Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legnica: Będzie proces o zamianę zwłok przed pogrzebem

Piotr Kanikowski
Luty 2011 r. W tym grobie miała być pochowana pani Katarzyna. Pogrzeb odwołano
Luty 2011 r. W tym grobie miała być pochowana pani Katarzyna. Pogrzeb odwołano Piotr Krzyżanowski
Pod koniec września kancelaria adwokacka mec. Ludwika Knapka złożyła w sądzie pozew przeciwko Legnickiemu Przedsiębiorstwu Gospodarki Komunalnej. Występując w imieniu dwojga dzieci zmarłej w lutym kobiety, adwokat żąda od spółki 50 tys. zł. Traktuje tę sumę jako zadośćuczynienie za krzywdy moralne, cierpienia, stres i traumę, będące skutkiem skandalicznych zaniedbań, do jakich doszło podczas przygotowań do pogrzebu.

10 lutego na cmentarzu komunalnym w Legnicy miała zostać pochowana pani Katarzyna. Jej dzieci zleciły organizację pogrzebu LPGK. Tuż przed ceremonią w cmentarnej kaplicy otworzyły trumnę, by włożyć matce do rąk różaniec. Przeżyli szok. W trumnie leżała zupełnie obca kobieta ubrana w dostarczone przez nich do LPGK buty, kostium i szal. W ustach nieznajomej sterczała niedopasowana proteza ich mamy.

ZOBACZ TEŻ: TRAGICZNY WYPADEK W ERNESTYNOWIE

Pracownicy LPGK początkowo przekonywali, że śmierć potrafi zmienić nie do poznania wygląd człowieka. Poza tym nazwisko na karteczce przy zwłokach się zgadzało, więc - według spółki - wszystko było w porządku. Rodzina jednak odwołała pogrzeb.

Jak twierdzi mec. Ludwik Knapek, jego klienci ponad dwie godziny czekali, by wyjaśnić, gdzie znajdują się zwłoki matki. - Nikt nie był zainteresowany ustaleniem tego faktu, więc w końcu moi klienci zawiadomili policję - opowiada adwokat. Kilka dni trwały poszukiwania zaginionego ciała. Dopiero 18 lutego ustalono, że pani Katarzyna została pochowana w innym grobie. Dokonano ekshumacji i LPGK wyprawiło w końcu legniczance pogrzeb, biorąc jego koszt na siebie.

Winnego podmiany zwłok szukała legnicka prokuratura. Nie znalazła i śledztwo umorzono. Wiadomo, że przed pogrzebem ciało było przechowywane w prosektorium zarządzanym przez prywatną firmę z Polkowic. Jej pracownicy ubierali zmarłą. Być może tam doszło do pomyłki.

- Dla nas to bez znaczenia - mówi Ludwik Knapek. - Rodzina podpisała umowę z LPGK i to LPGK ponosi odpowiedzialność za to zamieszanie.
- Bardzo nam przykro, że w ogóle doszło do takiej sytuacji - mówi Józef Wasinkiewicz, prezes LPGK. - Jestem gotów po raz kolejny przeprosić bliskich zmarłej, wyrazić ogromny żal i skruchę.

LPGK wyciągnęło lekcję z lutowej afery. Zmieniło procedury postępowania ze zwłokami.
- Wprowadziliśmy opaskę na rękę - opowiada Józef Wasinkiewicz. - Opaska jest zakładana w chwili przejmowania ciała i pozostaje na ręce aż do pogrzebu.
LPGK jest ubezpieczone w Towarzystwie Ubezpieczeniowym Compensa. To jednak nie chciało uwzględnić roszczenia rodziny, dlatego sprawa trafiła do sądu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto