Neurochirurgia w Koninie działa zaledwie od 5 lat. Wcześniej, przez 30 lat w mieście nie było specjalistycznego oddziału leczącego choroby mózgu i kręgosłupa.
Chociaż dyrekcja konińskiej lecznicy przez lata poszukiwała chętnych lekarzy do prowadzenia oddziału neurochirurgii, nie mogła znaleźć chętnych. Dopiero w 2005 roku w Koninie zjawiło się czterech lekarzy z Bydgoszczy, którzy zdecydowali się prowadzić neurochirurgię. Oddział w budynku przy ul. Wyszyńskiego otwarto w styczniu 2006 roku.
Po 4 latach działalności i czterech przeprowadzkach, neurochirurgia od października zeszłego roku działa w budynku przy ul. Szpitalnej. Oddział zwiększył się z 15 do 25 łóżek. Poprawił się również jego komfort dla pacjentów.
W 11 dwuosobowych salach są łazienki z prysznicami. Poza tym na oddziale jest świetlica, aneks kuchenny dla pacjentów oraz sala pooperacyjna ze specjalistycznym sprzętem. Nowoczesne urządzenia znajdują się też w jednej z siedmiu sal na bloku operacyjnym.
– Mamy swoją salę operacyjną z najnowocześniejszym sprzętem takim jak neuronawigacja, neuroendoskop, mikroskop operacyjny, czy ssak ultradźwiękowy – mówi Witold Kowalewski, ordynator oddziału neurochirurgii WSZ w Koninie. – Neuronawigacja to jedyne takie urządzenie w Wielkopolsce. Nie ma jej również uniwersytecki szpital w Bydgoszczy, w którym pracowałem – dodaje.
Neuronawigacja służy do precyzyjnej lokalizacji zmian w mózgowiu i kręgosłupie. Jak tłumaczy doktor Kowalewski, bez tego urządzenia nie wszystkie operacje były możliwe.
– Teraz mamy sprzęt, który pozwala na skomplikowane operacje. Pacjenci mogą być operowani na miejscu, w lepszych warunkach – mówi Kowalewski.
Na koniński oddział trafiają nie tylko pacjenci z regionu konińskiego, ale również z Łodzi, Inowrocławia, czy Torunia. Wysokiej klasy sprzęt i doskonałe warunki na oddziale sprawiają, że zaledwie w styczniu wykonano tu 50 operacji, a w całym zeszłym roku około 500. Niestety, tu pojawił się też problem. Personel i sprzęt są przygotowani do leczenia, ale oddział otrzymał zbyt małą liczbę punktów z NFZ. Przez nadwykonania od października do grudnia zeszłego roku wstrzymano tu planowe przyjęcia.
– Mamy znacznie mniej przyznanych punktów niż moglibyśmy wykorzystać. Za kilka miesięcy znowu przekroczymy limit punktów i zaczną się kłopoty, ale na razie są pacjenci i ich operujemy – mówi W. Kowalewski.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?