Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lipne banki twarzy zarabiają na złudzeniach

Grażyna Kuźnik
Piotr Musiał z Katowic zrezygnował ze zdjęć, które miały kosztować 300 złotych. Fot. T. Jodłowski
Piotr Musiał z Katowic zrezygnował ze zdjęć, które miały kosztować 300 złotych. Fot. T. Jodłowski
Piotr Musiał z Katowic usłyszał w radiu reklamę łódzkiej firmy Optimal Fashion, która w katowickim Domu Lekarza organizowała casting dla zainteresowanych wystąpieniem w reklamie. Szukano nowych twarzy, głównie dzieci.

Piotr Musiał z Katowic usłyszał w radiu reklamę łódzkiej firmy Optimal Fashion, która w katowickim Domu Lekarza organizowała casting dla zainteresowanych wystąpieniem w reklamie. Szukano nowych twarzy, głównie dzieci. Pan Piotr jest młodym ojcem, zachwyconym swoim synkiem. Wspólnie z żoną postanowili skorzystać z tej szansy.

Tajemnicza reklama
– Zgłosiliśmy się całą rodziną. Sądziliśmy, że to jest poważny casting, ale to było nieporozumienie. Przyszło kilkuset ludzi, najwięcej młodych, wielu z dziećmi. Na miejscu jednak mocno się rozczarowałem. Przede wszystkim firma chciała od nas pieniędzy. Kazała sobie płacić za zdjęcia, a robiła je każdemu, kto chciał. Nie było żadnej selekcji, wyboru. Nie podano konkretnych informacji, o jakie reklamy chodzi, gdzie będziemy grać, czy pozować – opowiada Piotr Musiał.

Fotografie były bardzo drogie. Za pięć zdjęć trzeba było zapłacić na wstępie około 180 zł. Potem dochodziły jeszcze inne opłaty, w sumie ok. 300 zł. Fotki miały się pojawić na stronie internetowej firmy.

– Mieliśmy czekać na jakiś sygnał od producentów reklam – dodaje katowiczanin. – Wszystko to wydało mi się mocno podejrzane. Ludzie z Optimal Fashion brali pieniądze, ale nie dawali żadnych gwarancji, że model trafi do reklamy. Opłata była wyłącznie za to, że nasze twarze będą do oglądania na jakiejś stronie. Ponieważ ceny zdjęć były wygórowane, wycofałem się, ale wiele osób dało się przekonać, że to droga do kariery.

Droga galeria
Na ludzkich marzeniach o sławie, bez względu na urodę i talent – można nieźle zarobić. Wystarczy kupić aparat fotograficzny, założyć stronę internetową i za spore pieniądze umieszczać tam zdjęcia chętnych. Koniecznie trzeba dodać, że za efekty takiej promocji firma nie bierze odpowiedzialności. Kandydatów pewnie nie zabraknie...

Tego rodzaju firmy określające się jako reklamowe, zwykle nie mają siły przebicia na rynku medialnym, ale dość tupetu, żeby pobierać duże pieniądze za amatorskie zdjęcia. Nazywają się bankami lub galeriami twarzy. Profesjonalni producenci mają jednak własne zdanie na temat ich usług.

Gratisowe banki
Płacenie za umieszczenie wizerunku w takiej bazie to rodzaj ruletki. Może zdarzyć się cud i jakiś producent zainteresuje się zdjęciem. Fachowcy z branży zapewniają jednak, że nie należy na to liczyć.

– Obiecywanie kariery dzięki takim zdjęciom, to czerpanie zysków z cudzej naiwności – uważa Anna Zimecka ze Stowarzyszenia Agencji Reklamowych.

– Liczące się agencje produkujące reklamy nie korzystają z usług przypadkowych banków twarzy w internecie. Mają własnych zaufanych współpracowników, którzy wykonują ich zlecenia. Co ważne, w tej branży poważne firmy nie pobierają pieniędzy od osób, które znajdą się w ich bazie danych. Jeśli producent skorzysta z czyjegoś wizerunku, on za to płaci. Z tego właśnie żyją firmy, które poważnie zajmują się castingami do reklam.

Wiele firm traktuje jednak castingi jako pułapkę na ludzi, którzy godzą się na zrobienie sobie bardzo drogich zdjęć nikomu niepotrzebnych. Słono płacą za swoje marzenia.

Piotr Musiał od razu zorientował się, że jest to kolejna metoda sprytnego naciągania. Firma nie gwarantowała przecież żadnych zysków dla swoich modeli. – Nie zamierzałem wyrzucać pieniędzy w błoto. Ale zaskoczyło mnie to, jak wiele osób uwierzyło w taką promocję i zgodziło się płacić – dziwi się teraz.

Komu fotkę
Banków twarzy czy na przykład rąk jest wie. W internecie wciąż toczą się dyskusje na ten temat. Martyna pisze: „Pojechałam na casting firmy z Łodzi. Za zamieszczenie zdjęć w internecie zapłaciłam 300 zł. Tylko że do tej pory zdjęcia się nie pokazały, a strona www.twarzreklamy została zablokowana. Pamiętajcie – firma, która na wstępie chce pieniędzy, to zwykła ściema!” Zona: W umowie wyraźnie jest zaznaczone, że firma nie bierze żadnej odpowiedzialności za skuteczność swoich działań. To oznacza, że występ w reklamie może pozostać marzeniem. Jeśli natomiast ktoś dostanie angaż, to agencja zabierze sobie 20 proc. od sumy ustalonej w kontrakcie. Niezły biznes, co? Ja chyba też założę taką firmę”.

Co gorsza, organizatorzy castingów nie czują się winni. Przecież ludzie ryzykują na własne życzenie.

– Skoro robimy ludziom zdjęcia, jest to usługa, za którą muszą zapłacić. Nie jesteśmy instytucją charytatywną. Nie ukrywamy, że zarabiamy przede wszystkim na robieniu zdjęć. Promocja tych osób to drugorzędna sprawa, nie możemy nikomu zagwarantować kariery. Nie bierzemy jednak pieniędzy za darmo! Zdjęcia to konkret – twierdzi Dariusz Zając, szef Optimal Fashion.

Kto następny?
Firma podróżuje po całej Polsce; zdaniem jej właścicieli, wynajęcie sali na casting, reklama w radiu, ulotki, fotografie to spory wydatek. Inwestycja musi się zwrócić, a poza tym firma liczy na zarobek.

– Nikogo do niczego nie zmuszamy – podkreśla Zając. – Fotografie chętnych umieszczamy w internecie. Sami też je wykorzystujemy, bo dzieci na przykład występują w katalogach odzieżowych. Ale oczywiście nie każdy z naszej bazy trafia do reklamy. Ludzie z własnej woli decydują, czy taka propozycja im odpowiada.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto