Pod artykułem ukazał się komentarz krytyczny w stosunku do pracownicy schroniska, której autor komentarza zarzuca iż powinna rzucić pracę i jechać do weterynarza z kotem.
Otóż autorowi komentarza, nim coś podobnego napisze ponownie, proponuję zostać wolontariuszem i wtedy przekona się, jak to wszystko funkcjonuje. Ideałem, którego zapewne się nigdy nie doczekamy byłby dyżur całodobowy pracownika schroniska i lekarza weterynarii, a w godzinach urzędowych powinno być 10 pracowników karmiących zwierzaki, sprzątających kojce, wychodzących na spacery z psami.
Fajne marzenia, ale nierealne.
Pracownica opuszczając schronisko w poszukiwaniu otwartego w sobotę o tej porze gabinetu(7.rano) zrobiłaby to
bezprawnie. Po drugie w soboty są tylko dwie pracownice i ta druga nie dałaby rady nakarmić zwierząt, wyczyścić im klatki i kojce, wypuszczać psy z kojców i je zamknąć przed godz. 11.00 i zajmować się jednocześnie ludźmi, którzy
odwiedzają schronisko, choćby w celu adopcji.
Pracownica zrobiła więc to, co mogła zrobić w panujących warunkach. Dała kotu kroplówkę, lekarstwa i opatuliła, aby go rozgrzać. I to uratowało życie kota, bo żyje i ma się coraz lepiej. Rośnie z niego mały urwis. Tak więc postępowanie pracownicy było, jak najbardziej słuszne.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?