Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lukas Klemenz a Honved Budapeszt. Piłkarz z Opolszczyzny opowiada o swoich losach w legendarnym węgierskim klubie [WYWIAD, ZDJĘCIA]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Lukas Klemenz występuje na Węgrzech od kilku miesięcy. W minionym sezonie jego Honved z trudem utrzymał się w najwyższej lidze, ale w kolejnym ma już walczyć o awans do europejskich pucharów.
Lukas Klemenz występuje na Węgrzech od kilku miesięcy. W minionym sezonie jego Honved z trudem utrzymał się w najwyższej lidze, ale w kolejnym ma już walczyć o awans do europejskich pucharów. materiały klubowe Honvedu Budapeszt
Choć urodził się w niemieckim Neu-Ulm, to już w wieku trzech miesięcy przeniósł się na Opolszczyznę i to tutaj - w Fortunie Głogówek, Sparcie Prudnik, Pomologii Prószków i Odrze Opole - uczył się piłkarskiego rzemiosła. Aktualnie, od pół roku, 25-letni Lukas Klemenz jest zawodnikiem legendarnego węgierskiego klubu - Honvedu Budapeszt. Naszego obrońcę niedługo czeka ogromne sportowe wyzwanie.

Co ci mówi data 24 lipca 2021?
(długi namysł) Hmmm… A, gramy wtedy ze zwycięzcą Ligi Europy – Villareal CF.

Jak podchodzisz do tego wydarzenia?
Kiedy się o tym dowiedziałem podczas pobytu na wakacjach, mocno się zdziwiłem. Można nawet powiedzieć, że był to dla mnie ogromny szok. Dla wszystkich w klubie będzie to ogromne przeżycie. Wydarzenie to wiąże się z otwarciem naszego nowego stadionu, więc na pewno na trybunach pojawi się bardzo dużo ludzi (pojemność Bozsik Areny, nowego obiektu Honvedu, to 8200 miejsc – red.). Do tej pory występowały na nim tylko nasze rezerwy i bodajże reprezentacja Węgier do lat 21. Te spotkania odbywały się jednak bez udziału kibiców, były swojego rodzaju testem dla stadionu. My w poprzedniej rundzie współdzieliliśmy obiekt z MTK Budapeszt. Wracając jednak do naszego meczu z Villarealem, już nie mogę się go doczekać, bo nigdy nie byłem bliżej La Ligi niż będę za parę tygodni.

To teraz proszę powtórz to, o czym rozmawialiśmy, w języku węgierskim.
(śmiech) Obecnie nie ma na to żadnych szans. Węgierski język jest bardzo trudny. Znam kilka podstawowych zwrotów, takich jak „jó reggelt”, „köszönöm”, „szívesen” (odpowiednio „dzień dobry”, „dziękuję”, „nie ma za co” – red.), lecz staram się z dnia na dzień przyswoić coraz więcej, podpytywać kolegów, szczególnie na boisku. Nie wszyscy młodzi zawodnicy w naszym zespole mówią dobrze po angielsku, a zależy i na tym, by ułatwić granie i sobie, i im. Ponadto chciałbym umieć coraz lepiej porozumiewać się po węgiersku po prostu z szacunku do wszystkich zatrudnionych w klubie, który jest moim pracodawcą. Aktualnie jednak najczęściej dogaduję się z kolegami po angielsku, z niektórymi też po francusku. Co prawda każda odprawa prowadzona jest w języku węgierskim, ale mamy w klubie tłumacza, który pomaga nam wszystko zrozumieć – od założeń taktycznych po sprawy pozaboiskowe.

Na wysokim poziomie stoi też podobno baza treningowa Honvedu.
Podobnej jeszcze w życiu nie widziałem, a grałem już w kilku klubach. Mamy do dyspozycji osiem boisk z naturalną nawierzchnią plus dodatkowo kilka ze sztuczną. Z tego co mówili moi menadżerowie, podobną bazą w Polsce dysponuje tylko Legia Warszawa. W dodatku jest ona położona blisko naszego nowego stadionu, w tej samej dzielnicy, zaledwie 15-20 minut drogi od mojego mieszkania. To tylko dodatkowo działa na plus.

A jak wygląda poziom sportowy najwyższej klasy rozgrywkowej na Węgrzech w porównaniu do PKO Ekstraklasy?
W Polsce każdy ma duży respekt przed Legią Warszawa, ale jednak są drużyny, które próbują się jej przeciwstawić otwartą grą. Na Węgrzech wszyscy solidarnie obawiają się Ferencvarosu Budapeszt. Różnica jest jednak taka, że w starciu z tym zespołem każdy gra bardzo defensywnie. Ferencvaros zawsze dominuje, a każdy zdobyty w meczu z nim punkt jest na wagę złota. Pośród 12 uczestników węgierskiej ekstraklasy można wyróżnić kilka grup drużyn. Jedne chcą grać ofensywnie, inne skupiają się głównie na wyprowadzaniu groźnych kontr, a jeszcze kolejne bazują przede wszystkim na grze długimi piłkami i wyrzutach z autu. Na każde spotkanie trzeba się tym samym inaczej przygotować. Często wygrywa zespół bardziej wybiegany. Przygotowanie fizyczne odgrywa tu absolutnie kluczową rolę.

Odczuwasz na własnej skórze, że Honved to klub z wielką historią?
Jest to widoczne, choćby dlatego, że kilka klubowych legend wciąż pracuje w klubie. Ja nie odczuwam oczywiście tego tak samo jak rodowici Węgrzy. W rozmowach z nimi widać jednak duże przywiązanie do tradycji. Choćby nasz aktualny trener, które pracuje od lutego, od dziecka jest fanem Honvedu. Tutaj też zaczynał grać w piłkę, więc obok bycia szkoleniowcem jest kibicem z krwi i kości. W minionym sezonie to głównie jego determinacja i żądza odnoszenia zwycięstw sprawiła, że mimo wielu problemów zdołaliśmy się ostatecznie utrzymać.

Były legendarny piłkarz Honvedu Ferenc Puskas rzeczywiście jest przez Węgrów traktowany jak bohater narodowy?
Ależ oczywiście. Odnoszę wręcz wrażenie, że jak w Budapeszcie wymówisz na ulicy nazwisko „Puskas”, to każda napotkana osoba będzie w stanie powiedzieć coś ciekawego na jego temat. Kiedy byliśmy oglądać nasz nowy stadion, nagle podszedł do mnie trener i zaczął opowiadać właśnie całą historię związaną z Ferencem Puskasem i jego występami dla Honvedu. Jest on dla Węgrów postacią absolutnie kultową.

W Honvedzie występowało jednak jeszcze kilku innych piłkarzy z legendarnej węgierskiej „Złotej Jedenastki”.
To akurat w ogóle nie jest odczuwalne (śmiech). Wszyscy znajdują się zdecydowanie w cieniu Puskasa. Do tej pory w kontekście historycznym słyszałem tylko jego nazwisko.

W latach 50. XX wieku Honved był drużyną, która sprowadzała wszystkich najlepszych rodzimych piłkarzy. Historia ta ma jakiś wpływ na jego obecne postrzeganie przez Węgrów?
Na pewno nie jest tak, ze Honved jest z tego powodu jakoś szczególnie nielubiany. Zaraz po przyjeździe do Budapesztu widziałem sytuację, kiedy na ulicy przechodzili obok siebie dwaj ludzie: jeden ubrany w czapkę Ferencvarosu, drugi bodajże Videotonu. Minęli się jak gdyby nic. Zastanawiałem się wtedy, czy tak samo stałoby się np. w Krakowie, gdyby w tych rolach wystąpili kibice Wisły i Cracovii. Nie jestem o tym przekonany… Potem zapytałem ludzi na Węgrzech, czy u nich taka sytuacja jest normalna i odpowiedzieli, że jak najbardziej. Tutaj każdy szanuje się nawzajem, nie ma wyzwisk czy tym bardziej przemocy.

Według portalu Transfermarkt, pod względem wartości Honved jest 5. drużyną w węgierskiej ekstraklasie. Czemu zatem w ostatnim sezonie jako mistrz Węgier z 2017 i zdobywca Pucharu Węgier z 2020 roku twój zespół musiał niemal do końca drżeć o utrzymanie?
Samemu rozegrałem jedynie pół sezonu, ale z tego co słyszałem sezon zaczął się dla Honvedu fatalnie, bo od ośmiu meczów bez zwycięstwa. Potem graliśmy w kratkę i tak zostało do końca. Na szczęście mimo to w przedostatniej kolejce zapewniliśmy sobie pozostanie w elicie. W kolejnym sezonie cel mamy jednak już znacznie wyższy. Jest nim bowiem awans do europejskich pucharów, co jest równoznaczne z ukończeniem ligowych zmagań w pierwszej „trójce”.

Podczas Euro 2020 stadion w Budapeszcie jako jedyny mógł być wypełniony w stu procentach. Rozgrywki ligowe na Węgrzech również odbywały się już z udziałem kibiców?
Z udziałem publiczności rozgrywaliśmy jedynie mecz ostatniej kolejki przeciwko Ferencvarosowi. Na stadion mogły jednak wejść tylko osoby zaszczepione dwoma dawkami. Co jednak ciekawe, Węgrzy uznawali tylko szczepienia przyjęte w ich kraju. Tak więc moja żona, która w pełni zaszczepiła się w Polsce, nie była traktowana z nimi na równi. Na szczęście od 1 lipca ma wejść w życie przepis, że wszyscy obywatele Unii Europejskiej posiadający paszport COVID-19 będą mogli bez przeszkód wjechać na Węgry i korzystać tam z wszelkich udogodnień.

Atmosfera mistrzostw Europy w niektórych spośród miast-gospodarzy nie była podobno prawie wcale odczuwalna. A jak było z tym w Budapeszcie?
Zgoła przeciwnie. Węgrzy bardzo mocno żyli Euro 2020 i byli dumni ze swojej reprezentacji. Praktycznie każda restauracja ma telewizory, na których puszczane są mecze. Kiedy natomiast grali Węgrzy, ludzie tłumnie oglądali ich mecze nie tylko na stadionie, ale i na telebimach, przyodziani w barwy narodowe. Koledzy w szatni często opowiadali też o selekcjonerze Marco Rossim i mocno mu kibicowali. To on bowiem poprowadził Honved do ostatniego mistrzostwa Węgier. Szkoda że nasz były kolega klubowy Daniel Gozdag nie mógł wystąpić na turnieju z powodu kontuzji. Był to jeden z lepszych zawodników z którymi w życiu grałem, jeśli chodzi o operowanie piłką. Wyróżniał się na tle całej ligi na tyle, że zapracował na transfer do amerykańskiej Philadelphii Union.

Jesteś zadowolony z pierwszego półrocza na Węgrzech? Na początku grałeś dużo, ale po zmianie trenera pojawiałeś się na boisku już nieco rzadziej.
Rzeczywiście, kiedy stery objął nasz obecny trener, na początku powiedział, że postawi na znanych sobie zawodników. Ja byłem dla niego nowym graczem, ale mam nadzieję, że zdążył już mnie poznać (śmiech). Teraz tylko ode mnie zależy, czy przekonam go do siebie na dobre i wygram rywalizację o miejsce w składzie. Nie będzie łatwo, bo mamy w kadrze pięciu stoperów, a w „jedenastce” tylko dwa miejsca. Już niedługo, podczas meczu z Villareal CF oraz pierwszej kolejki nowego sezonu, przekonamy się, jaki efekt przyniosły moje starania. Jak dotąd jednak swój pobyt na Węgrzech oceniam bardzo pozytywnie.

Chciałbyś zatem osiąść w Honvedzie na dłużej?
Jestem w takim wieku, że chciałbym, by był to jednak pewien przystanek w mojej karierze. Jeżeli będę spisywać się na tyle dobrze, iż doczekam się propozycji z bardziej renomowanego klubu, zapewne będę chciał spróbować w nim swoich sił. Życie pisze jednak różne scenariusze i jeśli zostanę w Honvedzie na dłużej, nawet do końca mojej przygody z piłką, to na pewno się nie pogniewam. Przy podejmowaniu decyzji mam też w głowie rodzinę i świadomość, że potrzebuje ona pewnej stabilizacji. Trudno teraz jednoznacznie wyrokować odnośnie mojej przyszłości, ale jestem otwarty na różne rozwiązania.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto