Ktoś strzelał z wiatrówki do kota w Kotorzu Małym. Zwierzęcia nie udało się uratować

Do lecznicy przy ul. Wiejskiej w Opolu kota przywiozła w czwartek zrozpaczona mieszkanka Kotorza Małego. Zwierzę wyszło na dwór i długo nie wracało. Po dobie nieobecności kotka ostatkiem sił przyczołgała się do domu.

Kot wył z bólu. W badaniu klinicznym lekarze stwierdzili krew i ranę wlotową na bocznej stronie jamy brzusznej. Zdjęcie RTG pokazało obecność dwóch sztuk śrutu w ciele kota. Jeden przeleciał przez całą jamę brzuszną.

Zwierzę natychmiast trafiło na stół operacyjny. Tylko interwencja chirurgiczna mogła uratować mu życie, choć ryzyko operacji było ogromne. Weterynarze usunęli część jelit, bo były uszkodzone. Stwierdzili również martwicę ściany jelit, liczne krwiaki i uszkodzoną śledzionę.

Weterynarze zrobili wszystko, co mogli by ratować zwierzakowi życie, ale po dwóch dniach kotka odeszła. Jej właścicielka zgłosiła sprawę na policję. Lecznica przy ul. Wiejskiej w Opolu udostępniła informację o tym zdarzeniu na swoim facebookowym fanpage, licząc, że ktoś coś widział i pomoże odnaleźć sprawcę.

Lekarze mówią, że przypadki, gdy trafiają do nich postrzelone z wiatrówki psy lub koty niestety zdarzają się często. Podejrzewają, że część tych zdarzeń jest efektem głupiej zabawy, polegające na strzelaniu do żywego, ruchomego celu.

Zdarza się też, zwłaszcza na wioskach, gdzie koty wychodzą z domów i chodzą własnym ścieżkami, że strzelają do nich niezadowoleni właściciele posesji, na które weszły zwierzęta.