O tym, że kwestia palenisk na rynku w Opolu budzi wątpliwości części mieszkańców informowaliśmy przy okazji inauguracji Jarmarku Bożonarodzeniowego na początku grudnia.
„Opole okazało się prekursorem w krajowych, a być może światowych trendach w dziedzinie ochrony środowiska. Aby lepiej wypaść na tle miast o największym zanieczyszczeniu powietrza, władze naszego miasta postanowiły uruchomić własną wytwórnię smogu” – argumentował pan Piotr w liście do redakcji przekonując, że palenie ognisk na rynku to w istocie trucie mieszkańców miasta.
„Podczas palenia drewna powstają rakotwórcze substancje: benzen, styren , benzo(a)piren. I oczywiście wszystkim znane pyły PM10 i PM 2,5” – wyliczał i powoływał się na dane Opolskiego Alarmu Smogowego z 2016 roku, wedle których w godzinach popołudniowych, po rozpaleniu ognisk, normy jakości powietrza na rynku były znacznie przekroczone.
„Wydaje się, że przeważa kalkulacja, że być może zabijemy kilka osób, ale pozostali będą zadowoleni z atrakcji” – argumentował pan Piotr.
Mężczyzna zawnioskował do ratusza o wprowadzenie ograniczeń. Otrzymał odpowiedź parafowaną przez prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego. Czytamy w niej, że „paleniska na rynku, przy których można się ogrzać i coś zjeść, stały się już tradycją opolskiego Jarmarku Bożonarodzeniowego, podobnie jak w innych miastach, w których organizuje się tego rodzaju okołoświąteczne wydarzenia”.
W odpowiedzi prezydent Opola zwraca uwagę, że turyści wielokrotnie wyrażali zadowolenie z takiej atrakcji. Informuje, że paleniska rozstawiła firma odpowiedzialna za aranżację strefy gastronomicznej na jarmarku.
Na koniec Arkadiusz Wiśniewski informuje, że z racji wniosku pana Piotra, w dniu 3 grudnia skierowano do tej firmy pismo o ograniczenie „palenia ognisk do jednego w dniach roboczych i dwóch na weekend” i że zobowiązała się ona do tego, że nie będzie paliła mokrego drewna, „co powodowało większe zadymienie”.
Grzegorz Ostromecki, ekolog i aktywista miejski, przekonuje, że w istocie jest to działanie fasadowe i pod publikę. – W istocie widzimy tu brak konsekwencji. Zapisy programu ochrony powietrza wyraźnie zakazują działkowcom palenia ognisk, a jednocześnie miasto zezwala na palenie ognisk na rynku. To ograniczenie w istocie niewiele zmienia. Szczególnie, że paleniska są też w budkach z gastronomią, a skutki ich działalności potrafią zasnuć dymem pół rynku, co było widać kilka dni temu na zdjęciach udostępnionych w sieci – uważa.
Grzegorz Ostromecki przekonuje, że zasłanianie się tradycją w przypadku palenia ognisk na rynku nie jest trafionym argumentem. – Nie każda tradycja jest dobra. Przykładem pokazy fajerwerków. W wielu miastach się z nich rezygnuje, ponieważ ich władze mają świadomość szkodliwości sztucznych ogni. Takie same działania podejmują sztaby Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tymczasem Opole z fajerwerków na sylwestra nie rezygnuje – zauważa.
ILE KOSZTUJĄ ŚWIĘTA NA WYJEŹDZIE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?