Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zwyrodnialec łopatą zmasakrował pyszczek kundelka. Dzięki opolance zdarzył się cud

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Salvadora i Maszę łączy jedno. Dzięki cudownym ludziom, których psy spotkały na swojej drodze, zwierzęta mają kochające i bezpieczne domy.
Salvadora i Maszę łączy jedno. Dzięki cudownym ludziom, których psy spotkały na swojej drodze, zwierzęta mają kochające i bezpieczne domy.
Salvador po pobiciu trafił do schroniska na Ukrainie. Tam uratowano mu życie, ale poważne problemy zdrowotne sprawiły, że nie miał szans na dom. Gdy wybuchła wojna, trafił do Polski i tak, zaczął się niesamowity ciąg zdarzeń. Szczęściarą jest również Masza, która w wojennej tułaczce straciła dom.

Gehenna, którą oprawca zgotował psu jest nie do opisania. Kat nie miał litości. Zmasakrował pyszczek małego kundelka łopatą.

– Jego życie udało się uratować, ale było ono dalekie od komfortu. Nosek bez kości opadał na szczękę, więc Salvador miał problemy z oddychaniem. Pokłosiem tych obrażeń była też wysunięta szczęka – wspomina Aleksandra Czechowska, wieloletnia działaczka opolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i obrończyni praw czworonogów. – Dla mnie on był uroczy i zakochałam się w nim od pierwszej chwili.

Gdy wybuchła wojna, z Ukrainy do Polski zaczęły trafiać psy rasowe i za nie ludzie byli gotowi płacić grube pieniądze. Z kundelkami było trudniej, a piesek specjalnej troski, taki jak Salvador, nie miał praktycznie żadnych szans na rodzinę.

- Dlatego stworzyłam mu dom tymczasowy, licząc się z tym, że on zostanie ze mną na zawsze – przyznaje opolanka.

Aleksandra Czechowska nie potrafi nawet zliczyć, ile razy publikowała ogłoszenia, wierząc, że ktoś jednak pokocha 6-letniego dziś kundelka. Jego historia wzruszała, ludzie współczuli mu, ale długo nie znalazł się nikt, kto dałby mu dom.

– I wtedy pojawiła się Julka, wówczas studentka weterynarii z Wrocławia – wspomina pani Aleksandra. – Dzięki jej zaangażowaniu Salvador przeszedł operację rekonstrukcji przewodów nosowych, która znacząco poprawiła jego komfort życia. Opieka nad nim kosztowała ją mnóstwo cierpliwości i wyrzeczeń, ale trudno o lepsze zakończenie tej historii.

Julia Stasiak, bo to do niej trafił Salvador, nie jest dzisiaj w stanie wyobrazić sobie życia bez kundelka z charakterystycznym pyszczkiem.

- Początkowo Salvador słabo znosił rozłąkę, dlatego towarzyszył mi na dyżurach – mówi świeżo upieczona lekarz weterynarii. - Aż trudno mi uwierzyć, że psiak, który doświadczył ze strony człowieka strasznego cierpienia, potrafi być tak ufny i kochający. Ani przez chwilę nie żałowałam decyzji o adopcji.

Historia Maszy jest inna. Suczka miała dom, ale gdy jej bliscy postanowili uciekać przed wojenną zawieruchą, nie mogła pojechać z nimi.

– Zdesperowani ludzie przywiązywali swoje pupile do ogrodzeń, wierząc, że ktoś je uratuje, bo w pociągu nie było miejsca dla zwierząt – wspomina Aleksandra Czechowska. – Masza została zabrana przez organizację prozwierzęcą i tak trafiła do Polski. Cierpiała na parwowirozę, która w wielu przypadkach kończy się śmiercią, ale uznałam, że nie pozwolę jej odejść bez walki. Było warto, bo sunia wyszła z choroby. Zrządzeniem losu było, że dawna pani odnalazła ją dzięki ogłoszeniom, ale nie mogła zabrać do wynajętego mieszkania. Zależało jej natomiast, by trafiła do kochającego domu.

Ten znalazł się w zupełnie nieoczekiwanych okolicznościach. – Moja siostrzenica wyprosiła, żeby Masza zamieszkała z nimi przez kilka dni. Jej rodzice nie byli przekonani, bo nigdy nie mieli w domu psa – opowiada społeczniczka z Opola. – Szybko okazało się, że moja siostra i jej rodzina zwariowali na punkcie Maszy. Szwagier, po powrocie z pracy, rzuca się na kolana, by się z nią przywitać. Moja siostrzenica śpi z nią w jednym łóżku, a na urodziny przygotowała dla niej mięsny tort. Dla mnie te dwie historie to kolejny dowód, że nawet najtrudniejszych przypadków nie należy odpuszczać bez walki.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zwyrodnialec łopatą zmasakrował pyszczek kundelka. Dzięki opolance zdarzył się cud - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto