Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy opolskie szpitale są przygotowane do walki z koronawirusem? Ilu mamy lekarzy chorób zakaźnych i czy wystarczy niezbędnego sprzętu?

Joanna Tomusiak
Joanna Tomusiak
Na Opolszczyźnie mamy 6 lekarzy zakaźników. W szpitalach topnieją zapasy maseczek, fartuchów i rękawiczek. Są problemy z szybkim diagnozowaniem osób podejrzanych o zakażenie koronawirusem. Poradzimy sobie z koronawi­rusem, jeśli epidemia będzie się rozwijała powoli, a ciężko chorych będzie mało - mówią lekarze.

Szpital Wojewódzki, który prowadzi oddział chorób zakaźnych, na początku tygodnia miał zapas środków ochrony indywidualnej dla personalu do czwartku. Udało się jednak zorganizować 70 kombinezonów ochronnych, gogle i maski. Wystarczy ich na kolejne 2-3 dni.

Staramy się korzystać z tego sprzętu bardzo racjonalnie, bo to są rzeczy jednorazowe. Zamiast trzech pielęgniarek do pacjentów idzie jedna. Nawet posiłki do izolatek podajemy tak, żeby uniknąć kontaktu z chorymi. Pukamy do drzwi, mówimy: "jedzenie" i wycofujemy się - mówi osoba z personelu.

- Na oddziale jest dramatyczna sytuacja kadrowa, bo rozchorował się (nie z powodu wirusa) jeden ze specjalistów. W czwartek lekarz dyżurował do godz. 20:00 i nie było zmiennika. Poprosiłem wojewodę, aby przekazał nasz głos rozpaczy ministrowi zdrowia - mówi Roman Kolek, wicemarszałek województwa.

W województwie opolskim, w bazie NFZ jest "na papierze" 14 zakaźników. Faktycznie pracuje sześciu - w Opolu i Nysie. Nie wiadomo, kto będzie zajmować się pacjentami w przekształconym w placówkę zakaźną szpitalu w Kędzierzynie-Koźlu.

Nie udało nam się zadać tego pytania służbom wojewody.

W komunikacie wysłanym mediom wojewoda opolski poinformował natomiast, że szpital w Kędzierzynie-Koźlu będzie obsługiwał dzieci i dorosłych.

Są tam sale operacyjne i zabiegowe, a także sale porodowe dla kobiet ciężarnych zarażonych koronawirusem.

W szpitalu ma być co najmniej 10 proc. łóżek respiratorowych, dla ciężko chorych pacjentów wymagających wspomagania oddechu.

Poradzimy sobie z koronawi­rusem, jeśli epidemia będzie się rozwijała powoli, a ciężko chorych będzie mało - mówią lekarze.

I mają nadzieję, że podjęte przez rząd działania profilaktyczne pozwolą Polsce uniknąć najgorszego - wariantu włoskiego.

W szpitalach regionu mamy 382 respiratory (tyle jest w rejestrach NFZ). Czy to wystarczy, zależy od tempa rozwoju epidemii. Doświadczenie innych krajów pokazuje, że chory na COVID-19 potrzebuje go nawet przez kilkanaście dni.

Sprzęt mamy, ale jest rozproszony i na bieżąco używany, przede wszystkim przez pacjentów na intensywnej terapii. Szpitale mają jednak pewne rezerwy, na przykład w salach wybudzeń po operacjach. Wobec wstrzymania przyjęć planowych przez 14 placówek, będą mogły być wykorzystane. Sprzęt z pewnością będzie przesuwany do tworzonego szpitala zakaźnego w Kędzie­rzy­nie-Koźlu.

- Nie wyobrażam sobie jednak, by z tego powodu można pozbawić ratunku osobę z OIOM, leczoną z innego powodu, niż koronawirus - mówi Roman Kolek.

Na oddziale zakaźnym w Opolu do tej pory nie było ani jednego respiratora, ale Szpital Wojewódzki właśnie finalizuje zakup sprzętu. Planowane są trzy stanowiska respiratorowe.

Na razie większym problemem jest oczekiwanie na wynik badań osób podejrzanych o zakażenie. Próbki są wysyłane do Wrocławia, a Wrocław „się zatkał” - mówią na „zakaźnym” w Opolu. Tymczasem fachowcy apelują o upowszechnienie możliwości badania, aby jak najszybciej przerwać łańcuch zakażeń.

- Przekazaliśmy Szpitalowi Wojewódzkiemu dotację na zakup urządzenia do diagnostyki wirusologicznej - mówi Roman Kolek.

W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym funkcjonuje Regionalne Centrum Ecmo. Ecmo ratuje pacjentów w stanie ostrej niewydolności oddechowej lub krążeniowej, u których zawodzą konwencjonalne metody.

- W razie konieczności ratowania życia pacjentów z koronawi­rusem będziemy przyjmować takich chorych - mówi Małgorzata Lis-Skupińska, rzecznik USK.

Samo USK, podobnie jak inne szpitale, boryka się z brakiem środków ochronnych.

- Dostajemy 1/3 zamawianej ilości środków dezynfekcyjnych. Na realizację czekamy kilka dni. Podobnie jest z maseczkami, rękawiczkami i fartuchami. Na razie personel ma w czym pracować, ale w przypadku wzmożonego napływu chorych, zapas bardzo szybko się skończy. Na maseczki przeciwwirusowe FFP2 i FFP3 jesteśmy w kolejce oczekujących w hurtowni, która dostarcza nam sprzęt - mówi Małgorzata Lis-Skupińska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto