Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dni wolne od pracy w 2012 roku. Mamy aż 114 wolnych dni

redakcja
redakcja
Dni wolne od pracy w 2012 roku
Dni wolne od pracy w 2012 roku sxc.hu
Tegoroczny kalendarz jest wyjątkowo łaskawy dla leniuchów. Jest w nim aż 114 wolnych dni, w tym dwa bardzo długie weekendy – w maju i grudniu.

Choć dopiero ochłonęliśmy po świętach i sylwestrowych szaleństwach, pierwszy przedłużony weekend właśnie się zaczyna. To dzięki Trzem Królom, których święto (po półwiecznej przerwie) po raz drugi obchodzimy z dala od pracy. Takich ustawowych świąt – kościelnych i państwowych – mamy aż 13, co nasz wcale niebogaty kraj stawia w europejskiej czołówce leniuchowania. Kraje Unii Europejskiej średnio mają takich dni 10.Z tego świątecznego bogactwa „zmarnują" nam się tylko dwa, które wypadły w niedziele. 1 stycznia, czyli Nowy Rok, już za nami. Niestety również w niedzielę wypada w tym roku Narodowe Święto Niepodległości 11 listopada. Ale reszta jest już nasza i wystarczy tylko trochę uszczknąć z przypadającego nam urlopu, by dwukrotnie zrobić sobie dodatkowe miniwakacje, niezależnie od letniej kanikuły. Pierwsza okazja już pod koniec kwietnia. 1 maja będzie we wtorek, a 3 maja w czwartek. Jeśli weźmiemy 3 dni urlopu szykuje nam się 9-dniowa majówka (od 28 kwietnia do 6 maja). Następny przedłużony weekend już w pierwszej dekadzie czerwca. Boże Ciało (7 czerwca), jak zawsze wypada w czwartek, ale kiedy wypiszemy sobie urlop na piątek, robią nam się cztery dni wypoczynku. Kolejna taka sama okazja pojawi się w listopadzie, bo Wszystkich Świętych w tym roku także wypada w czwartek.Najlepsze czeka nas jednak pod koniec roku. Będzie można odbić sobie niedawne wyjątkowo krótkie, przez niekorzystny układ kalendarza, bożonarodzeniowe świętowanie. W 2011 Wigilia wypadła w sobotę. Normalnie powinna więc przesunąć się o jeden dzień, ale 2012 jest rokiem przestępnym. Nie ma lepszego dnia na Wigilię niż poniedziałek. Przy życzliwym pracodawcy można zakończyć pracę już 21 grudnia i pojawić się w firmie dopiero w następnym roku. Cztery dni urlopu (24, 27, 28, 31 grudnia) robią nam bowiem 11-dniowe świąteczno-noworoczne wakacje.Gospodarka się nie zawaliOczywiście pracodawca może okazać się narowisty i upragnionego wolnego między świętami nam nie dać. Nie bardzo jednak na tym skorzysta, bo jak obliczyli niezawodni w tych kwestiach amerykańscy naukowcy, w takie dni pracujemy nawet nie na pół gwizdka, ale na jedną trzecią mocy. Tak czy siak, kiedy naród leniuchuje, gospodarka mocno zwalnia. Długich weekendów nie lubi zwłaszcza przemysł, który szczególnie jest wrażliwy na zakłócenia w rytmie pracy.Jak wyliczono w Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan", każde z naszych 13 świąt zubaża produkt krajowy brutto o 5 mld zł. Takiej wartości produkty i usługi wytwarzamy w ciągu jednego roboczego dnia. Trudno jednak wyobrazić sobie krzyk, jaki podniósłby się przy najmniejszej nawet próbie zamachu na polskie świętowanie. Tymczasem Portugalczycy, którzy z powodu kryzysu ogólnoświatowego zaczęli mocno zaciskać pasa, dla ratowania publicznych finansów dali sobie odebrać w tym roku aż cztery wolne dni i będą pracować zarówno w Boże Ciało, jak i 15 sierpnia, a także w dwa święta państwowe (z okazji proklamowania republiki i przywrócenia niepodległości).Za świętami nie przepada handel. Kiedy w ubiegłym roku po raz pierwszy zostaliśmy w domu w Święto Trzech Króli, a sklepy zostały zamknięte, nie zrobiliśmy zakupów za ponad 4 miliardy złotych. Długie weekendy to również kłopot dla transportu i logistyki. Duże ciężarówki mają wtedy zakaz wjazdu na drogi, a ich właściciele liczą straty.Zdaniem Piotra Kuczyńskiego, analityka firmy doradczej Xelion, Polacy mogą sobie jednak odpoczywać na zdrowie i bez wyrzutów sumienia. – Z powodu długiego weekendu gospodarka nigdy się nie zawaliła – przekonuje specjalista.Są też ewidentne korzyści, choć trudne do zmierzenia. – Aktywny zawodowo Polak podczas długiego weekendu ładuje akumulatory i jego wydajność pracy wzrasta. To także inwestycja w motywację – uważa Dominik Sokólski, niezależny doradca finansowy z Opola. – To ważne, bo wbrew pozorom i stereotypom jesteśmy bardzo zapracowani. Przeciętny Kowalski poświęca na to 2 tysiące godzin w roku.A to niemało. Krócej w pracy są Brytyjczycy, Irlandczycy i Amerykanie, nie mówiąc o Francuzach, którzy mają 35-godzinny tydzień pracy i powoli te zdobycze socjalne wychodzą im bokiem, bo fatalnie odbijają się na gospodarce. Długie weekendy też nie są naszym pomysłem. Amerykański biznes i administracja co roku zamiera na 4-5 dni, począwszy od czwartku, w który przypada Święto Dziękczynienia. Rosjanie mają kilka dni świątecznych mniej od nas, ale kiedy na przełomie 2009 i 2010 roku kalendarz pozwolił na tworzenie mostów między wolnymi dniami, wielka gospodarka usnęła na 11 dni, tracąc 700 miliardów rubli (1,6 proc. PKB).Branża turystyczna zaciera ręceOprócz zwykłego zjadacza chleba z długich weekendów najbardziej cieszą się właściciele hoteli, pensjonatów i całej związanej z wypoczynkiem infrastruktury. Od 20 lat, gdy w wolnej Polsce przywrócono święto 3 Maja, dla branży turystycznej majówka stała się czasem żniw, poprzedzających te wakacyjne. Z perspektywy tegorocznej 9-dniowej laby cieszy się Aldona Majkowska, właścicielka 2 pensjonatów w Kołobrzegu. – Co najmniej od dekady sezon zaczyna się u mnie właśnie w maju. Nie mam wtedy ani jednego wolnego pokoju, a rezerwacje są robione ze sporym wyprzedzeniem. Już teraz mam zabukowane cztery pokoje dla stałych gości. Jeszcze kilka tygodni i zrobi się komplet – przewiduje.Gdyby nie słaba złotówka, można by się obawiać, że majowi goście uciekną nad ciepłe morza. Koszty zagranicznych podróży wzrosną jednak, jak przewidują ekonomiści, o 10-15 procent. Nad naszym morzem, w górach i nad jeziorami liczą na to, że rodacy będą woleli wydać pieniądze na wypoczynek w kraju.Turystyczne portale pełne są już majówkowych ofert. Właściciele pensjonatów od Bałtyku po Tatry kuszą rabatami dla tych, którzy zechcą spędzić u nich pełne 9 dni. Np. w nadmorskim Mrzeżynie 9-dniowy pobyt dorosłej osoby (z wyżywieniem i atrakcjami) będzie kosztował 520 zł zamiast 585, co wynikałoby z normalnego cennika, a dla dziecka 400 zł zamiast 450.A więc byle do wiosny! Nie wszyscy pamiętają, że kiedyś tydzień pracy liczył sześć dni. Pierwszą wolną sobotę wprowadził 24 maja 1974 roku Edward Gierek, I sekretarz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Polacy mieli do niej prawo raz w miesiącu. To wtedy pojawiła się możliwość wydłużenia weekendu aż do trzech dni – jeśli dało się skojarzyć tę jedyną wolną sobotę ze Świętem Odrodzenia Polski (22 lipca) lub Świętem Zmarłych (jak wtedy nazywano Wszystkich Świętych). Te możliwości wzrosły trzykrotnie wraz z sukcesem robotników, którzy w porozumieniach sierpniowych wywalczyli trzy wolne soboty w miesiącu. Na dobre rozświętowaliśmy się dopiero od 1989 roku, kiedy przywrócono Święto Niepodlegości (11 listopada), a rok później Święto Konstytucji 3 Maja. Ostatni, 13. dzień świąteczny dopisano nam w 2010, wprowadzając od roku następnego wolne w święto Trzech Króli, czyli 6 stycznia. 

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dni wolne od pracy w 2012 roku. Mamy aż 114 wolnych dni - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto