Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kędzierzynianka ujawnia kulisy pracy branży funeralnej, opowiada o faktach i mitach dotyczących tej profesji

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
W Polsce zakład pogrzebowy jest łatwiej otworzyć, niż budkę z hotdogami - mówi Małgorzata Węglarz, kędzierzynianka, autorka książki "Wszystko co powinieneś wiedzieć zanim umrzesz".

Tomasz Kapica: Kto w Polsce kradnie zwłoki?
Małgorzata Węglarz: Ten, kto ma możliwości i może chcieć na tym zarobić. Na dodatek robi to zgodnie z obowiązującym prawem. Problem polega na tym, że z chwilą śmierci tracimy jakąkolwiek ochronę prawną. Owszem, bezczeszczenie zwłok jest karalne, ale kradzież ciała, bo takiego słowa trzeba tutaj używać, już nie. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego Krzysztof Wielicki w rozmowie ze mną przyznał już, że doświadczył tego problemu.

Jak wygląda ten proceder?
- Powiedzmy, że firma zajmuje się przewożeniem ciał z państwa A do państwa B. Rodzina płaci jej za transport, ale parafuje w umowie zapis, że mogą wystąpić tzw. “koszty dodatkowe”. I kiedy ciało jest już w Państwie B, a rodzina zamierza odebrać zmarłego, to firma wyciąga zapis dotyczący “kosztów dodatkowych”. I mówi, że ciała nie wyda, jeżeli nie otrzyma dodatkowych 20 000 zł. Rodzina ma problem, ale firma może przetrzymywać takie zwłoki tak długo, jak chce, chociaż de facto doszło do zaboru cudzej rzeczy w celu przywłaszczenia, co wypełnia definicję kradzieży. Policja rozkłada ręce bo wszystko dzieje się w majestacie prawa. Pomimo, że ktoś przetrzymuje zwłoki bez zgody rodziny i nimi dysponuje. Przepisy stanowią, że nie ma wyznaczonego konkretnego czasu po zgonie, w jakim należy pochować człowieka. Oczywiście, możemy sądzić się z powództwa cywilnoprawnego z taką firmą. Ale proszę sobie wyobrazić, że w sytuacji stresowej, w żałobie, mamy się sądzić z firmą pogrzebową. Takie historie, niestety, miały już miejsce.

Zamykanie nieboszczykom klejem ust i dziurek w nosie po to, by ciało lepiej wyglądało w trumnie, to tylko niektóre z nieprawidłowości w działalności firm pogrzebowych o których pisze pani w swojej książce. Dużo tam czarnych owiec?
- Branża pogrzebowa obrosła w mity. Nie ukrywam jednak, że zdarzają się zaniedbania. Moi rozmówcy nie raz opowiadali o zgrozie, jaką przeżyli widząc skrzydełka od nosa lub powieki zamknięte klejem. Albo dorosłego mężczyznę chowanego w pielusze, żeby uniemożliwić wycieki z odbytu. Większość z nas nie wie, jak powinna wyglądać poprawna usługa toalety pośmiertnej, czego wolno nam wymagać. Więc często zdarza się, że zmarłego przygotowuje do pochówku przypadkowy pan Zbyszek i robi to byle jak, często nie dysponując fachową wiedzą. A przecież są balsamiści i tanatokosmetolodzy, którzy potrafią o to profesjonalnie zadbać i godnie przygotować zmarłego do pochówku. Ale skoro my się nie interesujemy tym co się dzieje w zakładach, to pojawiają się takie niegodne praktyki. Staramy się odrzucać śmierć i nie chcemy w ogóle o niej myśleć. Dlatego nie patrzymy na ręce ludziom, którzy powinni z szacunkiem traktować naszego zmarłego.

Przyznaje pani że problem jest, ale jednocześnie podkreśla, że sporo tam mitów. To jak to jest, nieboszczykom łamie się kości przy ubieraniu czy nie?
- Absolutnie nie! Żywemu człowiekowi ciężko złamać kość, a co dopiero zmarłemu. Kiedy człowiek umiera, krew przestaje płynąć w jego żyłach i osadza się na ich dnie. Rozruszanie takiej zastanej kończyny będzie wymagało sporego wysiłku. To działa tak, jak popularne w latach 90. patyczki wypełnione płynem, które po przełamaniu zaczynają świecić. Trzask przypomina łamanie, ale patyczki są całe.

W książce są relacje pracowników zakładów pogrzebowych, którym zdarzyło się pomylić ciała i nie włożyć właściwego do trumny. Często zdarza się, że ludzie chowają zupełnie obcych ludzi?
- Nie sądzę, żeby zdarzało się to często, ale w branży pracują ludzie, więc mogą pojawić się błędy. Nikt się oczywiście nie przyzna, ale faktycznie jeden z moich rozmówców opisuje taką sytuację. Dlatego też warto nawet na chwilę zażyczyć sobie otwarcia trumny przed pogrzebem czy kremacją żeby mieć pewność, że chowamy właściwego człowieka.

To prawda, że w Polsce łatwiej założyć zakład pogrzebowy, niż budkę z hot dogami?
- Niestety tak. Prawo o cmentarzach i chowaniu zmarłych jest mocno przestarzałe, pochodzi bowiem z 31 stycznia 1959 roku. Nie mamy konkretnych wytycznych dotyczących tego kim jest przedsiębiorca pogrzebowy, co powinien mieć na wyposażeniu, jakie są jego obowiązki. Kiedy chcemy otworzyć budkę z hot dogami potrzebny nam odbiór sanepidu, bieżąca woda, sprzęt. Na ironię zakrawa fakt, że nigdzie nie jest zapisane, że zakład pogrzebowy powinien mieć chłodnię. W wielu krajach taki przedsiębiorca musi mieć skończoną specjalną szkołę, kurs. W Polsce można to zrobić z biegu. Jeżeli ktoś chce założyć działalność pogrzebową potrzebuje jedynie dowodu osobistego.

Trudno nam się rozmawia o śmierci. Wielu ludzi jest przekonanych, że fikcyjny zakład pogrzebowy AS Bytom istnieje naprawdę i cieszy się, że przedstawiciele branży mają poczucie humoru. Z czego wynika fenomen AS Bytom?
- Myślę, że to właśnie specyficzne, czarne poczucie humoru. Nie mamy problemu, żeby śmiać się ze śmierci, bo to odbiera jej powagę, oddala ją od nas. Ale szczera rozmowa o śmierci? Już na to nas absolutnie nie stać. Boimy się, że samą rozmową ściągniemy śmierć na nasz dom. Nie potrafimy stanąć twarzą w twarz z faktem śmiertelności, chowamy głowę w piasek. Zapominamy, że to nas prędzej czy później spotka. Boimy się tego, czego nie znamy.

Pani rozmówcy mówią, że ciało po śmierci "żyje". Co to oznacza?
Po śmierci w ciele zachodzi wiele procesów, z których nie zdajemy sobie sprawy. Polegając na tym co widzimy na filmach, wydaje nam się, że po śmierci człowiek nieruchomieje już na zawsze. Ale tak się nie dzieje. Bakterie, które przegryzają się przez martwe tkanki powodują nagromadzenie gazów, które szukają ujścia.

To znaczy, że...
- Tak, nieboszczyk może "puścić bąka". Co więcej, jeżeli umrzemy “na wdechu”, to przy poruszeniu nieboszczyk może “odetchnąć”, wypuścić powietrze, czemu często towarzyszy dźwięk. W ciałach więc bulgoczą gazy, wyciekają z nich płyny, ulegające rozkładowi komórki nerwowe mogą spowodować, że powieka lub palec drgnie. Pracownicy zakładów pogrzebowych o tym wiedzą i z czasem nie robi to na nich żadnego wrażenia.

Porozmawiajmy o przesądach. Najbardziej popularny z nich mówi, że ciało nie może przeleżeć przez niedzielę. Podobno sobota to najbardziej pracowity dzień w branży?
- Kochamy nasze przesądy. Przeleżenie przez niedzielę jest niedopuszczalne, ponieważ sądzimy, że wtedy zmarły zabierze ze sobą kogoś bliskiego. Właśnie dlatego koniec tygodnia jest tak pracowity w tej branży. Co jeszcze? Zasłaniamy lustra, podrzucamy ciało nad progiem, wyprowadzamy trumnę nogami do przodu. Kiedyś tych przesądów było dużo więcej, ale ponieważ wynieśliśmy śmierć z domu, przestały być kultywowane.

Przedstawiciele branży pogrzebowej to ludzie z krwi i kości, mający swoje emocje. Wielu z nich mówi, że trudno im przygotowywać pochówki dzieci. To ludzie wrażliwi tak samo, jak większość z nas, czy z czasem stają się odpornymi na wszystko "cyborgami"?
- Zdecydowanie to ludzie, którzy wrażliwi tak samo, jak większość z nas. Poświęciłam cały rozdział reportażu na ciężkie sytuacje, z jakimi spotykają się pracownicy pogrzebówki. Większość przyznaje, że pogrzeby dzieci to najtrudniejsze, co może spotkać zarówno osoby przygotowujące ciało jak i mistrzów ceremonii świeckiej. Nikt nie jest w stanie się do tego przyzwyczaić ani tym bardziej uodpornić. Największym mitem dotyczącym branży pogrzebowej jest postrzeganie pracowników jako zimnych i niedostępnych. Najczęściej jest zupełnie na odwrót.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kędzierzynianka ujawnia kulisy pracy branży funeralnej, opowiada o faktach i mitach dotyczących tej profesji - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na kedzierzynkozle.naszemiasto.pl Nasze Miasto