O sprawie pisaliśmy na początku lipca. Pani Anna kilka dni wcześniej wracała autobusem do domu z dwójką swoich dzieci (syn ma 6-lat, córka 4). Opolanka relacjonowała wówczas, że kierowca – zamykając drzwi, przytrzasnął dziewczynce nogę.
- Córka zaczęła przeraźliwie krzyczeć, a ja razem z nią, żeby kierowca otworzył drzwi. Dopiero, gdy krzyknęłam drugi raz opamiętał się i zareagował. Po wszystkim nawet nie podszedł, żeby zapytać, czy coś się stało. Jakby nigdy nic odjechał z przystanku – mówiła.
Ostatecznie w autobusie pojawiła się straż miejska. Kierowca zatrzymał przejeżdżający patrol, bo – jak tłumaczyło MZK – komentarze pasażerki nie pozwoliły mu skupić się na prowadzeniu pojazdu. Skończyło się na sporządzeniu notatki służbowej, ale strażnicy nie widzieli podstaw, by wyprosić kobietę i jej dzieci z autobusu.
MZK utrzymuje, że do incydentu nie doszło z winy kierowcy i na dowód tego spółka przedstawiła nam nagranie z feralnego zdarzenia. Z uwagi na przepisy przewoźnik nie zgodził się na opublikowanie zapisu monitoringu.
Widać na nim matkę wsiadającą do autobusu z dwójką dzieci. Chłopiec wchodzi pierwszy. 4-letnia dziewczynka próbuje zrobić to samo, ale nóżka utyka w przestrzeni, która powstała w trakcie otwierania drzwi. Dziecko nie jest w stanie się uwolnić, więc na pomoc rusza mama. Po kilku sekundach kończynę udaje się oswobodzić.
- Dziewczynka po prostu za szybko, a więc zanim jeszcze drzwi zostały do końca otwarte, usiłowała wejść do autobusu – wyjaśnia Agnieszka Kolasa, z-ca kierownika Wydziału Obsługi Systemu Komunikacyjnego MZK w Opolu. – Gdy drzwi były w trakcie otwierania dziecko, zamiast wsunąć nogę w przestrzeń przeznaczoną do wejścia, włożyło ją między futrynę a przesuwające się w tym kierunku skrzydło drzwiowe, a więc niejako za drzwi. I w ten sposób po całkowitym ich otwarciu noga dziecka zakleszczyła się.
MZK uważa, że błąd popełniła pasażerka, która nie dopilnowała dzieci. Nagranie nie świadczy jednak o rażącym zaniedbaniu ze strony matki. Kobieta wsiada do autobusu razem ze swoimi pociechami, na zakleszczenie nogi córki reaguje błyskawicznie.
Kierowca autobusu, w rozmowie z przełożonymi stwierdził, że po przejechaniu dwóch przystanków zapytał pasażerkę, czy potrzebna jest pomoc. Kobieta twierdzi, że takiej sytuacji nie było. W dniu zdarzenia rejestrator wewnątrz pojazdu był uszkodzony, więc nie da się tych rozbieżnych relacji zweryfikować.
- Jest nam przykro, że do takiej sytuacji doszło, choć jeszcze raz podkreślam, że kierowca nie miał na nią żadnego wpływu – mówi Agnieszka Kolasa. – Drzwi są wyposażone w system, który zabezpiecza pasażerów przed przypadkowym przytrzaśnięciem podczas ich zamykania. Tu mieliśmy do czynienia z sytuacją całkowicie nietypową, która zdarzyła się po raz pierwszy, a nie powinna się zdarzyć. Możemy tylko apelować do naszych pasażerów, aby zwrócili większą uwagę na podróżujące z nimi dzieci, aby taka historia nigdy więcej się nie powtórzyła.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?