Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Interwencja policji i straży miejskiej w Talentowni w Opolu. "Najemca wcześniej był agresywny, wymieniliśmy zamki"

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
- Ratusz włamał się się do Talentowni. Tam zostały nasze pomoce naukowe i dokumenty, więc nie możemy działać - ocenia Piotr Koziol, prezes fundacji i zapowiada skierowanie sprawy do sądu. - Mam nadzieję, że fundacja odzyska lokal przy ul. Barlickiego. To może jednak potrwać, dlatego doraźnie szukamy alternatywnego miejsca.
- Ratusz włamał się się do Talentowni. Tam zostały nasze pomoce naukowe i dokumenty, więc nie możemy działać - ocenia Piotr Koziol, prezes fundacji i zapowiada skierowanie sprawy do sądu. - Mam nadzieję, że fundacja odzyska lokal przy ul. Barlickiego. To może jednak potrwać, dlatego doraźnie szukamy alternatywnego miejsca. archiwum prywatne
Konflikt pomiędzy MOSiR-em, a społecznikiem przybrał na sile. Prezes Fundacji Kwitnące Talenty nie zamierzał opuścić lokalu, więc wynajmujący sięgnął po rozwiązania siłowe. Zamki w Talentowni zostały wymienione w asyście służb.

Fundacja Kwitnące Talenty, która prowadzi w Opolu Talentownię, miała opuścić lokal najpóźniej do 26 stycznia. Dwa tygodnie wcześniej MOSiR, który zarządza obiektem, wypowiedział prezesowi fundacji umowę najmu w trybie natychmiastowym. Powodem, jak twierdzi urząd miasta, było "rażące łamanie przepisów umowy, polegające m.in. na prowadzeniu działalności komercyjnej".

- Jesteśmy w Talentowni i działamy - mówił Piotr Koziol, prezes Fundacji Kwitnące Talenty i twórca Talentowni, już po tym, gdy termin wyprowadzki minął. - Nie zgadzamy się z treścią wypowiedzenia umowy, dlatego zwróciliśmy się z prośbą o mediacje m.in. do Rady Działalności Pożytku Publicznego.

Ratusz stwierdzał wówczas kategorycznie, że dalszych negocjacji nie będzie. W kolejnych dniach konflikt przybrał na sile.

- Pracownicy MOSIR chcieli w obecności Pana Piotra Koziola wymienić zamki w nielegalnie zajmowanym przez niego lokalu, spotkali się jednak z agresją z jego strony - informuje Adam Leszczyński z Urzędu Miasta w Opolu, któremu podlega MOSiR. - W związku z tym, że Pan Piotr Koziol nie opuścił pomieszczeń w budynku MOSIR przy Barlickiego 13, zapadła decyzja o przejęciu tego lokalu w asyście służb. Było to konieczne ponieważ, za każdym razem gdy pracownicy MOSIR chcieli, zgodnie z umową, odebrać klucze Panu Koziolowi spotykali się z agresją z jego strony. Wyczerpaliśmy wszystkie możliwości odzyskania lokalu.

Dziś (04.02) w obecności policji i straży miejskiej zamki w Talentowni zostały wymienione. Zgodnie z umową MOSiR ma teraz prawo uporządkować nieruchomość i zabezpieczyć mienie fundacji na koszt i ryzyko najemcy.

- Pan Koziol, kiedy zdecyduje się odebrać zabezpieczone rzeczy, musi zwrócić się z pisemną prośbą do dyrekcji MOSiR. Komisyjne otwarcie lokalu nastąpi po ustaleniu terminu - informuje Adam Leszczyński.

- Ratusz włamał się do Talentowni. Tam zostały nasze pomoce naukowe i dokumenty, więc nie możemy działać - ocenia Piotr Koziol. - Jestem zaskoczony tym, że miasto działa niezgodnie z prawem, zajmując nasze mienie. Wypowiedzenie umowy jest bezzasadne. Ratusz twierdzi, że powadziliśmy działalność komercyjną, co nie jest prawdą, więc umowa z nami została rozwiązana na podstawie fałszywej przesłanki. Jako organizacja pozarządowa mieliśmy prawo prowadzić działalność odpłatną pożytku publicznego. Podejmujemy w tej sprawie kroki prawne.

Przypomnijmy. Fundacja od 2,5 roku najmowała od MOSiR-u lokal obok Toropolu. Odbywały się tu zajęcia poświęcone rozwojowi osobistemu dla dzieci, młodzieży i dorosłych, m.in. Festiwal Wege, Festiwal Prezentów czy Noc Talentów.

Konflikt rozpoczął się w grudniu, gdy społecznik otrzymał informację przypominającą, że umowa wygasa za pół roku. Miasto zapowiedziało też, że nie zamierza jej przedłużyć.

- Było to dla nas zaskoczeniem. Gdy wprowadzaliśmy się do lokalu, prezydent obiecał, że jeśli będziemy aktywni, to umowa zostanie przedłużona – mówił wówczas Piotr Koziol. - Zrobiliśmy w tym czasie wiele dla opolan, m.in. dla seniorów, dzieci niepełnosprawnych czy zagrożonych wykluczeniem.

Konflikt przybrał na sile, gdy prezes fundacji poskarżył się na działania miasta w mediach. Wówczas ratusz wycofał się z pierwotnej zapowiedzi znalezienia społecznikowi nowego lokum.

Dyrektor MOSiR tłumaczył, że był okłamywany i doszło do rażącego naruszenia zapisów umowy. Chodziło m.in. o spotkania biznesowe, w których udział wiązał się z opłatą. Pieniądze przyjmowała nie fundacja, ale współorganizator eventów, więc MOSiR uznał, że lokal - bez jego zgody - był podnajmowany podmiotom trzecim.

Piotr Koziol odpiera te zarzuty i liczy, że dowiedzie swoich racji przed sądem.

- Mam nadzieję, że fundacja odzyska lokal przy ul. Barlickiego. To może jednak potrwać, dlatego doraźnie szukamy alternatywnego miejsca - mówi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Interwencja policji i straży miejskiej w Talentowni w Opolu. "Najemca wcześniej był agresywny, wymieniliśmy zamki" - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto