Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co powinni uprawiać polscy rolnicy, aby mogli wyjść na swoje?

Marek Świercz
Żniwa powoli się kończą. Teraz rolnicy kalkulują, co się im opłaca.
Żniwa powoli się kończą. Teraz rolnicy kalkulują, co się im opłaca.
Ostatni raz siałem zboże. W przyszłym roku wszystko obsieję trawą dla moich koni. Nawet owies gdzieś kupię. Nie będę dopłacał do interesu! - odgraża się Henryk Klyta, współwłaściciel wielkiego kilkusethektarowego ...

Ostatni raz siałem zboże. W przyszłym roku wszystko obsieję trawą dla moich koni. Nawet owies gdzieś kupię. Nie będę dopłacał do interesu! - odgraża się Henryk Klyta, współwłaściciel wielkiego kilkusethektarowego gospodarstwa rolnego utworzonego na bazie dawnej rolniczej spółdzielni produkcyjnej w Lubszy w powiecie lublinieckim.

Jakie straty

Rolnicy narzekali zawsze, ale tym razem także fachowcy przyznają im rację. - Produkcja typowo roślinna nie daje dziś gwarancji, aby wyjść na swoje - potwierdza Henryk Zamojski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Łosiowie na Opolszczyźnie.

Co ciekawe, te pesymistyczne kalkulacje nie mają nic wspólnego z tegoroczną suszą. Ona oczywiście też odbije się na sytuacji na rynku zbóż, ale nie tak, jak się obawiano. Wicepremier Andrzej Lepper mówił o zbiorach niższych nawet o 30 procent niż w poprzednich latach, ale fachowcy wyliczają, że straty nie przekroczą 5-10 procent. Ważniejsze jest to, że w skali całego unijnego rynku zbóż polska klęska suszy nie ma większego znaczenia. W unijnych magazynach są zapasy zbóż sięgające 14 milionów ton i nie ma ryzyka jakiegoś gwałtownego załamania rynku.

Gra zbożem

Z punktu widzenia rolników nastawionych głównie na zboże, nie jest to jednak dobry układ. Przed wejściem Polski do Unii korzystali na wahaniach cen. Jeśli w czasie żniw cena skupu była dla nich za niska, mogli zboże przetrzymać i sprzedać później, choćby na przednówku, gdy ceny ostro szły w górę. Dziś ten mechanizm właściwie nie działa. Wspólna polityka rolna obowiązująca na terenie Unii Europejskiej zapobiega takim wahaniom cen, bo duże zapasy nie pozwalają na ich wzrost. Nic dziwnego, że z wyliczeń Instytutu Ekonomiki Rolnictwa wynika, iż już w 2005 roku dochody tak zwanych rolników-zbożowców spadły o kilkadziesiąt procent.

- To przesada, ale spadek dochodów nastąpił. Sama produkcja roślinna nie daje dziś gwarancji osiągnięcia zysku i nie daje poczucia stabilizacji - komentuje Henryk Zamojski.

Może pasza

- Co w takim razie robić? Połączyć produkcję roślinną ze zwierzęcą, bo to uniezależnia od wahań koniunktury. Jeśli cena zboża jest za niska, to rolnik może je przeznaczyć na paszę dla bydła, trzody chlewnej, a nawet domowego ptactwa, które hoduje. Jeśli nie zarobi na ziarnie, to zarobi na mleku lub mięsie.

Przed wejściem do UE sytuację rolników ratowała interwencja na rynku zbóż często wymuszona protestami i politycznymi naciskami organizacji rolniczych. Jednak w Unii zasady interwencji są z góry ustalone: interwencyjny skup zbóż po 101,3 euro za tonę zacznie się dopiero 1 listopada. Gospodarze, którzy nie mogą przetrzymać zboża do tego czasu (bo nie mają magazynów, albo potrzebują pilnie gotówki na spłatę kredytów), muszą je sprzedać po cenie rynkowej. A ta, mimo suszy i spadku podaży, wciąż jest niska. Okazuje się, że muszą do swojej pszenicy dokładać, bo koszty produkcji, mimo unijnych dopłat bezpośrednich, znacząco wzrosły.

- Przede wszystkim z powodu wzrostu cen nośników energii, na przykład ceny gazu, który ma znaczący wpływ na koszt nawozów - mówi Zamojski.

Po ile chleb?

Co to wszystko oznacza dla rynku konsumenckiego? Eksperci uważają, że ceny żywności wzrosną, lecz nie wiadomo, o ile. Zdaniem dr Krystyny Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, żywność zdrożeje, ale raczej z powodów psychologicznych. - Jeżeli wszyscy powtarzają, że żywność będzie droższa, to faktycznie takie podwyżki nastąpią - mówi. Dodała, że konsumenci przyzwyczają się do tej myśli, choć podwyżki nie są uzasadnione. Ich skala będzie zależała od zasobności portfela konsumentów. Jeżeli będą zbyt duże, nie będą kupowali danego produktu.

O tym, że wyższe ceny zbóż spowodują wzrost cen mąki, jest też przekonany Wiesław Łopaciuk z IERiGŻ. W spółce Polskie Młyny twierdzą, że wyższe ceny dobrej jakości pszenicy konsumpcyjnej są raczej nieuniknione. Spółka jest jednym z głównych producentów mąki w Polsce. Jak to się odbije na cenach chleba, nie wiadomo.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto