Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miał być remont dachu, a jest pusty portfel. Mieszkańcy Opola i okolic stracili w sumie ponad 400 tysięcy złotych

Łukasz Biernacki
Łukasz Biernacki
Państwo Szymon i Weronika byli bohaterami pierwszego tekstu w sprawie firmy MB. Okazuje się jednak, że osób, które straciły pieniądze jest znacznie więcej.
Państwo Szymon i Weronika byli bohaterami pierwszego tekstu w sprawie firmy MB. Okazuje się jednak, że osób, które straciły pieniądze jest znacznie więcej. archiwum nto
Kilka tygodni temu na naszym portalu opublikowaliśmy tekst o parze z Opola, która kosztem jednej z opolskich firm straciła ponad 60 tysięcy złotych i dach nad głową. Po jego publikacji okazało się, że osób, których pieniądze w podobny sposób zniknęły bez śladu, jest znacznie więcej.

Przypomnijmy, sprawa dotyczy opolskiej firmy MB (nazwa zmieniona na potrzeby tekstu), której właścicielem jest Denys K. W poprzednim tekście na ten temat opisywaliśmy sytuację, w jakiej znaleźli się państwo Szymon i Weronika z Opola po podpisaniu umowy z tym przedsiębiorstwem. Ich zlecenie polegało na wymianie dachu w domu jednorodzinnym. Wykonawca jako zaliczkę za materiały budowlane i robociznę policzył sobie ponad 60 tysięcy złotych. Mimo otrzymania pieniędzy do zleconych prac przystąpił jednak dopiero po kilku miesiącach od wyznaczonego w umowie terminu ich zakończenia. Ostatecznie prace stanęły dokładnie w połowie, czyli stary dach został rozebrany, nowego nie położono, a wykonawca zapadł się pod ziemię.

Po publikacji naszego tekstu opisującego ten temat okazało się, że firma MB podobnych spraw o wątpliwym poziomie legalności ma w swoim dorobku znacznie więcej. Do naszej redakcji zaczęły spływać telefony i maile od osób, które w niemalże identyczny sposób straciły swoje pieniądze. W sumie udało nam się dowiedzieć o 10 takich umowach na remonty podpisanych przez Denysa K na przełomie ostatnich dwóch lat.

Scenariusz zdarzeń w przypadku każdej z osób, która się z nami skontaktowała, wyglądał niemal identycznie. Klient poszukujący kogoś kto wykona remont dachu, natrafia w Internecie na posiadającą dobre opinie firmę MB. Zainteresowany ofertą kontaktuje się z jej właścicielem i umawia się na spotkanie. Zleceniobiorca na spotkaniu z klientem wzbudza duże zaufanie, sprawia wrażenie osoby znającej się na tym co robi. Na dodatek jeździ drogim samochodem i posiada eleganckie wizytówki, co jeszcze lepiej wpływa na jego wizerunek. Po podpisaniu umowy prosi klienta o przelanie zaliczki, która pozwoli na przeprowadzenie pierwszego etapu prac. Gdy pieniądze wpływają na konto, z reguły wykonawca znika bez śladu. Czasami zdarza się, że zaczyna pracę, jednak prowadzi je powoli i mało dokładnie a ostatecznie ją porzuca.

Na moment przygotowywania artykułu wszystkie próby kontaktu z właścicielem firmy MB kończą się niepowodzeniem. Jego telefon jest permanentnie wyłączony, a siedziba firmy zdaje się być opuszczona. Kwoty pieniedzy, które w wyniku opisanego wyżej procederu stracili nasi czytelnicy, są różne. Zaczynają się od względnie małych sum po kilka lub kilkanaście tysięcy złotych, najwyższa z nich przekroczyła za to 70 tysięcy.

- Wpłaciłem pieniądze „z góry”, bo pracuje na co dzień za granicą i chciałem, żeby prace przebiegały płynnie nawet jak mnie nie będzie. Teraz żałuję. Straciłem oszczędności swojego życia. Człowiek w takiej sytuacji już zupełnie nie wie, co ma zrobić – mówi nam pan Roman, który jest autorem najwyższej wpłaty.

Według naszych obliczeń łączna kwota, którą stracili klienci po podpisaniu umów z Denysem K. wynosi około 400 tysięcy złotych. Teraz próbują oni dojść swoich praw w sądzie, część z nich ścieżką cywilną, a część karną.

- Wykorzystaliśmy już wszystkie polubowne środki odzyskania naszych pieniędzy. Teraz czekamy na to co zrobi w tej sprawie policja, prokuratura i sąd. Chociaż nawet jeśli będzie korzystny wyrok, to nie jestem pewna czy dostaniemy pieniądze. Ten człowiek może być niewypłacalny – mówi nam jedna z czytelniczek.

Po przeanalizowaniu każdej z tych spraw nasuwa się jeden prosty wniosek. Tzw. zapłata z góry nigdy nie gwarantuje nam terminowego wykonania umowy przez zleceniobiorcę, a może przysporzyć dużo dodatkowych problemów.

- W sprawach remontów, to na co warto zwrócić uwagę to nie tylko cena i termin wykonania, ale też jakość usług. Zawsze można zapytać wykonawcy o jego dotychczasowe usługi, jakie wykonywał. Często zgadzają się oni przedstawić rezultaty swoich wcześniejszych prac. Jeżeli zdecydujemy się już na konkretną firmę, należy też być ostrożnym przy wpłacaniu pieniędzy "z góry". Umowy gdzie płatność odbywa się już po zakończeniu pewnych etapów są z perspektywy konsumentów bezpieczniejsze - komentuje Marek Trejda, miejski rzecznik konsumentów w Opolu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Miał być remont dachu, a jest pusty portfel. Mieszkańcy Opola i okolic stracili w sumie ponad 400 tysięcy złotych - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto