Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubię Opole - mówi Jarek Wasik

Magdalena Kaczor
Jarosław Wasik fot. /Archiwum/
Jarosław Wasik fot. /Archiwum/
Pod koniec sierpnia ukaże się Twój nowy singiel. Czym Jarek Wasik nas zaskoczy? Wspólnie z Ygorem Przebindowskim nagraliśmy kilka piosenek i po dłuższym zastanowieniu zdecydowaliśmy się wybrać na singiel dwie ...

Pod koniec sierpnia ukaże się Twój nowy singiel. Czym Jarek Wasik nas zaskoczy?

Wspólnie z Ygorem Przebindowskim nagraliśmy kilka piosenek i po dłuższym zastanowieniu zdecydowaliśmy się wybrać na singiel dwie piosenki: "Kawiarni gwar" i "W głowie się nie mieści" z moimi tekstami i naszą wspólną muzyką. Pod koniec sierpnia singiel zostanie rozesłany do wszystkich rozgłośni w Polsce. Na singlu znajdzie się też trzecia piosenka "Nastroje", tak dla przypomnienia, żeby było wiadomo, kto to jest Jarek Wasik. Z doświadczenia wiem, że wiele osób nie kojarzy mojego nazwiska, natomiast zna tą piosenkę. Oprócz tego na singlu będzie prezentacja multimedialna moich dotychczasowych osiągnięć życiowych i artystycznych. Singla niestety nie będzie można kupić, ale tego akurat bardzo nie żałuję, ponieważ wiem z doświadczenia, że w Polsce single się nie sprzedają. Ludzie wolą kupić całą płytę.

To gdzie Twoi wielbiciele będą mogli posłuchać nowych piosenek?

Dwie nowe piosenki zostaną umieszczone na podwójnym albumie, który zamierzamy wydać na początku października tego roku. Na tej podwójnej płycie znajdą się wszystkie piosenki z płyty "Nastroje" i wszystkie piosenki z płyty "Zielony z Niebieskim". Będą również tak zwane bonusy, czyli dwie nowe piosenki z singla oraz utwór "Rzeki snu", który śpiewaliśmy kiedyś z Magdą Turowską w Krainie Łagodności. Postanowiliśmy ten utwór dołożyć na moją płytę, ponieważ znalazł się on tylko na Krainie i nigdzie poza tym nie można było jej kupić. Założenie jest takie, że w cenie jednej płyty będzie można dostać dwa krążki.

Czy te nowe piosenki będą inne niż wszystko co dotychczas nagrałeś?

Na pewno nie będą to piosenki z samą gitarą. Trudno mi mówić, jakie to będą piosenki, bo wiadomo, że lepiej słuchać muzyki niż o niej rozmawiać, ale będą one na pewno bardziej owoczesne. Mnie w ogóle interesują nowoczesne brzemienia i rytmy, dlatego chciałbym połączyć inteligentny tekst z czymś, czego można słuchać w samochodzie.
Czyli jednak próba dotarcia do szerszych mas?

Jakiś czas temu moja przyjaciółka powiedziała mi, że idę w komerchę, ale ja myślę, że to jest po prostu nowe spojrzenie na brzmienie. Tym wszystkim zajmuje się Ygor Przebindowski. Nową płytę będziemy nagrywać prawdopodobnie z grupą Funky Gor. Są to świetni muzycy z totalnie wyostrzonym nowoczesnym spojrzeniem na muzykę i ja bym chciał ich młodość i radochę z grania połączyć z tekstem o czymś. Ja wywodzę się z tego nurtu, gdzie tekst jest niezwykle istotny i moi słuchacze przyzwyczaili się do tego. Nie chcę im tego zabierać.

Grupa Funky Gor szerokiej publiczności została przedstawiona w trakcie występu w koncercie Debiutów na tegoroczny KFPP w Opolu. Czy wtedy narodził się pomysł współpracy?

Rok temu siedziałem w jury na festiwalu, w którym jako akompaniator występował Ygor Przebindowski. Już po werdykcie podszedłem do Ygora i zaproponowałem mu współpracę. Okazało się, że potrafimy wspólnie robić piosenki, co jest niezwykle trudne. Zagrać piosenkę to jedno, ale skomponować ją wspólnie to już zupełnie inna sprawa. Ygor ładnie czuje to, co ja piszę i wprowadza ciekawe brzmienia, a przede wszystkim nie zabija moich tekstów. Słychać o czym śpiewam. A współpraca z Funky Gorem to kolejny etap. Ygor gra w tym zespole, a panowie są chętni do współpracy.

Dzisiaj chyba trudno jest wydać nową płytę...

Koszty są obłędne. Nikt nie chce wspomóc. Czasy się zmieniły, przede wszystkim zmieniła się telewizja. Ja mówię o sobie, że jestem dzieckiem telewizyjnej Jedynki, chociaż Kazik śpiewał, że "kto w muzycznej Jedynce występuje, tego ja nie szanuję". Ja jednak muszę przyznać uczciwie, że miałem szczęście. Z nikim się nie przyjaźniłem, nikomu nie dawałem łapówek, z nikim nie piłem wódki, a jednak moje piosenki były grane w telewizji. Wówczas piosenki były grane zamiast reklamy, a od tego czasu wszystko się zmieniło. W pewien sposób ten ciężar przejęły telewizje muzyczne, ale one obejmują tylko niewielki procent rynku, więc nie mają takiej siły rażenia, jak publiczna telewizja. W tej chwili zbieram pieniądze na zrobienie teledysku.

Dużo potrzeba pieniędzy, żeby zrobić dobry teledysk?

Ja jestem trochę rozwydrzony, bo za moje teledyski płaciła telewizja. Myślę, że gdyby w tej chwili chcieć nakręcić taki teledysk, jak moje ?Nastroje? z wynajęciem aktorów, pomieszczeń, ich przystosowaniem, kupieniem taśmy filmowej i opłaceniem całego sztabu ludzi, to są to ogromne koszty - około 50 tysięcy zł. Oczywiście, można również zrobić teledysk za 10 tysięcy i za kilkaset złotych, ale wówczas zawsze będzie widać, że nie włożono w jego przygotowanie pieniędzy, a to oczywiście odbija się na jakości. Poza tych chciałbym, żeby reżyser też zarobił jakieś pieniądze za swoją pracę. Na ekranie to są trzy i pół minuty, ale za tym stoi sztab ludzi i zazwyczaj kilka tygodni ciężkiej pracy. Musi być kierownik produkcji, oświetleniowcy i wiele innych, niezbędnych w tej pracy osób. Na przykład w teledysku do piosenki "Po prostu pragnę" wystąpiła za darmo Kasia Skrzynecka. Zrobiła to gratisowo, bo wiedziała, że wynajęcie modelki będzie kosztowało kilka tysięcy. Zrobiła to, bo podobają się jej moje piosenki i chyba mnie lubi.

Masz już pomysł na ten teledysk?

Od dawna myślałem o tym, żeby w ciekawym miejscu zrobić dużą imprezę, zaprosić znajomych i sfilmować ją od początku do końca. Jestem pewny, że można by wybrać z tego kupę fajnego materiału. Jestem po rozmowach z Wiktorem Zdrojewskim, który zrobił już dla mnie dwa teledyski. Chcielibyśmy wspólnie popracować. Teraz szukamy pieniędzy.

Co robi Jarek Wasik na codzień?

Przede wszystkim żyję z koncertów, czasami zasiadam w jury, ale zaznaczam, że to jest ciężka praca za niewielkie pieniądze. Pisuję do gazet, ale to również nie jest nic stałego. Oprócz tego utrzymuję się z praw autorskich. Organizuję też cykl koncertów w Opolu "Żeby było o czym mówić proszę Państwa...". Dotychczas udało mi się zorganizować 10 takich imprez, zaprosiłem na nie wielu artystów. W tej chwili szukam pieniędzy na 11. i 12. imprezę.

Nie miałeś nigdy pokus, żeby uciec w bardziej komercyjną muzykę, przypodobać się ludziom i łatwiej ją sprzedać?
Przypodobanie się ludziom do niczego dobrego nie prowadzi. Ja o sobie rzadko mówię artysta, ale w tej sytuacji chyba muszę użyć tego słowa. Artyści powinni wypowiadać swoje myśli, mówić o swoich uczuciach, licząc na to, że potencjalny odbiorca, mieszkający być może w Lęborku, albo w Chicago, czy w Prudniku, przyjmie te słowa i znajdzie w nich coś swojego. Bo co to znaczy zrobić coś bardziej pod ludzi? Skomponować w piosence prostszy rytm, czy napisać prostackie słowa. Ja myślę, że w tej chwili na polskim rynku jest wielu wokalistów dokładnie idących naprzeciw potrzebom ludzi z mniej wyrafinowanym gustem. A ja nie chcę się do nich zaliczać. Ja myślę, że zespół z trójką w nazwie doskonale spełnia te oczekiwania i świetnie. Niech on istnieje, podobnie jak inne zespoły. Ja jestem zadowolony z publiczności, która przychodzi na moje koncerty. Dla mnie to jest nagroda i sukces, gdy jadę po raz pierwszy do Wałbrzycha i na mój koncert przychodzi 250 osób. Ja nie liczę na stadiony, nie mam takiej potrzeby. Naturalnie tak samo zagram w klubie jak na stadionie, nigdy nie odpuściłem żadnego koncertu. Traktują publiczność poważnie i myślę, że dzięki temu egzystuję. Jak by nie było zadebiutowałem w 1994 roku na Debiutach Opolskich. Od tego czasu minęło osiem lat i cały czas żyję z muzyki, a na moje koncerty przychodzą ludzie.

Czy Jarek Wasik lubi swoje życie?

Czuję się spełniony. Nie siedzę w domu i nie narzekam, tylko działam. Wkrótce wezmę udział w dwóch dużych wydarzeniach artystycznych. Na festiwal piosenki studenckiej zostałem zaproszony do koncertu z piosenkami Marka Grechuty, w którym on również zaśpiewa. Zostałem też zaproszony do udziału w koncercie, który odbędzie się w Krakowie, poświęconym autorom tekstów z lat 80. Będą to piosenki Jacka Cygana, Jana Wołka, Zbyszka Książka, czyli uznanych autorów. Prawdopodobnie będę tam śpiewać piosenkę z repertuaru Andrzeja Zauchy.

Czy istnieje coś takiego jak opolska scena muzyczna?
W Opolu jest bardzo wielu ciekawych wokalistów. Przede wszystkim widzę, że zaczyna się rozkręcać scena didżejska, natomiast brakuje klubu, gdzie mogłoby się skupiać życie muzyczne miasta. W czerwcu grałem koncert w Warszawie w klubie "Tam Tam" i na ten koncert przyszło 40 osób z Opola. Większość z nich mieszka w stolicy, bo w Opolu nie bardzo mogli rozwinąć skrzydła. Wśród nich jest wielu utalentowanych muzyków i ludzi, którzy realizują się w przemyśle muzycznym, ale w Opolu nie było dla nich miejsca, a nagle okazuje się, że mają świetną, dobrze płatną pracę.
Ty nie chcesz wyjechać z Opola?

Uważam, że to jest bardzo fajne miasto. Ja zawsze pamiętam, że jestem z Prudnika, ale związany jestem z Opolem. Tutaj rozpoczęło się moje dorosłe życie. Mam tutaj fantastycznych przyjaciół. Zawsze kiedy wracam z dużych metropolii, w Opolu nabieram dystansu do takiego życia.
Nie czujesz oddechu prowincji?

Czuję ten oddech, ale jest mi z nim dobrze przez kilka dni. Mam to szczęście, że mój zawód polega na ciągłych podróżach, nie jestem niczym uwiązany w Opolu. Mógłbym się wyprowadzić w każdej chwili, ale nie chcę. Zwracam się tylko z prośbą do tych, którzy rządzą w tym mieście, żeby zrobić tutaj lepsze ścieżki rowerowe, bo jak nie, to wyprowadzi się stąd wielu rowerzystów. Ja będą jednym z pierwszych. Ciągle słyszę tylko, że nasi włodarze są zapalonymi rowerzystami, natomiast dziwię się, że nie wpadli na pomysł, żeby zrobić drogę rowerową nad Silesię, tylko dookoła ZWM-u. Niech ci, którzy tą drogę zrobili, sami jeżdżą dookoła ZWM-u. Zapewniam, że to nie sprawia nikomu przyjemności. W Opolu jest kilka rzeczy, które mnie denerwują, drobiazgów, które można by poprawić. Wystarczy tylko chcieć. Mimo tego uważam, że w Opolu jest fajny klimat. Opole jest lubiane. Jak mówię, że jestem stąd, to ludzie przeważnie się uśmiechają. Natomiast z całą pewnością za mało jest wydarzeń kulturalnych. Ludzie nie chcą dawać nic od siebie. Wydaje mi się, że potrzeba trochę ożywienia, które spowoduje rozkwit życia kulturalnego. Na dobrą sprawę przez całe wakacje nic takiego się nie działo w mieście. Super, że pojawił się skwer na placu Wolności, ale to jeszcze nie załatwia wszystkiego. Jestem przekonany, że gdyby częściej organizowano koncerty i inne imprezy kulturalne, frekwencja byłaby wysoka.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto