Na ścięty cis stojący przy ratuszu uwagę zwrócił Grzegorz Ostromecki, ekolog i aktywista miejski. – To gatunek objęty częściową ochroną, a jego obecność jest oburzająca z dwóch powodów. Po pierwsze, to jest zwyczajnie nieetyczne. To tak, jakby ktoś organizował piknik ekologiczny dotyczący ochrony ptaków, podczas którego prezentowane są wypchane egzemplarze chronionych zwierząt – mówi.
- Po drugie, wedle przepisów prawa zakazane jest handlowanie jakimikolwiek częściami cisu. Ratusz tłumaczy się tym, że drzewo zostało tam umieszczone przez właściciela firmy prowadzącej na jarmarku stanowisko gastronomiczne. Szkoda tylko, że nikt z wydziałów merytorycznych najwyraźniej nie dopilnował tego, by miasto takiego prezentu zwyczajnie nie przyjmowało – argumentuje Grzegorz Ostromecki.
Ekolog zaznacza, że o sytuacji poinformował już Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. – Czekam na rozwój sytuacji – mówi.
Łukasz Śmierciak, naczelnik wydziału promocji w ratuszu, informuje, że drzewka świąteczne na opolskim Rynku zostały posadowione przez firmę Barbarossa z Gorzyc, która za zgodą ratusza przygotowuje świąteczną strefę gastronomiczną będącą elementem Jarmarku Bożonarodzeniowego.
- Firma została zobowiązana przez urząd do posiadania wszelkich pozwoleń uprawniających do realizacji wymienionej usługi. Przedstawiła dokumenty świadczące o pochodzeniu drzewek świątecznych z legalnego źródła – stwierdza.
Wątpliwości mieszkańców budzi też kwestia palenisk na Rynku. - Opole okazało się prekursorem w krajowych, a być może światowych trendach w dziedzinie ochrony środowiska. Aby lepiej wypaść na tle miast o największym zanieczyszczeniu powietrza, władze naszego miasta postanowiły uruchomić własną wytwórnię smogu – mówi pan Piotr, który uważa, że palenie ognisk na Rynku to w istocie trucie mieszkańców miasta.
- Podczas palenia drewna powstają rakotwórcze substancje: benzen, styren , benzo(a)piren. I oczywiście wszystkim znane pyły PM10 i PM 2,5 – wylicza i powołuje się na dane Opolskiego Alarmu Smogowego z 2016 roku, które wskazywały, że w godzinach popołudniowych, po rozpaleniu ognisk, normy jakości powietrza na Rynku są znacznie przekroczone.
- Informowałem miasto o problemie i oczywiście nic. Wydaje się, że przeważa kalkulacja, że być może zabijemy kilka osób, ale pozostali będą zadowoleni z atrakcji – uważa opolanin.
Wtóruje mu Grzegorz Ostromecki. – Tam jest pięć punktów paleniskowych, wliczając te, na których przygotowywane jest jedzenie. W Opolu, mieście smogu, funduje się mieszkańcom kolejne źródła zanieczyszczeń. Ma to miejsce w punkcie, w którym powietrze w bezwietrzny dzień stoi w miejscu. Tymczasem do tej pory mieliśmy w Opolu już 58 dni z przekroczeniem norm na 35 dni w skali roku dopuszczających taką sytuację – wskazuje.
Łukasz Śmierciak odpiera, że paleniska na Rynku, przy których można się ogrzać i upiec kiełbaskę, stało się już tradycją opolskiego Jarmarku Bożonarodzeniowego, podobnie jak w innych miastach, w których organizuje się tego rodzaju okołoświąteczne wydarzenia.
- Mieszkańcy Opola oraz turyści wielokrotnie wyrażali zadowolenie z faktu, że taka atrakcja towarzyszy jarmarkowi i dodatkowo buduje atmosferę i klimat świąt Bożego Narodzenia – zauważa. - Biorąc pod uwagę, że tegoroczny jarmark wystartuje 1 grudnia będziemy obserwować zainteresowanie tego rodzaju atrakcją, a także ewentualne uciążliwości z tym związane – zapowiada naczelnik wydziału promocji.
OPOLSKIE INFO [30.11.2018]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?