Na prace prowadzone na terenie Parku Nadodrzańskiego zwracają uwagę osoby z Komitetu Obrony Pasieki. "W związku z tym, że obowiązuje w Opolu zakaz używania dmuchaw, to firma zastosowała innowacyjne metody uprzątania opadłych liści - po prostu zastosowała ciężki sprzęt" - czytamy na profilu KOP na Facebooku.
"Sprzęt rozjeżdża teren trawiasty, ubija systemy korzeniowe drzew, ryje koleiny i z pewnością cierpią na tym też jeże. W innych miastach samorządy stawiają domki dla jeży, nie grabią opadłych liści" - wskazują ludzie z KOP.
- Co komu przeszkadzały liście w parku? Jaki to ma sens? Po co zubażać ten teren pod względem biologicznym i jednocześnie marnować na to miejskie pieniądze? - pyta Łukasz Berlik, prezes Opolskiego Towarzystwa Przyrodniczego.
- Niszczy się park, liście i tak się rozłożą, robiły piękny krajobraz, zrobiły za naturalny nawóz dla trawnika i zieleni, które od wieków nie widziały nawozów - przekonuje pani Agnieszka. - Jeży w tym terenie jest dość sporo i są traktowane w ten sposób... Dla mnie to nieporozumienie, jak można tak niszczyć ekosystem tylko dla tego, że komuś z urzędu przeszkadzają liście - komentuje na FB.
Ratusz: Porządki są konieczne
Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik urzędu miasta, przekonuje, że sprzątanie liści w parkach to nie jest fanaberia.
- Zbyt gruba warstwa liści pozostawiona na trawniku i innych roślinach ogranicza dostęp do światła słonecznego, co w połączeniu z wilgocią prowadzi w do powstawania procesów gnilnych, chorób oraz żółknięcia trawy i roślin ozdobnych. Zaś liście pozostawione na chodnikach tworzą śliski dywan, stwarzając ryzyko poślizgnięcia się pieszych - mówi.
- Ponieważ tereny miejskich parków są rozległe, uniemożliwia to ręczne zgrabianie. Szanując zakaz stosowania dmuchaw, wykorzystujemy inny sprzęt do usuwania liści. Dodam, że mieszkańcy regularnie dzwonią do wydziału ochrony środowiska z pytaniem, dlaczego nie grabimy o nie usuwamy liści. Stoimy na stanowisku, że należy to robić, ale z umiarem - wskazuje.
Pani rzecznik podkreśla, że w ramach prac porządkowych w parku na Pasiece i tak nie znikają wszystkie liście. Zaznacza również, że teren ten ma odmienny charakter niż park na Wyspie Bolko po drugiej stronie Odry. - Ten traktowany jest jak teren leśny, z dużym runem i podszytem. Tam tych liści jest bardzo dużo - argumentuje.
Katarzyna Oborska-Marciniak podkreśla, że liście usuwane z terenów miejskich wykorzystywane są do zabezpieczania roślin wrażliwych na mrozy oraz do tworzenia schronień dla jeży. Informuje, że miasto stawia im specjalne domki i przysypuje je liśćmi, m.in. w parku na Pasiece, na Wyspie Bolko, w parku na os. im. AK oraz w rejonie osiedli Dambonia oraz Metalchem.
Oznakowywać domki jeży?
Domki dla jeży stosowane są też w innych miastach. W Sosnowcu, z inicjatywy jednego z radnych, w parkach ustawiono przy nich specjalne oznaczenia, z piktogramem jeża i napisem "Tu mJEŻkam. Proszę zachowaj ostrożność!".
Tamtejsi miłośnicy zwierząt wyrażali obawę, czy te oznaczenia nie sprawą, że zwierzęta będą padały ofiarą dręczycieli. Radny, który wyszedł z inicjatywą odpowiadał, że dzięki temu właściciele psów będą wiedzieli, by uniemożliwiać pupilom zbliżanie się do kopczyków liści, w których są domki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?