Silna reprezentacja Polski przyjechała w weekend do Zlatych Hor na polsko–czeskim pograniczu, gdzie zorganizowano Mistrzostwa Czech i Słowacji w Płukaniu Złota. Zlate Hory, podobnie jak sąsiednie Głuchołazy, mają tradycje w szukaniu złota sięgające średniowiecza.
Zawody wygrywa ten płukacz, który w najkrótszym czasie za pomocą misy wyciągnie z wiadra jak największą ilość ziarenek autentycznego złota, wsypanego przez jurorów. Za każde zgubione ziarenko doliczany jest karny czas. Za znalezione trofea zawodnicy zabierają ze sobą jako nagrodę.
- Potrzebny jest trening, wprawa i dużo szczęścia – komentuje Zbigniew Saja, Wielki Mistrz Polskiego Bractwa Płukaczy Złota ze Złotoryi. - W półfinałach wyłowiliśmy komplet, 7 drobin złota na dwa wiadra, 18 kilogramów żwiru.
Polskie bractwo organizuje podobne zawody w Złotoryi, ale tam problemem jest znalezienie żwirowni, która dostarczy urobek na zawody bez zawartości naturalnego złota. Wszędzie bowiem można znaleźć jego ślady, a to zaburza wyniki zawodów.
- Miesiąc temu organizowaliśmy zawody na rzece Skorze, w których sędziowie niczego nie wsypywali do wiader. Rekordzista znalazł 141 drobin w ciągu jednej konkurencji - mówi Zbigniew Saja. - Złoto jest wszędzie gdzie jesteśmy, na zawodach próbujemy szukać w miejscach naturalnych i zawsze udaje się coś znaleźć.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?