Mariusz Szczygieł nie ukrywał, że książka ta powstała trochę ze złości. Znudziło mu się przed każdym majowym weekendem i każdym sylwestrem odpowiadać na e-maile z pytaniami, co w Pradze warto zobaczyć poza zamkiem i Mostem Karola. Postanowił, że odpowie wszystkim naraz i w przewodniku opisał 60 ważnych dla niego miejsc w Pradze.
Obok namiotu, pod chmurką znalazła miejsce pani Paulina Szatoba. - To jest okazja, jak już Mariusz Szczygieł przyjechał, warto skorzystać. Bardzo lubię „Gottland”, „Przewodnika” jeszcze nie skończyłam czytać. Czechów znam, oglądam czeską telewizję. Ale ten autor ma na pewno interesujące obserwacje i nie tylko o Czechach. Warto posłuchać kogoś, kto ma coś ciekawego do powiedzenia.
Spotkanie skrzyło się humorem i dowcipem. Autor wyjaśniał, do czego należy - według Czechów - pić białe, a do czego czerwone wino. Otóż to pierwsze jest do śmiechu, a to drugie do grzechu. Pytany przez prowadzącego spotkanie Kordiana Michalaka, ile razy był w Pradze, odpowiedział anegdotą o bracie czeskiego fotografika Jana Saudka. Ten - pytany, z iloma kobietami miał kontakty intymne - policzył na palcach do siedmiu i opowiedział, że było tych pań siedemset.
- Z moimi wyjazdami do Pragi jest podobnie. Do setki liczyłem, teraz już tylko szacuję – mówił miłośnik Czech, który od 20 lat regularnie odwiedza ten kraj i jego stolicę.
Subiektywny przewodnik Michała Szczygła po Pradze został opatrzony fotografiami Filipa Springera. I one zostały wzbogacone na spotkaniu anegdotą.
- Filip część zdjęć zrobił w listopadzie, a potem musiał pojechać jeszcze raz w lutym – opowiadał. - W tych miesiącach Praga jest osnuta mgłami i najbardziej metafizyczna. Zapytany przez kogoś, co fotografuje, Filip odpowiedział, że wszystkie knajpy, w których pił wódkę pisarz Bohumil Hrabal. To na ile miesięcy pan przyjechał? - dociekał prażanin, umierając ze śmiechu. Bo Hrabal pił chyba wszędzie, a najczęściej „Pod Złotym Tygrysem”.
Autor przewodnika ofiarował uczestnikom spotkania osobisty przepis, jak powinni zwiedzać Pragę. Radził, by nie zachowywali się jak wielu Polaków, którzy poprzestają na zwiedzaniu Hradczan, Mostu Karola i placu Staromiejskiego, a potem już znikają w knajpach.
- Czeskim piwem niełatwo się upić, bo jest słabsze od polskiego – mówił Mariusz Szczygieł. - Jedźcie do Pragi z moim przewodnikiem i zwiedzajcie z nim miasto przez dwa dni. Trzeciego porzućcie książkę, wsiądźcie do tramwaju byle jakiego, jedźcie na pętlę, potem idźcie gdzie oczy poniosą. Na pewno będzie jakaś knajpka, gdzie będzie można zjeść i się napić, a nawet pięć knajpek. Na pewno wrócicie. Zawsze się wraca.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?