- Odchowanie w niewoli borsuka, i to od pierwszych minut życia, jest ogromnym sukcesem. Nie znam drugiego takiego przypadku - mówi Marta Węgrzyn, założycielka Opolskiego Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi" w Łubnianach. - Dwa młode straciliśmy. Jedno zostało zagryzione przez matkę tuż po porodzie, drugie - odeszło nagle po kilku tygodniach, dlatego tym bardziej cieszę się, że choć jednego malucha udało się uratować.
Dziś samczyk waży 11 kilogramów. Pani Marta nazywa go pieszczotliwie Paś (od pasów na ciele) lub Ciufa.
- Borsuk nie jest zwierzęciem chronionym. Aby mógł u nas zostać, musieliśmy przejść kontrolę. Wynik był pozytywny, więc na razie Paś będzie mieszkał z nami - opowiada pani Marta. - To jeszcze dzieciak, który kocha wszystkich wokół i uwielbia się bawić. Wierzymy, że to się zmieni, bo tylko wtedy jest dla niego szansa na życie w naturze.
Przyszywana mama liczy na to, że Paś - gdy zacznie dojrzewać - poczuje zew natury i nabierze dzikich instynktów.
- Podobnie było z wydrą Weką, która była ślepa i wszystko wskazywało na to, że zostanie z nami na zawsze - wspomina założycielka azylu. - Gdy wydra miała około roku, jej źrenica niespodziewanie podjęła pracę. W tym czasie zwierzę zaczęło też dojrzewać, co było dla nas trudnym przeżyciem. Weka uciekała z domu i uznaliśmy, że czas oddać jej wolność. Okazało się, że świetnie radzi sobie z polowaniami. Na początku wpadała do nas w odwiedziny, aż przyszedł taki dzień, gdy nie podjęła pokarmu. Liczymy na to, że w przypadku Pasia będzie podobnie. A jeśli nie - stworzymy mu najlepsze warunki, by mógł się czuć niemal tak, jak w lesie.
Przypomnijmy. Około 5-letnia borsuczyca trafiła do azylu w Łubnianach na początku roku. Znaleziono ją nieprzytomną na jednej z posesji w Lewinie Brzeskim. Mimo wielu badań nikt nie zorientował się, że samica jest ciężarna, więc poród zaskoczył opiekunów.
Niewola i leczenie były dla samicy dużym stresem, dlatego tuż po porodzie próbowała ona zlikwidować młode. Dwa z trzech udało się uratować, ale ostatecznie przeżył tylko Paś. Nie powiodły się również próby ratowania samicy.
Zastąpienie borsukowi mamy nie było łatwe. W naturalnych warunkach samica zajmowałaby się nim przez około rok. W tej sytuacji obowiązki musiał przejąć człowiek. Paś był karmiony sztucznym mlekiem, początkowo co godzinę (zarówno w dzień jak i w nocy). Konieczne było też regularne masowanie mu brzuszka.
Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi" w Łubnianach utrzymuje się z datków darczyńców. Działalność ośrodka można wspomóc dokonując wpłaty.
Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi".
86 1090 2138 0000 0001 4699 9709
Z dopiskiem: Darowizna dla dzikich zwierząt.
Dla przelewów z zagranicy:
Swift: WBKPPLPP
IBAN: PL86109021380000000146999709
Z dopiskiem: Darowizna dla dzikich zwierząt
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?