Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gehenna z pogrzebem ojca. Na kartę zgonu syn czekał tydzień

Magdalena Balicka
archiwum
Żadna przychodnia ani lekarz nie chcieli wypisać dokumentu potwierdzającego zgon. Syn zmarłego musiał zapłacić medykowi prywatnie, by mógł pochować tatę.

Nieprecyzyjne przepisy, niewiedza oraz brak dobrej woli ze strony lekarzy z Jaworzna sprawiły, że załatwienie formalności pogrzebowych trwało aż tydzień. Syn zmarłego mężczyzny, Tomek, przeżył gehennę, załatwiając pochówek. Przede wszystkim przez brak rzetelnej informacji.

Tomasz z ojcem nie miał kontaktu od 14 lat, kiedy tata alkoholik zostawił jego i mamę z młodszą siostrą dla innej kobiety.
Starszy pan zmarł 10 czerwca o godz. 9.22 w mieszkaniu konkubiny w Jaworznie. Na miejsce przyjechał lekarz jaworznickiego pogotowia, stwierdzając zgon z przyczyn naturalnych. Karty zgonu nie wydał jednak wieloletniej partnerce, która była na miejscu, zasłaniając się tajemnicą lekarską. Kobieta zadzwoniła do syna przyjaciela, aby poinformować o śmierci ojca. Tomasz postanowił oddać ojcu ostatnią przysługę i zorganizować pogrzeb.

Odsyłali z kwitkiem
Udał się do prokuratury, gdzie otrzymał dokument potwierdzający, że śmierć nastąpiła bez udziału osób trzecich. Pouczono go, że kartę zgonu (niezbędną do załatwienia spraw związanych z pogrzebem) powinna wystawić przychodnia w miejscu pobytu ojca. Wskazano jej adres.

- Pracownicy przychodni w Jaworznie przy ul. Partyzantów odesłali mnie z kwitkiem, bo ojciec nie był u nich zadeklarowany. Poradzono jechać na pogotowie, co też uczyniłem - opowiada historię Tomasz. Na pogotowiu rozmawiał z osobą, która podała się za dyrektorkę pogotowia (faktyczna szefowa placówki była w tym czasie na urlopie).

- Okłamała mnie, że kartę zgonu może wystawić wyłącznie lekarz, który stwierdził zgon. Niestety, ów lekarz ponownie w Jaworznie miał być dopiero w poniedziałek 16 czerwca, czyli za kilka dni - opowiada. Zadzwonił do lekarza na numer z pieczątki umieszczonej na karcie tzw. czynności ratunkowych. Lekarz odesłał go do kierownictwa pogotowia w Jaworznie. - Wróciłem więc do tej pani, która podawała się za dyrektorkę. Upierała się, że tylko lekarz może wystawić kartę.

Ponownie do niego zadzwoniłem i byłem gotów nawet jechać do Katowic, aby załatwić tę sprawę, ale wykręcił się brakiem kart zgonu - relacjonuje Tomek.
Twierdzi, że podczas ostatniej rozmowy z doktorem, gdy zaproponował, że zapłaci, byle kartę wypisał, ten wyznał, że jedzie właśnie do Zakopanego, więc z dużym prawdopodobieństwem jechał przez Libiąż.

Statystyka do 15
Reporterom "Gazety Krakowskiej" udało się porozmawiać z lekarzem pogotowia. Zarzeka się, że postąpił zgodnie z przepisami.
- Nie wożę ze sobą w samochodzie kart zgonu. Nie wypisałem jej od ręki, na miejscu, bo nie było tam rodziny ani dokumentów zmarłego. Wezwałem policję. Oni mieli zdecydować, czy ciało trafi na sekcję - tłumaczy lekarz, zastrzegając sobie anonimowość i na "wszelki wypadek" strasząc reporterów "Gazety Krakowskiej" procesem. - Dopełniłem wszelkich formalności - przekonuje, tłumacząc, że gdyby szefowa pogotowia była w pracy, a nie na urlopie, mogłaby za niego wypisać kartę zgonu. - Z tego, co się orientuję, mogła to też zrobić każda przychodnia - tłumaczy lekarz.

O tym jednak pan Tomasz nic nie wiedział. Po rozmowie z lekarzem pogotowia raz jeszcze odwiedził jego placówkę. Było to już w piątek po południu. - Postraszyłem pracowników, że będę interweniował, gdzie się da i nagłośnię sprawę. Wtedy dyżurujący lekarz zadzwonił do tego, który stwierdził zgon i usłyszał, że nie widzi problemu, aby za niego wystawić kartę zgonu - opowiada mężczyzna. I pewnie w końcu by ją otrzymał, gdyby nie to, że statystyka w pogotowiu jest czynna do godz. 15, a tam były druki i pieczątki.

- Poprzedni raz byłem tam na tyle wcześnie, że ten dokument mógł być wystawiony, ale zabrakło dobrej woli - denerwuje się mężczyzna.
Nie ukrywa, że zależało mu na jak najszybszym załatwieniu spraw pogrzebowych, ponieważ od ponad miesiąca jest bezrobotny i chciał, aby udało się zrobić pogrzeb, nie przekraczając kwoty zasiłku pogrzebowego. - A w związku z tym, że ojciec nie żyje od wtorku, to od piątku zakład pogrzebowy, który zabrał zwłoki z domu, zaczął naliczać opłatę za zbyt długie przechowywanie zwłok w kostnicy - przyznaje Tomasz.

W wydziale zdrowia Urzędu Miasta otrzymał akty prawne dotyczące pochówku. Kiedy zaczął je studiować, okazało się, że lekarz stwierdzający zgon z przyczyn naturalnych ma obowiązek wystawić kartę zgonu w ciągu 12 godzin od stwierdzenia tego faktu.

- I pan doktor powinien ją wystawić, bo bez tego dokumentu nie można nawet zabrać ciała do kostnicy. W przypadku niedopełnienia obowiązku przez lekarza kartę zgonu powinien wystawić kierownik pogotowia, który mnie okłamał, że może to zrobić wyłącznie lekarz. W przypadku niedopełnienia obowiązku przez pogotowie, powinien ten dokument być sporządzony przez placówkę (przychodnię) w miejscu pobytu zmarłego, nawet jeśli nie miał deklaracji do lekarza pierwszego kontaktu - dzieli się zdobytą wiedzą. Czuje się oszukany i zlekceważony.

Zabrakło dobrej woli
- Gdyby ojciec był typowym bezdomnym menelem, to wówczas musiałby go pochować MOPS w Jaworznie. Cały kłopot jednak w tym, że ojciec żył jak menel i nawet wybierał puszki ze śmietników, ale miał emeryturę górniczą - przyznaje ze wstydem syn zmarłego. Jego ojciec przez ponad 20 lat pracował w kopalni i potem przeszedł na emeryturę i przez te kilkadziesiąt lat miał płacone wszystkie składki na ZUS. - Tylko po co, skoro teraz nie można go normalnie pochować? Czy nie należy mu się godny pochówek? - dopytuje zniesmaczony.

Pogrzeb jego ojca odbył się dopiero w poniedziałek. Akt zgonu wystawił lekarz w prywatnym gabinecie, za sutą opłatą.
Rzecznik Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, choć to nie pod niego podlega pogotowie w Jaworznie (tylko pod Sosnowiec) zapytany o sytuację w Jaworznie, także zbagatelizował problem. - A co z tego, że nie wydano karty zgonu od razu? Ja na dowód rejestracyjny auta też czekam dwa tygodnie - skomentował rzecznik Jerzy Wiśniewski.
I jak z takim nastawieniem szukać dobrej woli?

Prawo jest zawiłe
Kwestię osób, którym lekarz ma obowiązek wydać kartę zgonu, określa rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 7 grudnia 2001 r. w sprawie wzoru karty zgonu oraz sposobu jej wypełniania. Zgodnie z § 4 osoba stwierdzająca zgon przekazuje kartę zgonu osobie uprawnionej do pochowania zwłok. W myśl art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych, prawo pochowania zwłok ludzkich ma najbliższa pozostała rodzina osoby zmarłej, a mianowicie:
1) pozostały małżonek(ka);
2) krewni zstępni;
3) krewni wstępni;
4) krewni boczni do 4 stopnia pokrewieństwa;
5) powinowaci w linii prostej do 1 stopnia.
- Tym samym konkubina zmarłego mężczyzny nie jest osobą uprawnioną do otrzymania jego karty zgonu - informują pracownicy Biura Rzecznika Praw Pacjenta z siedzibą w Warszawie.

Bez karty zgonu nie ma pogrzebu

To dokument wystawiany przez lekarza, niezbędny do uzyskania aktu zgonu w urzędzie stanu cywilnego i pochowania zwłok. Wystawienie karty jest obowiązkiem lekarza, który w okresie 30 dni przed dniem zgonu udzielał świadczeń lekarskich, jest to więc lekarz oddziału szpitalnego w przypadku zgonu w szpitalu, lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (lekarz rodzinny), lekarz pogotowia ratunkowego w przypadku zgonu poza szpitalem. W tym przypadku zmarły nie korzystał z opieki lekarskiej, nie miał także swojego lekarza pierwszego kontaktu, więc pozostawał w tym przypadku tylko lekarz pogotowia.

Dokumentem uprawniającym do zabrania zwłok z miejsca ich przechowywania w celu pochówku jest tylko i wyłącznie określona w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia karta zgonu. W świetle tych zapisów karta informacyjna lub zaświadczenie wystawiane przez lekarzy pomocy wyjazdowej i pogotowia nie uprawnia do rozpoczęcia pochówku i zabrania zwłok np. do kaplicy lub na cmentarz.
Konkubina nie może odebrać karty zgonu
Karta zgonu powinna trafić do rodziny zmarłego w ciągu 12 godzin od stwierdzenia przez lekarza śmierci. Okazuje się jednak, że cała procedura może trwać znacznie dłużej ...

Ciężko zdobyć informację
Nie tylko przeciętny Kowalski ma problem, by uzyskać rzetelną informację, kto powinien wydać kartę zgonu, jeśli nie zrobi tego lekarz, który go stwierdził.
Nasi reporterzy odpowiedzi nie usłyszeli ani w chrzanowskim Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, który wydaje zasiłek pogrzebowy, ani w krakowskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia.- To nie należy do naszych kompetencji. Proszę pytać u rzecznika praw pacjenta - usłyszeliśmy od Jolanty Pulchnej, rzeczniczki NFZ.

Pracownica ZUS-u w Chrzanowie także nie wiedziała, jak wygląda procedura. - My tylko odbieramy akt zgonu i faktury, by wypłacić zasiłek - stwierdziła Małgorzata Szala z ZUS.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto