MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Geniusz i jego sekrety

Henryka Wach-Malicka
Fot. ARC
Fot. ARC
Namalował Monę Lisę, wynalazł soczewki kontaktowe i przez całe życie nienawidził Michał Anioła. Współcześni szeptali po cichu, że musi mieć konszachty z diabłem, głośno wychwalali zaś talenty, jakimi obdarzyła go natura.

Namalował Monę Lisę, wynalazł soczewki kontaktowe i przez całe życie nienawidził Michał Anioła. Współcześni szeptali po cichu, że musi mieć konszachty z diabłem, głośno wychwalali zaś talenty, jakimi obdarzyła go natura. Nie mogli inaczej; Leonardo da Vinci od młodości cieszył się względami królów i możnowładców, a nawet papieży, choć wiele raz głosił obrazoburcze poglądy. Na łożu śmierci pojednał się jednak z Bogiem i żarliwie modlił o łaskę niebios. Do dziś pozostaje fenomenem i zagadką dla badaczy osobowości.

Był dzieckiem nieślubnym, ale oficjalnie uznanym przez ojca, ser Piera da Vinci, pochodzącego z rodziny bogatych toskańskich notariuszy. O matce Leonarda – Caterinie, urodziwej (ponoć) chłopce ze wsi Anchiano, wiemy mało. Dziecko, okrzyknięte potem geniuszem wszech czasów, przyszło na świat w sobotę, 15 kwietnia 1452 roku, w miejscowości Vinci, od której wziął nazwisko ród ojca. Chłopak był piękny i bystry; od najmłodszych lat przejawiał też rozliczne talenty. Nauki malarskie pobierał we Florencji, w pracowni Andrei Verricchia, który – jak głosi legenda – zaprzestał twórczości, gdy uczeń prześcignął go w każdej dziedzinie sztuk plastycznych. Sława Leonarda narodziła się szybko i trwała do śmierci, a żył jak na tamte czasy długo, bo 67 lat.

Przez całe życie podróżował; za rodzinne miasto uważał wprawdzie Florencję, ale popularnością i szacunkiem cieszył się także w Mediolanie, Rzymie, Bolonii, a wreszcie we Francji, gdzie dokonał żywota. Umierał w swojej rezydencji (dar od króla Franciszka I) w Cloux jako bogaty i uwielbiany mędrzec. Otaczali go przyjaciele i uczniowie, których Leonardo da Vinci miał bez liku.

Dziś powiedzielibyśmy, że był mistrzem autokreacji. Czarujący mężczyzna, wykształcony intelektualista i wrażliwy artysta wytrwale pracował na swój niezwykły wizerunek. Renesansowy biograf Leonarda – Giorgio Vasari – pisał „Przechodząc przez plac, gdzie sprzedawano ptaki, wydobywał je z klatek, a płacąc żądaną cenę, puszczał je w powietrze i przywracał wolność”. Lubił rejestrować reakcje przypadkowej publiczności...

Bez żenady pisywał listy do władców i protektorów, wychwalając własne umiejętności i przyjmował drogocenne prezenty. Za to zdarzało się, że nie wystawiał rachunków za swoje prace. Nieobca była mu zawiść – przez całe życie konkurował z Michałem Aniołem, darzącym go skądinąd równie szczerą niechęcią. Lubił zbytek, ale nie chwalił się nim. Nikt nie wie, skąd brał siły na tak pracowite życie i jak starczało mu na to czasu! W swoich rozprawach filozoficznych Leonardo da Vinci często pisał jednak o tym, że człowiek wolny to człowiek zdolny do tworzenia rzeczy niemożliwych.

Nigdy nie określił siebie jako specjalisty w konkretnej dziedzinie, imał się bowiem badań, doświadczeń i twórczości na każdym dostępnym polu.

Był bardzo skomplikowanym charakterem. Jedni opisują go jako otwartego, towarzyskiego erudytę, znawcę sztuki i mistrza zabawy, drudzy – jako zamkniętego w sobie samotnika, zazdrośnie strzegącego dokonanych odkryć i doświadczeń. Swoje zapiski kodował tak staranie, że wiele z nich jeszcze do niedawna nie zostało rozszyfrowanych. Pisał nieczytelnie, lewą ręką, od prawego do lewego marginesu, używając tajemniczych skrótów i symboli.

Traktaty z teorii sztuki drukował, studia techniczne pozostawiał w rękopisach, bogato ilustrowanych wykresami i schematami. Zachowało się takich ksiąg, zwanych kodeksami, trzydzieści; nie wszystkie zresztą zostały odczytane co do linijki. To z nich można się dowiedzieć, że Leonardo da Vinci wymyślił nie tylko prototyp samolotu, maszyny budowlane i aparat do nurkowania, ale nawet soczewki kontaktowe. Przez całe życie fascynowała go anatomia człowieka; dokonywał sekcji i preparował mięśnie, które rysował potem w niezliczonych szkicach.

Leonardo da Vinci miał też sekrety. Psychologowie zwracają uwagę na obsesyjny wręcz motyw sznura; przez całe życie rysował różne wersje węzłów, w których nitki układają się w nieskończoność koła. Mimo niebywałego powodzenia towarzyskiego, nigdy się nie ożenił, wyraźnie preferując w życiu uczuciowym mężczyzn. Jego studia męskiego ciała uchodzą za najpiękniejsze, jakie powstały na przestrzeni wieków. Bardzo często portretował starość, okaleczenie, zamierającą urodę i uciekające życie. Według licznych świadectw był człowiekiem niecierpliwym i neurotycznym.

Znakomitą większość pomysłów porzucał w połowie, choć potrafił przewidzieć efekt doświadczeń. Miał genialną pamięć, arytmetykę opanował w kilka miesięcy, odtwarzał z „z głowy” skomplikowane obrazy (np. fasady pałaców). Ale Monę Lisę malował cztery lata! Podobno żona pana Franciszka del Giogondo była jedyną kobietą, jaka poruszyła wyobraźnię artysty. On sam twierdził, że była idealnym medium; na jej przykładzie chciał udowodnić, że sztuka może nie różnić się od rzeczywiści.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Robert EL Gendy Q&A

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto