Koronawirus Śrem. Szefowa sanepidu: Aby powstrzymać wirusa, musimy iść wszyscy w jednej drużynie!
Pierwsze miesiące pandemii oszczędziły nasz powiat. Przypadki zakażenia koronawirusem były sporadyczne i nie tworzyły wielkich ognisk. A warto w tym miejscu zaznaczyć, że okoliczne samorządy niekoniecznie miały tyle szczęścia. Tym razem jednak COVID 19 rozgościł się u nas na dłużej. Skąd wynikała tak niska liczba zainfekowanych na początku pandemii?
- Jeśli chodzi o powiat śremski, wcześniej sytuacja wyglądała znacznie lepiej, bo mieliśmy do czynienia z pojedynczymi zakażeniami. Nie obserwowaliśmy przenoszenia infekcji do środowisk zawodowych i na uczestników imprez okolicznościowych. Z biegiem czasu niestety zaczęły pojawiać się ogniska zakładowe i te w małym środowisku rodzinnym. Jeśli miałabym wskazać jakiś pozytyw to na pewno fakt, iż ogniska zawodowe zamykają się u nas w niewielkiej liczbie pracowników – tłumaczy Urszula Sitnicka.
Wszyscy musimy działać jak jedna drużyna
Rozmówczyni Tygodnika Śremskiego dodaje zaraz, że aby powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa, wszyscy musimy "być w jednej drużynie" i wziąć odpowiedzialność za siebie i naszych bliskich.
- Aby uniknąć dużej liczby zakażeń konieczne jest podejmowanie odpowiednich działań prewencyjnych. Musimy sami zadbać o to, aby dystans społeczny był zachowywany, żeby każdy z nas nosił maseczkę i dezynfekował ręce. W środowisku domowym działania ochronne są podejmowane, ale poza już niekoniecznie. Niestety często się zdarza, że w niewłaściwy sposób nosimy maseczki np. odsłaniając nos, albo unikamy dozowników z płynem dezynfekcyjnym. Takie zachowania znacząco wpływa na wzrost zakażeń. Musimy koniecznie dostosować się do wszystkich ogłaszanych zaleceń – mówiła inspektor śremskiego sanepidu.
Co może przekonać koronasceptyków?
W Śremie jest spora grupa osób, która może i nie kwestionuje istnienia koronawirusa, ale z całą pewnością poddaje pod wątpliwość zagrożenie jakie może on stanowić dla ludzi. Postanowiliśmy zapytać Urszulę Sitnicką, co powiedziałaby koronasceptykom, aby zmienili zdanie.
- Na pewno osoba, która nie doświadczyła u siebie i u swojej rodziny zachorowania na COVID 19 może prezentować takie stanowisko. Zdajemy sobie jednak sprawę, jakim obciążeniem dla organizmu jest walka z koronawirusem. Szczególnie dla osób z chorobami współistniejącymi. Życzyć można tylko niedowierzającym, aby zaufali tym, którzy doświadczyli przechorowania – przekonywała Urszula Sitnicka
Śremski sanepid ma więcej pracy niż wcześniej
W mediach ogólnopolskich można było zobaczyć wiele materiałów świadczących o tym, jak sanepidy są przeciążone pracą. Stąd też miałyby wynikać między innymi kłopoty z dodzwonieniem się do lokalnej stacji sanitarno-epidemiologicznej. W Śremie jak się zdaje aż takich problemów z kontaktem nie było, w każdym razie dziennikarz TŚ nie miał żadnej trudności z uzyskaniem połączenia z sanepidem. Niedawno zdjęto z tych instytucji obowiązek kierowania ludzi z podejrzeniem zainfekowania na wymaz. Teraz zajmują się tym głównie lekarze rodzinni. Czy dzięki temu praca sanepidów stała się prostsza?
- Na pewno jest to dużym plusem, że osoby objawowe z podejrzeniem zainfekowania koronawirusem są prowadzone przez lekarzy rodzinnych. To oni doskonale wiedzą, czy i jakie pacjent ma choroby współistniejące. Trzeba jednak mieć na uwadze, że obecnie sanepid ma dużo więcej pracy, niż kilka miesięcy wcześniej. Obecnie, gdy zakażeń jest tak dużo, liczba prowadzonych wywiadów także znacznie się zwiększa – tłumaczy inspektor
Kierowani na kwarantannę wykazują zrozumienie
Jak mówiła potem Urszula Sitnicka, osoby kierowane na kwarantannę wykazują w większości pełne zrozumienie i w całości podporządkowują nakazowi pozostania w domu. Przez ten czas dana osoba ma obserwować, czy nie pojawiają się objawy charakterystyczne dla zakażenia koronawirusem. Gdy nic niepokojącego nie widać, po dziesięciu dniach od kontaktu z osobą zainfekowaną można powrócić do normalnego funkcjonowania.
- Zdarzają się sytuacje, gdy osoba skierowana na kwarantannę jest bardzo zaskoczona. O możliwości zarażenia się koronawirusem dowiaduje się od pracownika sanepidu, a nie od osoby zakażonej. Do dnia dzisiejszego na szczęście nie było incydentu, żeby pojawiło się fałszywe powiadomienie o kwarantannie – wspominała Urszula Sitnicka.
Jeśli chodzi o szczepienia przeciw grypie, na razie trudno powiedzieć ile zostało ich dokładnie wykonanych. Szczegółowe informacje wraz z komentarzem sanepidu pojawią się najwcześniej pod koniec tego roku.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?