Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Arkadiusz Wiśniewski: "Jeszcze krok, a Polska stoczy się w stronę Białorusi". Prezydent Opola nie szczędzi krytyki pod adresem PiS

Piotr Guzik
Piotr Guzik
Arkadiusz Wiśniewski: Jeszcze krok, a Polska stoczy się w stronę Białorusi
Arkadiusz Wiśniewski: Jeszcze krok, a Polska stoczy się w stronę Białorusi Piotr Guzik
- Jestem otwarty na współpracę z rządem i współdziałanie na rzecz dobra mieszkańców. PiS musi mnie jednak traktować partnersko, nie spełni się ich marzenie, że będę niczym w komedii Barei mówił peany na cześć prezesa - mówi Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola. Właśnie przypada półmetek jego kadencji.

Piotr Guzik: Mamy trzecią falę koronawirusa i kolejny lockdown. W kwestii walki z epidemią coś można byłoby zrobić lepiej, czy Polska jakoś sobie radzi?
Arkadiusz Wiśniewski: Stwierdzenie, że "jakoś" sobie radzimy dosyć dobrze obrazuje sytuację. Od początku pandemii zmarło ponad 60 tysięcy osób, a choć w wielu krajach już luzuje się obostrzenia, to w Polsce rząd znowu zaciągnął hamulec. Być może tak by nie było, gdyby samorządów prawie nie wyłączono z polityki związanej z pandemią. Doprawdy nie mogę pojąć, dlaczego odrzuca się takie doświadczenie i zasoby?! Pomimo tego robię, co mogę. Przypomnę, że natychmiast, zupełnie bezpłatnie, udostępniłem na potrzeby szpitala tymczasowego Centrum Wystawienniczo-Kongresowe. Wcześniej jako jeden z pierwszych samorządowców w kraju zamknąłem szkoły i przedszkola. Potem przekonaliśmy się, jakie to było ważne, bo pierwsza fala pandemii okazała się mniej zabójcza. Najszybciej w Polsce zwolniliśmy przedsiębiorców z czynszów w lokalach miejskich, znieśliśmy czasowo opłaty w strefie płatnego parkowania. Oddelegowałem też część miejskich urzędników do pracy w sanepidzie. Na potrzeby szpitala zakupiliśmy maszyny do testów i respiratory - dziś najbardziej deficytowy towar w kraju. Szybko też zdecydowaliśmy o rozmrożeniu lodowiska Toropol, by mógł tam powstać punkt masowych szczepień przeciw COVID-19.

Odebranie kompetencji samorządom w temacie walki z epidemią to dowód, że rządowi nie jest z nimi po drodze?
- To tylko jedno z szeregu działań pokazujących, że w Polsce wracamy do centralnego planowania, znanego z czasu PRL. Wtedy z poziomu Warszawy decydowano za nas, o której i ile możemy wypić wódki oraz ile wystarczy nam zjeść kiełbasy żeby nie chcieć więcej. To miało wtedy świadczyć o dobrym zarządzaniu krajem, a skończyło się wielkim bankructwem i dramatami dziesiątek tysięcy ludzi. Miliony Polaków wyjechały za granicę. Teraz znowu mamy przemądrzałą władzę, która twierdzi, że wszystko wie lepiej od obywateli. Każdy mający inne zdanie traktowany jest jako wróg. Samorządy mają dodatkowo „pod górkę”, bo ich liderzy wybierani są przez mieszkańców, a nie partię i jej prezesa.

Samorządy będą tracić kolejne kompetencje?
- Przecież cały czas o tym rozmawiamy. Mam poczucie, że doszliśmy nad przepaść, a kolejny krok to już zjazd w stronę Białorusi. Walczące o swoje prawa kobiety są szarpane na ulicach, a urzędy państwowe zamieniają się w partyjne. Publiczna telewizja, jak za czasów Urbana, tworzy alternatywną rzeczywistość, zaś prokuratura więcej czasu poświęca opozycji niż złodziejom. Doszło nawet do tego, że wybory próbowano przeprowadzić w środku pandemii, drogą pocztową, nawet kosztem narażenia życia setek Polaków.

Ostatecznie te wybory odbyły się w połowie roku, a pan w kampanii wsparł kandydaturę Rafała Trzaskowskiego. Słyszałem, że nastąpiło to w zamian za zapewnienie sobie dobrego miejsca w wyborach parlamentarnych z list Koalicji Obywatelskiej.
- Pewnie usłyszał pan to w rządowych mediach (śmiech). Rafała poparło dziesiątki samorządowców w całej Polsce. Moje „tak” dla prezydenta Warszawy było jednak nie w smak naszym lokalnym politykom prawicy. Trudno było im wytłumaczyć, że popularny i szanowany samorządowiec nie popiera Andrzeja Dudy. Trzeba było nakłamać, że Wiśniewski sprzedał się opozycji. Kocham Opole, tu mam jeszcze wiele do zrobienia, a z mieszkańcami zawarłem pakt w czasie wyborów. I tego się trzymam. choć muszę przyznać, że rządy prawicy nie ułatwiają mi tego.

Bo jest pan zaangażowany w powstający ruch Rafała Trzaskowskiego?
- Obecna władza dzieli między swoich miliony złotych i buduje prywatne majątki na własności państwowej. Spółki skarbu państwa są przechowalnią rodzin polityków zjednoczonej prawicy. Dziś wzorem jest ten, kto służy partii, a nie Polsce. Niszczony jest trójpodział władzy, będący fundamentem demokracji. Chodzi o to, żeby sądy też służyły władzy, a nie obywatelowi. Natomiast na wolne media jest inny sposób – albo się je dusi, albo kupuje. To nie jest Polska, o jaką walczyła "Solidarność". Polacy jednak tego ducha nie stracili i w różny sposób organizują się przeciwko władzy. Jeszcze niedawno byliśmy dumnym narodem, który obalił komunę i przyczynił się do zburzenia Berlińskiego Muru. I ludzie chcą do tego nawiązywać, wyrażając sprzeciw wobec zamordyzmu i dyktatorskich zapędów. Stąd i moje zaangażowanie w ruch Rafała Trzaskowskiego, którego jestem pełnomocnikiem regionalnym.

Jaki jest cel tego ruchu?
- On skupia ludzi chcących uczciwej Polski, w której awans uzyskuje się dzięki kwalifikacjom i umiejętnościom, a nie dzięki posiadaniu legitymacji „jedynie słusznej partii”. Wokół tego ruchu gromadzą się ludzie, którym zależy, aby prokuratura walczyła z nepotyzmem i korupcją, a nie opozycją polityczną. Ta inicjatywa będzie się jeszcze rozwijać. Istotą jest wciąganie do aktywności politycznej ludzi niekoniecznie chcących się w nią bezpośrednio angażować. Trochę jak z "Solidarnością" z lat 80., będącą szerokim, obywatelskim ruchem ludzi chcących demokratycznej Polski. Im bliżej wyborów, tym bardziej klarować się będzie formuła rywalizacji opozycji z obozem autorytarnym. Dzisiaj istotne jest, by być po właściwej stronie.

Teraz nie szczędzi pan krytyki pod adresem obozu prawicy, a przecież wcześniej owocnie z nim współpracował.
- Oczywiście! W 2015 roku prawica szła do wyborów pod hasłami walki z korupcją. Obiecywano uczciwe państwo. Zapowiadano, że kwalifikacje, a nie partyjne układy, będą decydowały o obsadzie stanowisk. Mówiono o wzroście pozycji Polski na arenie międzynarodowej i sensownej polityce energetycznej. I co z tego wyszło? Po sześciu latach rządów tego obozu można ocenić, że Polska marnieje. Rząd nie poradził sobie z pandemią. Armia nie doczekała się modernizacji, a skutki polityki prorodzinnej są dokładnie przeciwne do zamierzonych. Polska się wyludnia, dzietność nie rośnie. Państwo nie może odkleić się od Kościoła. W czasie, kiedy Opole oddaje kolejne mieszkania, a deweloperzy budują ich przeszło tysiąc rocznie, z rządowego programu Mieszkanie Plus nie powstało ani jedno. Dalej jestem otwarty na współpracę z rządem i współdziałanie na rzecz dobra mieszkańców. PiS musi mnie jednak traktować partnersko, nie spełni się ich marzenie, że będę niczym w komedii Barei mówił peany na cześć prezesa. Inna sprawa, że sama prawica kłóci się między sobą. Ostrość krytyki posła Janusza Kowalskiego przebija moje słowa stukrotnie.

Polska jest jednym z unijnych krajów, które do tej pory nie ratyfikowały porozumienia w sprawie Funduszu Odbudowy.
- Bo żeby dostać dla naszej gospodarki te miliardy, musieliby przestać łamać prawo! I o to się teraz kłócą między sobą.

Polska powinna jak najszybciej ratyfikować to porozumienie?
- Trzeba powiedzieć jasno: rezygnowanie z pieniędzy w kraju, w którym tych pieniędzy brakuje bądź są marnotrawione, to krok antypolski.

Jak w tej sytuacji powinna zachować się opozycja?
- Nie może iść jak barany na rzeź! Opozycja nie jest od dawania rządowi poparcia, to rząd powinien o takie poparcie prosić i zabiegać. Warunkiem współpracy powinna być transparentność wydawania tych pieniędzy. Powinny trafiać do potrzebujących, a nie do kieszeni rządzących.

Warunkiem powinno być przekazanie znacznej bądź całej puli samorządom jako tym, które wiedzą komu takie wsparcie jest najbardziej potrzebne?
- Przede wszystkim powinny być ustalone czytelne i uczciwe zasady dzielenia tych pieniędzy. Proszę zobaczyć na fatalne doświadczenia ostatnich tygodni i podział środków z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Przypomnę, że aplikowaliśmy w nim o dofinansowanie takich zadań, jak m.in. budowa centrum kultury seniora, wykonanie sali gimnastycznej przy Szkole Podstawowej nr 11, czy powstanie nowego przedszkola na Malince. Nie otrzymaliśmy ani złotówki, choć Opole bardzo sprawnie pozyskuje dofinansowania i było za to nagradzane. Okazało się tymczasem, że pieniądze w bardzo wielu przypadkach powędrowały do samorządów, w których rządzą przedstawiciele obozu prawicy bądź z nim kojarzone. Cztery miesiące temu pisałem do premiera Morawieckiego o wyjaśnienia. Do tej pory nie otrzymałem odpowiedzi.

Nie obawia się pan, że otwarta krytyka rządu sprawi, że Opolu jeszcze trudniej będzie pozyskiwać wsparcie zewnętrzne?
- Trzeba sobie zadać pytanie, czy bycie spolegliwym wobec korupcji, kolesiostwa i nepotyzmu umożliwi zrekompensowanie biedy, w którą trafimy? W PRL pieniądze drukowano cały czas. W latach 90. moi rodzice byli milionerami. Tylko za te miliony nie było nas nawet stać na wczasy, ponieważ faktyczna wartość pieniędzy była znikoma. Byłbym naiwny wierząc, że w złej, toczonej przez partyjne układy Polsce, Opole mogłoby zostać zieloną wyspą szczęśliwości tylko dlatego, że ja będę uśmiechał się do rządu i dostawał więcej pieniędzy. Jeśli nic się nie zmieni, to co teraz mamy podziała jeszcze rok, dwa, a potem skończy się spektakularnym upadkiem. Jak za Gierka. Już teraz Polska ma najwyższą inflację w Europie i najwyższe ceny energii elektrycznej. Ceny paliwa w ciągu roku podskoczyły o kilkadziesiąt procent, wiele rzeczy drożeje w zastraszającym tempie. Wbrew deklaracjom z 2015 r. rząd podnosi i wprowadza nowe podatki. Od cukru, od deszczu, od „małpek” i plastikowych torebek. Tzw. opłata mocowa drastycznie zwiększyła rachunki za prąd.

Skoro rozmawiamy o pieniądzach, to czy zagrożeniem dla finansów miasta nie jest rosnące zadłużenie? Zadłużenie miasta Opola wynosi obecnie około 400 mln zł.
- W ostatnich latach wydaliśmy ponad miliard złotych na inwestycje. I wcale nie z kredytów, których od czasu moich rządów wzięliśmy ok. 150 mln zł., ale dzięki sięganiu po pieniądze unijne. Na jedną złotówkę wydawaną z budżetu miasta pozyskiwano 3-4 zł z dotacji z UE. To dzięki temu mogliśmy m.in. rozpocząć realizację centrów przesiadkowych przy stacjach Opole Wschodnie, Główne i Zachodnie, wykonać rewitalizację reprezentacyjnej ulicy Krakowskiej, zbudować tam Centrum Aktywizacji Społecznej, rozpocząć pierwszą część obwodnicy piastowskiej, wymienić autobusy na nowsze, przebudować Miejski Zakład Komunikacyjny, kupić nowe i energooszczędne oświetlenie na opolskich ulicach. Lista dobrodziejstw za te pieniądze jest bardzo długa i wciąż się wydłuża. Odzwierciedleniem dobrej oceny finansów miasta są wysokie rankingi niezależnej i renomowanej agencji ratingowej Fitch.

Nie ma ryzyka, że za jakiś czas nie będzie pieniędzy na inwestycje, bo będziemy spłacać pożyczki?
- Od 2015 r. budżet Opola wzrósł ponad dwukrotnie. Zadłużenie miasta w relacji do dochodów jest na niższym poziomie, niż wtedy gdy zaczynałem rządy. Problemem natomiast jest to, że rząd ogranicza wpływy do kasy miasta bądź obarcza dodatkowymi opłatami, by móc zabierać więcej pieniędzy opolan do Warszawy. Proszę zobaczyć na co je wydaje. Dwa miliardy utopione w budowę elektrowni węglowej w Ostrołęcę, którą teraz się wyburza. Kolejne dwa miliardy kosztuje przekop Mierzei Wiślanej. Wynagrodzenia ludzi władzy są absurdalne. Prezes nieistniejącego Centralnego Portu Komunikacyjnego, zarabia dziesięciokrotność średniej pensji. Problemem jest też rosnący w astronomicznym tempie dług w budżecie Polski, którego próba załatania będzie wiązać się z kolejną kradzieżą naszych oszczędności emerytalnych. Na dodatek mamy za to zapłacić jeszcze 15-procentowy podatek.

Pewnie nie tak pan sobie wyobrażał półmetek drugiej kadencji w fotelu prezydenta Opola.
- Jesienią 2018 roku, gdy wygrywałem wybory, nikt nie spodziewał się takiego scenariusza, jak globalna pandemia. Ale nawet ten trudny czas nas nie zatrzymał. To zasługa mojego fantastycznego zespołu współpracowników, kilkuset osób zatrudnionych w ratuszu i kolejnych pracujących w powiązanych z miastem jednostkach i spółkach. Udało nam się zatrzymać wyludnianie Opola, pięknie rozwija się Muzeum Polskiej Piosenki czy ZOO oraz Centrum Dialogu Obywatelskiego. Dokonaliśmy wielkiej modernizacji taboru Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego. Trwa budowa Centrum Usług Publicznych. Najważniejsze jest jednak zadowolenie mieszkańców. Co prawda teraz bezpośrednich kontaktów z mieszkańcami mam mniej i bardzo mi ich brakuje, ale mimo tego docierają do mnie sygnały zadowolenia z tego, jak Opole się zmienia.

Są też ludzie niezadowoleni. Zetknąłem się ze skargami, że zamyka im się usta uniemożliwiając aktywność chociażby na pana oficjalnym profilu na Facebooku.
- Media społecznościowe przyniosły nam wolność wyrażania poglądów i swobodę nawiązywania kontaktów. Za ich sprawą każdy może mnie zagadnąć i wymienić opinie, co tydzień prowadzę też wideoczaty z mieszkańcami. Jako polityk mam oczywiście świadomość tego, że nie da się wszystkim dogodzić. Zdaję sobie sprawę z krytycznych opinii, że nie każdemu podoba się to, co dzieje się w mieście. Odmienność zdań jest czymś naturalnym. Bywa jednak, że moi krytycy zakładają fikcyjne konta bądź stosują internetowy trolling, pisząc w kółko na ten sam temat, niezależnie od kwestii, jakiej dotyczy rozmowa bądź dany wpis, bądź powielając nieprawdziwe informacje. Stąd zdarza się, że takie osoby są blokowane.

Nie są jednak blokowane tylko fikcyjne konta, ale i obywatele podpisujący się imieniem i nazwiskiem. To, że ktoś jest krytyczny, nie musi oznaczać, że jest hejterem.
- Ma pan na myśli Ośmiornicę Wiśniewskiego? Ją tworzyli konkretni ludzie. Jeden z nich jest opolskim radnym. Proszę jednak pamiętać o bezwzględnej wolności mediów społecznościowych. To, że ktoś u mnie nie zamieścił komentarza wcale nie oznacza, że nie może tego zrobić u siebie. Tam może pisać co chce.

Co z budową nowego stadionu?
- Obecnie mamy już wybranego inżyniera kontraktu, który w imieniu Zakładu Komunalnego będzie nadzorował budowę. Trwa nabór ofert przetargowych. Powinniśmy je poznać w maju bądź w czerwcu. Jeśli ich wysokość będzie do przyjęcia, to moglibyśmy podpisać umowę z wykonawcą. Termin realizacji to 2,5 roku. Otwarcie na koniec kadencji nie jest na tym etapie wykluczone. Przy czym nie jest to jedyna inwestycja, którą mamy na uwadze. Chciałbym, aby wkrótce spółka Opolskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego rozpoczęła budowę nowych mieszkań komunalnych, które miałyby być adresowane do młodych rodzin. Równolegle prowadzimy prace w temacie budowy aquaparku w miejscu obecnego stadionu przy ul. Oleskiej. Trwa przygotowanie dokumentacji.

Stadion i aquapark były pana obietnicami wyborczymi, ale czy mając na uwadze niepewność gospodarczą nie byłoby wskazane odłożyć te inwestycje na półkę? Nie tylko ze względu na nakłady na realizację, ale i późniejsze koszty utrzymania.
- Proponuje więc pan redaktor żebym się położył, to wtedy się nie przewrócę? Po tym wirusowym Armagedonie tym bardziej trzeba będzie zadbać o jakość życia w mieście. Poradzimy sobie z nakładami, realizacją i kosztami.

Wspomniał pan o budowie nowych mieszkań przez OTBS. A co z modernizacją budynków w zasobach Miejskiego Zarządu Lokali Komunalnych? Mieszkańcy mówią, że płacą czynsz, a obiekty nie są remontowane i są w opłakanym stanie.
- Mieszkańcy lokali komunalnych są miastu winni ponad 30 mln zł zaległych czynszów. Przez to brakuje nam na remonty lokali ich sąsiadów. Dodajmy, że czynsze miejskie są wyraźnie niższe niż rynkowe. Trudno jest zatem utrzymać wysoki standard tych lokali. Robimy jednak co możemy i niemal każdą złotówkę z czynszu, którą otrzymujemy wydajemy na utrzymanie tych lokali.

Jaki jest najważniejszy cel na drugą połowę kadencji?
- Nie mam na myśli jednej, konkretnej rzeczy. Najpierw szybciutko chciałbym doczekać się końca pandemii, by móc przywrócić nam dobre samopoczucie i radość z życia. Wszyscy potrzebujemy, aby do Opola wróciła normalność, a ludzie mogli spotykać się w knajpkach i wspólnie bawić na imprezach. Nadal będę dbał, aby dynamika rozwoju miasta była zrównoważona. Aby seniorzy nie byli wykluczeni, a młodzi ludzie chcieli tutaj się uczyć, zakładać rodziny i rodzić dzieci. Abyśmy garściami czerpali z kompaktowości Opola, dostępności do kultury i zielonych parków. Abyśmy doczekali się własnego aquaparku i nowego stadionu. A ponieważ stolica województwa to miasto nad Odrą, nie zapominam, cały czas o tym myślę i jak pewnie my wszyscy, chcę kolejnego mostu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto