rywalu tylko tyle że jego mocniejszą strona jest walka w stójce - wyznaje Szymon Broncel. - Wygraną dedykuję rodzinie, która najbardziej się o mnie martwił. Dziękuje też trenerowi Marcinowi za świetne przygotowanie i cenne wskazówki oraz wszystkim osobom, które miały swój udział w moich przygotowaniach. Również dla pana Rafała i Karola z Warszawy za pomoc finansową, bo bez nich na pewno nie doszłaby ta walka doskutku - dodaje.

Trzeci pojedynek na tej samej gali stoczył Damian Kiereś. 24-latek w zawodowej walce wieczoru przegrał przez duszenie w pierwszej rundzie z Anglikiem Jackiem Cartwright.

Kiereś również pokazał bardzo duże serce do walki, ale ostatecznie to jego rywal okazał się lepszy i jego ręka powędrowała w górę.

Jak zapowiada Marcin “Abrat” Abratkiewicz przed zawodnikami kolejne pojedynki.

- Szymon Broncel ma już dwie propozycje. Zobaczymy, co będzie dalej. Idziemy do przodu - mówi trener.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto