Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto utonie za Opole ?

Marek Ostrowski
fot. R. Kwaśniewski
fot. R. Kwaśniewski
Opolanie świętowali rocznicę powodzi. Oni nie muszę się bać wielkiej wody. Teraz powodzi boją się mieszkańcy gminy Prószków. Tylko od nich zależy, czy woda zaleje same zbiory czy wtargnie też do ich domów.

Opolanie świętowali rocznicę powodzi. Oni nie muszę się bać wielkiej wody. Teraz powodzi boją się mieszkańcy gminy Prószków. Tylko od nich zależy, czy woda zaleje same zbiory czy wtargnie też do ich domów. Powodzi boją się też mieszkańcy Ciska i Bierawy.

Nikt nie wierzy, że znów nawiedzi nas wielka powódź. Na takiego pecha przecież nie zasłużyliśmy. Gdyby fala jednak nadeszła, Odra oszczędzi chronione solidnym wałem Zaodrze, ale znów zaleje kilka wsi w podopolskiej gminie Prószków.

Rolnicy boją się, że nie dostaną odszkodowań, sytuację komplikują też formalne przepychanki wokół budowy wałów, które mają uchronić nie pola, ale choć domy miejscowych gospodarzy. Cała nadzieja w tym, że w najbliższym czasie rzeka jednak nie oszaleje.

W piątą rocznicę Powodzi Tysiąclecia chętniej żyjemy wspomnieniami niż patrzymy w przyszłość. Pamięć o heroicznej walce z żywiołem wydaje się być ważniejsza od jasnego uświadomienia sobie zagrożeń, które nadal nad nami wiszą. Zapominamy o nauczce, jaką dała nam natura w lipcu 1997 roku i dlatego trudno nam rozumować w kategoriach interesu ogólnego - to nasz własny interes wydaje się być ważniejszy.

Przykładem może być spór władz Prószkowa z Wojewódzkim Zarządem Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu. Idzie tu o jakieś 100 tysięcy złotych, ale także o bezpieczeństwo mieszkańców dużej części gminy Prószków, która - w przypadku nadejścia wielkiej fali - zamieni się w Polder Opole i przyjmie 23 milionów metrów sześciennych wody.

Ocalić Zaodrze!

W lipcu 1997 roku wezbrana Odra przerwała wały na wysokości wsi Boguszyce i popłynęła polami, by o świcie wedrzeć się na Zaodrze. Gdyby fala nadeszła dzisiaj, Zaodrze byłoby jednak bezpieczne, bo chroni je potężny wał poprzeczny ze specjalnym obniżeniem (tak zwanym przewałem), przez które w razie czego woda wypełni ów Polder Opole, czyli pokaźną część gminy Prószków. Pod wodą znajdą się pola w rejonie Winowa, Chrzowic, Folwarku, Boguszyc, Źlinic i Zimnic Małych.
To rozwiązanie jest nieuniknione - plany zabezpieczenia przeciwpowodziowego Odry opracowane na bazie doświadczeń Powodzi Tysiąclecia zakładają, że w pierwszym rzędzie chronić należy miasta, bo tam straty są największe. W praktyce oznacza to wykorzystanie wszystkich istniejących polderów, czyli terenów, które należy wypełnić wodą, by spłaszczyć powodziową falę. W przypadku zabezpieczenia Opola fundamentalną rolę odgrywa właśnie Polder Opole: rolnicy z gminy Prószków muszą poświęcić swoje pola, by ocalić Zaodrze. Pod wodą ma się znaleźć pszenica i buraki, ale same wioski mają być ochronione za pomocą tak zwanych wałów opaskowych.

Cały problem w tym, że wał chroniący Zaodrze jest już gotowy, a tych wałów opaskowych nadal nie ma.

O co ta wojna?

Otóż podstawowy spór między władzami Prószkowa a WZMiUW dotyczy planu zagospodarowania przestrzennego gminy. WZMiUW, który odpowiada za tę część zabezpieczeń przeciwpowodziowych, chciał, by wały opaskowe zostały w planie uwzględnione. Rada Gminy tych wszystkich postulatów nie uwzględniła.

- Dlaczego to gmina ma ponosić koszty opracowania tej części planu, skoro wały przeciwpowodziowe to inwestycja rządowa? - pyta retorycznie wójt Prószkowa Bernard Lellek.

Dyrektor WZMiUW Tadeusz Cygan nie chce sprawy zaogniać, dlatego stara się nie krytykować postawy gminy. Wyjaśnia jedynie, że pieniędzy na przeciwpowodziowe inwestycje cały czas jest za mało, więc nie bardzo go stać na pokrywanie kosztów poprawienia planu zagospodarowania gminy Prószków. A bez tych poprawek nie bardzo można się zabrać za budowę wałów chroniących gospodarstwa sąsiadujące z polderem.

W tle tego formalnego w gruncie rzeczy sporu pojawia się znacznie istotniejsza kwestia odszkodowań za zalane zbiory. Rolnicy nie mają gwarancji, że w razie czego straty zostaną im zrekompensowane, stąd tak oporne stanowisko lokalnych władz.

- W grę wchodzi 1.500 hektarów naszych najlepszych pól. Tymczasem gospodarze nie wiedzą, na czym stoją. Jeden z nich dostał jeszcze od poprzedniego wojewody pismo, że niepotrzebnie obsiał pole pszenicą, bo miał tam mieć użytki zielone. A kto teraz ma łąki i krowy? - broni swoich gospodarzy wójt Lellek.

- Rozumiem niezadowolenie tych ludzi, bo to są odrzańskie mady, naprawdę żyzne ziemie, dobre pod buraka czy pszenicę - komentuje dyrektor Cygan. - Rozumiem też niepokój dotyczący odszkodowań. W roku 1997 ta sprawa została załatwiona, ale sprawa ciągłości wydanego wtedy rozporządzenia w sprawie odszkodowań za zalany majątek jest otwarta. Gdyby została wyjaśniona, znacznie łatwiej byłoby nam rozwiązywać sprawy sporne.

A rzeka
zrobi swoje...

Obie strony mają swoje racje, dlatego o szybki kompromis nie jest łatwo. Zwłaszcza, że kwestii najważniejszej - sprawy ewentualnych odszkodowań za poświęcone zbiory - nie da się załatwić w Opolu, bez udziału władz w Warszawie. Ale spór trzeba rozstrzygnąć jak najszybciej, bo trudno przecież liczyć na dobrą pogodę i zwlekać z budową wałów opaskowych. Co prawda wójt Lellek podkreśla, że w razie czego groźny dla Prószkowa przewał zostałby wypełniony workami z piaskiem, ale ten optymizm jest raczej nieuzasadniony. Gdyby Odrą nadpłynęła naprawdę wielka fala i trzeba by wybierać, czy zalać Zaodrze czy Polder Opole, to wybór byłby oczywisty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto