Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Epidemia koronawirusa. Ratownicy, lekarze, pielęgniarki przeciążeni pracą. Ochrona zdrowia w agonii. Rozmowa z Ireneuszem Szafrańcem

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Ireneusz Szafraniec jest jednym z ratowników medycznych będących na pierwszej linii walki z koronawirusem.
Ireneusz Szafraniec jest jednym z ratowników medycznych będących na pierwszej linii walki z koronawirusem. archiwum prywatne / kolaż DIM
Rozmowa z Ireneuszem Szafrańcem, ratownikiem medycznym i Prezesem Elektem Polskiej Rady Ratowników Medycznych.

Lekarze palą znicze pod szpitalami, by upamiętnić pacjentów, którzy zmarli, bo nie otrzymali właściwej pomocy. Czy rzeczywiście możemy mówić o tym, że system opieki zdrowotnej się zawalił?
Niestety tak. W ochronie zdrowia od wielu lat brakowało pieniędzy i personelu medycznego, ale przez lata to jakoś funkcjonowało. Pandemia obnażyła wszystkie braki i niedoskonałości. Obecnie personel jest kompletnie przeciążony pracą. Do tego stopnia, że system stał się niewydolny.

Co to oznacza dla pacjentów?
Pacjenci nie mogą czuć się bezpieczni. My po prostu nie dajemy rady. Nie dojeżdżamy karetką do wszystkich wezwań, a jeśli uda się dojechać, to jesteśmy mocno opóźnieni. W przypadku, gdy dojdzie np. do nagłego zatrzymania krążenia, krwotoku lub anafilaksji, taki pacjent w wielu przypadkach może być skazany na śmierć.

To mocne słowa…
Nie ma już miejsca i czasu na gładkie słowa i przysłowiowe owijanie w bawełnę. Jeśli Ministerstwo Zdrowia razem z partią rządzącą nie opamiętają się i nie zaczną wprowadzać zmian proponowanych przez pracowników służby zdrowia - pracujących tu, na samym dole - to czeka nas totalna katastrofa. Dziś należy się zastanowić po co ludzie płacą składki zdrowotne, które mają im zapewnić bezpieczeństwo, skoro państwo nie jest w stanie im zapewnić takiego bezpieczeństwa.

Jest aż tak źle?
Podam przykład z mojej pracy. Typowy wyjazd karetki do pacjenta z COVID-em zabiera nam od trzech do kilkunastu godzin. Takich karetek przypada raptem kilka na powiat. Jeśli ja i moi koledzy wyjedziemy do pacjentów z COVID-em, to kolejny pacjent, który wymaga pilnej pomocy może umrzeć, bo ani ja, ani moi koledzy nie będą w stanie do niego dojechać. Natomiast obecnie ok. 90 proc. wyjazdów karetek dotyczy właśnie COVID-u.

Ale dlatego taki wyjazd trwa nawet kilkanaście godzin?
Każde zgłoszenie zaczyna się od dyspozytora medycznego, który przeprowadza wywiad dotyczący zdarzenia. Tu pojawia się pierwszy problem, bo dzisiaj na jednego dyspozytora przypada podczas dyżuru ok. 200 zgłoszeń. Dyspozytor ma zatem bardzo mało czasu, więc przeprowadza wywiad pod presją, co rodzi niestety nieporozumienia. Do Zespołów Ratownictwa Medycznego trafiają zatem niepełne informacje, a sam wyjazd już na początku jest opóźniony, ponieważ członkowie zespołu muszą zabezpieczyć się w środki ochrony indywidualnej jak: kombinezony i sprzęt ochronny. Niestety sprzęt ten utrudnia nam później wykonywanie medycznych czynności ratunkowych, ale jest niezbędny. Prawdziwy problem pojawia się jednak, gdy wieziemy chorego do szpitala. Często musimy czekać pod szpitalem po kilka godzin na wskazanie miejsca dla pacjenta. Po przekazaniu pacjenta musimy przeprowadzić dezynfekcję ambulansu oraz siebie, która trwa od 1 godziny do 1,5 godziny. Jak to wszystko podliczymy, to jeden wyjazd rozciąga się nawet na kilkanaście godzin.

Z tego wynika, że najwięcej czasu marnuje się przy oczekiwaniu pod szpitalami. Dlaczego?
Powodów jest kilka. Czasami jesteśmy kierowani do szpitala, w którym po prostu nie ma miejsc, więc musimy szukać innej placówki. Czasami w danym szpitalu trwa akurat dezynfekcja i przyjmowanie pacjentów jest wstrzymane. Zdarza się też, że w danej placówce zajęte są wszystkie izolatki (przykładowo w Nysie mamy tylko dwie izolatki na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym). Nikt nie wpuści mnie z pacjentem na otwartą część oddziału, bo zakażony zostanie cały oddział. Czekamy więc z pacjentem w karetce na izolatkę, która jest zajęta przez innego pacjenta, który oczekuje na miejsce na oddziale COVID-owym, a miejsce na tymże oddziale zwolni się, gdy umrze z kolei jeszcze inny pacjent. Jakkolwiek brutalnie i niewyobrażalnie to brzmi, to tak to właśnie wygląda.

Ale Urząd Wojewódzki w Opolu podaje, że w samej Opolszczyźnie jest ponad 400 wolnych miejsc. To jak to w końcu jest?
To jest manipulowanie statystykami. Uwzględniane są np. łóżka, do których nie ma obsady medycznej. Czyli łóżka fizycznie stoją, ale nikogo nie można na te miejsca przyjąć, bo nikt się takim pacjentem nie zaopiekuje. Przykładowo w piątek mieliśmy w karetce pacjentkę z objawami COVID, która miała być hospitalizowana w Nysie, ale zabrakło miejsc, więc odesłano nas do szpitala w Białej. Jak dowiedzieliśmy się od dyspozytora, w Białej było wtedy ostatnie wolne miejsce na Opolszczyźnie. Tak to właśnie wygląda. Dlatego apeluję, do wojewody opolskiego i rządu, by podawali takie statystyki, które uwzględniają możliwości szpitali. Bo w przeciwnym wypadku to jest niebezpieczne dla pacjentów. Ludzie słysząc, że zostało jeszcze 400 wolnych miejsc sięgają po telefon i wzywają pomocy, niezależnie od tego czy ich stan zdrowia wymaga hospitalizacji. To wywołuje lawinę wezwań i dodatkowo blokuje system.

Czy to oznacza, że na tym etapie epidemii powinniście się skupiać tylko na pacjentach z najcięższym przebiegiem choroby?
Na tym etapie musimy powiedzieć sobie szczerą prawdę i postawić sprawę jasno. Pacjencie! Jeśli masz opiekę w domu, a przebieg choroby jest znośny, nie wzywaj karetki pogotowia. Zostań w domu. Zabezpiecz się w leki przeciwgorączkowe, przeciwwymiotne i przeciwbiegunkowe. Konsultuj stan swojego zdrowia z lekarzem rodzinnym tak długo, jak się da. Staraj się obserwować objawy do momentu, gdy pojawi się nasilona duszność. Dopiero wtedy jest podstawa do hospitalizacji.

Czy można było przygotować system opieki zdrowotnej lepiej na epidemię koronawirusa?
Ten rząd niestety przespał czas od marca do września, gdy można było przygotować ochronę zdrowia na to co się dzieje teraz. Dyskusja skupiła się w tym czasie m.in. wokół respiratorów, a jest wiele innych nierozwiązanych problemów. Ale zaniedbania w ochronie zdrowia trwają od wielu lat i były bagatelizowane także przez poprzednie ekipy rządzących.

Co konkretnie można było usprawnić?
Zacznijmy od najprostszej sprawy. Niektóre szpitale z oddziałami COVID-owymi nie mają sprzętu do dezynfekcji karetek. W związku z tym my po przewiezieniu jednego pacjenta, musimy wracać pustym ambulansem do bazy, żeby się zdezynfekować. To strata czasu, bo przecież moglibyśmy to zrobić na miejscu, gdzie dostarczyliśmy pacjenta. Druga sprawa - gdyby szpitale były wyposażone w dodatkowe karetki, to jedna mogłaby przechodzić dezynfekcję, a kolejna (już zdezynfekowana) byłaby gotowa do następnego wyjazdu. Należałoby się zastanowić, czy przewóz pacjenta do szpitala z powodu COVID-19 (często zlecony przez lekarza rodzinnego) nie mógłby przeprowadzić zespół niesystemowy, czyli np. wojsko, PSP, firmy prywatne itp. W samych szpitalach można było tanim kosztem wydzielić dodatkowe izolatki dla pacjentów oraz wydzielić część tzw. czystą (dla pacjentów w stanach nagłych) oraz tzw. brudną (dla pacjentów z rozpoznanym COVID). Takich przykładów jest więcej.

Ale w telewizji oraz od rządzących słyszymy, że służba zdrowia świetnie daje sobie radę...
Też to słyszymy i ręce nam opadają. Chylę czoła dla pielęgniarek, lekarzy, ratowników medycznych, salowych, diagnostów laboratoryjnych, techników RTG i tleniarzy, którzy są również mocno obciążenia pracą. Tylko ich ofiarność trzyma jeszcze resztki ochrony zdrowia, która zdaje się być w agonii. A czy ten system całkiem się zawali? To będzie zależeć od tego, jak będzie się rozwijać epidemia, ile jeszcze osób zachoruje i czy walka polityczna weźmie górę nad rozsądkiem i bezpieczeństwem społeczeństwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Epidemia koronawirusa. Ratownicy, lekarze, pielęgniarki przeciążeni pracą. Ochrona zdrowia w agonii. Rozmowa z Ireneuszem Szafrańcem - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto