Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koparka zniszczyła tamę bobrów na Bolko pomimo protestów ekologów. Ratusz: To była konieczność [ZDJĘCIA]

Piotr Guzik
Wody w rozlewisku opadły po usunięciu tamy
Wody w rozlewisku opadły po usunięciu tamy Piotr Guzik
Ekolodzy od kilku tygodni starali się obronić tamę zbudowaną przez bobry pomiędzy wyrobiskiem Bolko a Odrą. Urząd miasta postanowił ją usunąć tłumacząc to skargami na podtopienia. Na wtorkowy poranek na miejscu planowana była wizja lokalna. Wcześniej tamę usunęła koparka.

Tama znajdowała się w rejonie ogródków działkowych nad Odrą, w okolicy północno-zachodniego krańca kąpieliska Bolko. Urząd miasta w maju zawnioskował do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Opolu o jej usunięcie powołując się na sygnały ze Straży Miejskiej, która w marcu miała otrzymywać zgłoszenia o podtopieniach pobliskich ogródków działkowych.

RDOŚ wydała zgodę w połowie czerwca, dając ratuszowi czas na ruch w tej sprawie do końca roku.

Ekolodzy od dłuższego czasu starali się powstrzymać rozbiórkę tamy. Argumentowali, że poziom lustra wody na rozlewisku bobrów jest o wiele niższy od poziomu gruntu. Podkreślali, że rozlewisko sprzyja bioróżnorodności, bowiem oprócz bobrów bytowało tam ptactwo (w tym zimorodek) oraz różne gatunki płazów. Wskazywali też, że to za sprawą rozlewiska w okresie suszy działkowcy mieli wodę w studniach.

W ostatnich dniach apelowali o zorganizowanie wizji lokalnej z udziałem przedstawiciela RDOŚ oraz urzędu miasta. Chcieli pokazać, że warunki geograficzne sprawiają, że nawet podczas ulewy wody opadowe nie będą zalewały działek, tylko prędzej przeleją się przez tamę do Odry. Planowali też wskazać, że zamiast niszczenia tamy można zastosować rury odprowadzające nadmiar wody do rzeki.

Od poniedziałku bronili też wjazdu operatorowi koparki na teren rozlewiska, by ten nie usunął bobrowej tamy. Ekolodzy wzywali policję i pojawiali się na miejscu nawet w nocy.

Wizja lokalna odbyła się we wtorkowy poranek. Ale okazało się, że z samego rana, gdy nikogo nie było na miejscu, operator koparki wykonał swoje zadanie. Nie chciał komentować sprawy.

Po przybyciu na miejsce ekolodzy załamali ręce. Był z nimi przedstawiciel RDOŚ, który odmówił komentarza do sytuacji twierdząc, że nie jest do tego upoważniony. Przedstawiciela ratusza nie było.

- Tak właśnie władze miasta słuchają obywateli. Przykre to tym bardziej, że z jednej strony ratusz organizuje huczne pikniki ekologiczne. A tak dba o ekologię w praktyce – komentuje dr Krystyna Słodczyk, ekolożka i biolożka z Opolskiego Alarmu Smogowego.

Janusz Piotrowski z Opolskiego Alarmu Smogowego zauważa, że miasto zasłaniając się dbałością o meliorację usunęło tamę bobrów, a wlot do separatora znajdującego się powyżej pozostaje zatkany. Ekolodzy wskazują, że urzędnicy nie są też tak gorliwi w zlecaniu usuwania śmieci pozostawianych w rejonie Bolko.

Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik prezydenta Opola, podkreśla, że tama bobrów została usunięta na podstawie prawomocnej decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, opatrzonej elektronicznym podpisem. – Gdyby ten teren nie został oczyszczony, to dochodziłoby do podtopień pobliskich ogródków działkowych, a odszkodowania trzeba byłoby wypłacać z budżetu miasta – mówi.

- Owszem, lato było suche, ale musimy pamiętać, że zbliża się okres deszczowy i gdyby nie usunięcie tamy, to mogłoby dochodzić do podtopień – argumentuje Katarzyna Oborska-Marciniak.

Pani rzecznik zapowiada, że teren bytowania bobrów będzie monitorowany, by zwierzęta nie odbudowywały tamy. – Do tej pory działały na urządzeniu melioracyjnym, co było niedopuszczalne. Bobry mogą budować gdzie indziej – stwierdza.

Odpowiadając na zarzut braku oczyszczenia separatora, pani rzecznik podkreśla, że cały rów będzie poddany pracom porządkowym. Przekonuje, że za jego obecny stan odpowiada spiętrzenie wody spowodowane przez bobry.

- Z kolei odpady w rejonie kąpieliska to pozostałości po akcji sprzątania, które wkrótce będą stamtąd zabrane przez firmę porządkową - zapowiada.

Pani rzecznik nie zgadza się też z zarzutem o to, że miasto ignoruje głos mieszkańców. - My zawsze słuchamy obywateli, prowadzimy dialog i reagujemy. Jednakże w tym przypadku byliśmy wykonawcami decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. W tej sytuacji to ta instytucja powinna być adresatem pytań i wniosków w tej sprawie – stwierdza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto