Bartosz Banachowski, nowy prezes Gwardii Opole: - Szczególnie mocno kusi gra w Europie [WYWIAD]

Propozycja z Gwardii była z gatunku tych nie do odrzucenia?

Na początku byłem bardzo zaskoczony, że właściciele odezwali się do mnie i chcieli się spotkać. Zarazem jednak poczułem wtedy nobilitację, że ktoś zauważył mojej dotychczasowe działania w środowisku piłki ręcznej (Banachowski od 2012 roku był prezesem Otmętu Krapkowice - red.). Jestem niezwykle zadowolony, że będzie mi dane przeżyć tak ciekawą, nową przygodę.

Uważasz to za skok na „głęboką wodę”?

I tak, i nie. Z jednej strony od siedmiu lat działam w świecie szczypiorniaka, więc jest mi on po prostu blisko. Ale jednak trudno porównywać funkcjonowanie w Otmęcie, który występował w 1. bądź 2. lidze do pracy w brązowym medaliście poprzedniego sezonu PGNiG Superligi. Różnica jest oczywiście spora, ale podwaliny do pełnienia roli prezesa już mam, nie boję się nowego wyzwania i chcę „podjąć rękawicę”.

Przychodzisz do klubu z Opola po tym, jak odniósł on największy sukces od ponad 50 lat.

W lokalnym społeczeństwie jest już świadomość tego, w jakim tempie ostatnio rozwija się Gwardia. Naturalne więc, że z każdym rokiem oczekiwania kibiców są coraz większe. W poprzednim sezonie, mimo wszystko dość niespodziewanie, zważywszy na składy kilku innych drużyn, klub wywalczył brązowy medal PGNiG Superligi, ale to nie zwalnia nas od myślenia o tym, jak dalej go rozwijać. Jest on dobrze zorganizowany, ale cały czas możemy go ulepszać i dążyć do jeszcze większej profesjonalizacji. Trzeba wyjść z własnej strefy komfortu i próbować gonić najlepszych.

W jakim aspekcie funkcjonowania klubu będziecie w stanie najszybciej poczynić progres?

Na początku chcemy chociaż wprowadzić możliwość płatności kartą za bilety w kasie. Ponadto planujemy też w niedalekiej przyszłości uruchomić zalążek sklepu kibica, by fani zaczęli się z nim coraz bardziej utożsamiać poprzez gadżety. W dzisiejszych czasach skupianie się tylko na sportowym aspekcie funkcjonowania klubu już nie wystarcza. Obok tego trzeba się cały czas rozwijać także marketingowo. Dlatego też chcemy wyjść jeszcze bardziej do ludzi i mocniej zainwestować w media społecznościowe. Są one nie tylko znakomitym miejscem informacji o klubie, ale też służą interakcji z kibicami.

Kilkuletnie doświadczenie w Otmęcie na dobre zahartowało cię w roli prezesa?

Przede wszystkim pomaga mi w sprawach trochę przyziemnych dla zwykłego kibica, czyli kontaktach z jednostkami samorządu terytorialnego. Mam tu na myśli różnego rodzaju konkursy, dotacje, rozliczenia, z których klub czerpie korzyści. Poza tym zebrane w ciągu kilku ostatnich lat kontakty i zawarte znajomości na pewno spróbuję przełożyć na to, by Gwardia stawiała kolejne kroki do przodu.

A jaki planujesz mieć stopień zażyłości z zawodnikami oraz sztabem szkoleniowym?

Mamy zatrudnionych pracowników na określonych stanowiskach i każdy dobrze wie, za co w klubie odpowiada. Ja niejako to nadzoruję, ale jestem jak najbardziej skory do współpracy ze wszystkimi. Nic nie stoi na przeszkodzie, by z zawodnikami i trenerami żyć bliżej, bo znałem ich już przed objęciem funkcji prezesa. Zresztą moim zdaniem to właśnie rodzinna atmosfera była w ostatnich latach główną siłą Gwardii. To właśnie ona w dużej mierze pozwoliła osiągnąć tak imponujący wynik, jakim było zdobycie brązowego medalu PGNiG Superligi.

Kadra zespołu na przyszły sezon jest już zamknięta?

Tak, będzie ona liczyć 20 zawodników. W najbliższych dniach podpiszemy też umowy o współpracy z klubami województwa opolskiego, takimi jak Olimp Grodków i Orlik Brzeg. Będą one dotyczyć wzajemnego użyczania graczy.

W jakich okolicznościach będziesz mógł po sezonie powiedzieć, że jesteś zadowolony z wykonanej pracy?

Na pewno ponownie interesuje nas walka o strefę medalową PGNiG Superligi. Sporym osiągnięciem byłoby też dotarcie do półfinału Pucharu Polski. Ale szczególnie mocno kusi perspektywa awansu do fazy grupowej Pucharu EHF. Dzięki niezłym występom Gwardii w tych rozgrywkach w dwóch poprzednich sezonach, teraz od tego celu dzieli nas tylko i aż dwumecz, czyli jedna runda. Wywalczenie promocji byłoby więc dużą sprawą dla całego klubu i miasta. Mam świadomość, że nie będzie to do końca moja zasługa, lecz chcę dążyć do tego, by sztab szkoleniowy i trenerzy w najbliższych miesiącach mogli się w pełni koncentrować na sprawach sportowych.

Występy w Pucharze EHF nie wiążą się jednak z zadowalającymi gratyfikacjami finansowymi.

Rzeczywiście, w tych rozgrywkach się nie zarabia, ale nie można z nich absolutnie rezygnować. Od razu pokaźny zastrzyk gotówki do klubu nie wpłynie, ale udział w fazie grupowej Pucharu EHF najpewniej otworzyłby nam takie perspektywy jak wypromowanie któregoś zawodnika bądź pozyskanie nowego sponsora. Prawdopodobnie przyciągnąłby też na trybuny Stegu Areny nowych kibiców, którzy chętnie zobaczyliby coś nowego. Tak więc finansowo z pewnością start w europejskich pucharach jest obciążeniem dla naszego klubu, ale liczymy, że w przypadku dłuższej przygody w Europie będziemy mogli liczyć także na wsparcie naszych sponsorów.