Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podrzucony kot - ciąg dalszy

elbod
W sobotę opisałem, jak to jakiś niezrównoważony osobnik chciał przerzucić ledwo żywego kota przez płot Schroniska w Opolu, co by zwierzaka – i tak półżywego – zabiło.

Pod artykułem ukazał się komentarz krytyczny w stosunku do pracownicy schroniska, której autor komentarza zarzuca iż powinna rzucić pracę i jechać do weterynarza z kotem.

Otóż autorowi komentarza, nim coś podobnego napisze ponownie, proponuję zostać wolontariuszem i wtedy przekona się, jak to wszystko funkcjonuje. Ideałem, którego zapewne się nigdy nie doczekamy byłby dyżur całodobowy pracownika schroniska i lekarza weterynarii, a w godzinach urzędowych powinno być 10 pracowników karmiących zwierzaki, sprzątających kojce, wychodzących na spacery z psami.

Fajne marzenia, ale nierealne.

Pracownica opuszczając schronisko w poszukiwaniu otwartego w sobotę o tej porze gabinetu(7.rano) zrobiłaby to
bezprawnie. Po drugie w soboty są tylko dwie pracownice i ta druga nie dałaby rady nakarmić zwierząt, wyczyścić im klatki i kojce, wypuszczać psy z kojców i je zamknąć przed godz. 11.00 i zajmować się jednocześnie ludźmi, którzy
odwiedzają schronisko, choćby w celu adopcji.

Pracownica zrobiła więc to, co mogła zrobić w panujących warunkach. Dała kotu kroplówkę, lekarstwa i opatuliła, aby go rozgrzać. I to uratowało życie kota, bo żyje i ma się coraz lepiej. Rośnie z niego mały urwis. Tak więc postępowanie pracownicy było, jak najbardziej słuszne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto