Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dr Wiesława Błudzin, ordynator oddziału zakaźnego Szpitala Wojewódzkiego w Opolu: - COVID-19 będziemy traktować jak grypę

Mateusz Majnusz
Mateusz Majnusz
- Najbardziej podnosi mnie na duchu fakt, że w wyniku ogromnego zaangażowania środowisk naukowych na całym świecie tak szybko pojawiła się szczepionka. To jedyny pozytywny aspekt tej pandemii - mówi dr Błudzin.
- Najbardziej podnosi mnie na duchu fakt, że w wyniku ogromnego zaangażowania środowisk naukowych na całym świecie tak szybko pojawiła się szczepionka. To jedyny pozytywny aspekt tej pandemii - mówi dr Błudzin.
Rozmowa z dr Wiesławą Błudzin, ordynatorem oddziału zakaźnego Szpitala Wojewódzkiego w Opolu i konsultantem wojewódzkim w dziedzinie chorób zakaźnych.

Koniec z maseczkami, obowiązkowym dystansem społecznym i masowym testowaniem populacji, likwidowane są szpitale tymczasowe, znikają też izolacje i kwarantanny. Czy to aby nie za wcześnie?
Społeczeństwo niestety i tak nie przestrzegało już i tak luźnych obostrzeń sanitarnych. W Polsce w ostatnich miesiącach jedynym przypomnieniem, że nadal zmagamy się z pandemią koronawirusa, był widok maseczek w pomieszczeniach zamkniętych. Chociaż i nawet ten obowiązek był przez niektórych ostentacyjnie łamany. Z całą pewnością obecna sytuacja epidemiologiczna jest teraz lepsza niż przez ostatnie miesiące. Zakażeń jest coraz mniej, pacjenci nie wymagają hospitalizacji na taką skalę jak wcześniej, a dodatkowo mamy już wiosnę, która sprzyja spadkowi zakażeń. Uważam więc, że decyzja o poluzowaniu obostrzeń jest słuszna.

Na jesień szpitale znów zapełnią się chorymi?
To jeden ze scenariuszy, ponieważ COVID-19 jest chorobą sezonową. Z tego właśnie powodu właśnie na jesień i zimę mamy wzrosty zachorowań. Może się jednak okazać, że 5 fala pandemii, z którą zmagaliśmy się na początku tego roku, będzie ostatnią tak dużą. Koronawirus krąży w naszym społeczeństwie od ponad dwóch lat. W tym czasie zaszczepiło się już 60 proc. populacji, a w pozostałej grupie niezaszczepionych dużo osób przeszło zakażenie. Oznacza to, że większość polskiego społeczeństwa posiada przeciwciała SARS-CoV-2, które mogą nas chronić przed rekordami zakażeń. Czy tak się stanie, dopiero okaże się pod koniec roku. Ważne jednak, abyśmy nie rezygnowali ze szczepień i przyjęli trzecią, przypominającą dawkę.

Czy z perspektywy dwóch lat walki z pandemią, lęk przed koronawirusem nadal jest uzasadniony?
Gdy w marcu 2020 roku pierwszy pacjent zakażony koronawirusem trafił do polskiego szpitala, wszyscy baliśmy się o zdrowie swoje i naszych bliskich. Towarzyszył nam strach i niepewność. Wkrótce w szpitalach zaczęli masowo umierać ludzie, w tym nasi bliscy - dziennie odnotowywaliśmy nawet setki zgonów. Było to surrealistyczne doświadczenie śmierci i tragedii całych rodzin. Gdy jednego dnia trafiało do nas chore małżeństwo, a wkrótce musieliśmy poinformować męża, że w sali obok zmarła jego żona. Niestety żadne państwo nie było przygotowane na wystąpienie pandemii i choć epidemiolodzy od wielu lat ostrzegali przed wirusami, to do momentu pojawienia się SARS-CoV-2 wiele głów państw nie traktowało tego zagrożenia poważnie. Dopiero, gdy w szpitalach brakowało miejsc dla nowych pacjentów, a zakłady pogrzebowe nie były w stanie na bieżąco chować zmarłych, ludzie uświadomili sobie, że ryzyko jest nie tylko poważne, ale bardziej realne niż kiedykolwiek wcześniej. Z każdym kolejnym miesiącem, każdą kolejną falą pandemii ludzie przyzwyczajali się do zagrożenia. I teraz, ledwie dwa lata po wybuchu pandemii, wydaje się, że wracamy do tak wyczekiwanej przez wszystkich normalności. Rychłe zniesienie wszystkich restrykcji nie spowoduje jednak, że koronawirus zniknie z naszego społeczeństwa. Trzeba będzie nauczyć się z nim żyć i traktować go jak inne choroby zakaźne, np. grypę.

Obawia się pani, że pandemia COVID-19 nie będzie ostatnią w naszym życiu?
Nie chcę wyrokować ani straszyć czytelników, ale wciąż pojawiają się na świecie nowe choroby wywoływane przez wirusy. Jednym z takich przykładów jest Ebola, która w Afryce była największą epidemią tej choroby zarówno pod względem liczby zachorowań, jak i liczby przypadków śmiertelnych. Śmiertelność tej choroby jest bardzo wysoka i szacuje się nią na ok. 60 do 90 proc. Z kolei na Bliskim Wschodzie pojawił się 10 lat temu zespół niewydolności oddechowej, ze śmiertelnością na poziomie 35 proc. W tym przypadku chorobę wywoływał koronawirus MERS-CoV. Nie jest wykluczone, że w najbliższych latach będziemy musieli zmierzyć się z kolejnymi śmiertelnymi wirusami, dla których nie istnieją żadne ograniczenia w przemieszczaniu się pomiędzy kontynentami. Mam jednak nadzieję, że jako społeczeństwo odrobiliśmy zadanie i w czasie dwóch latach pandemii COVID-19 nauczyliśmy się radzić z tym zagrożeniem i w przypadku wystąpienia kolejnego, państwa cywilizowane ponownie staną na wysokości zadania. Najbardziej podnosi mnie na duchu fakt, że w wyniku ogromnego zaangażowania środowisk naukowych na całym świecie tak szybko pojawiła się szczepionka. To jedyny pozytywny aspekt tej pandemii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dr Wiesława Błudzin, ordynator oddziału zakaźnego Szpitala Wojewódzkiego w Opolu: - COVID-19 będziemy traktować jak grypę - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto