Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie potrafią żyć tam gdzie zginął ich tata

Ewa Urbanek
Jan Fujak, zamiast pomóc, bezradnie rozkłada ręce.
Jan Fujak, zamiast pomóc, bezradnie rozkłada ręce.
Męża i cały dobytek Ania Tokarczyk z Jedlic straciła w pożarze. Jej najmłodsza córeczka Ola przebywa w szpitalu. Po wyjściu czeka ją kosztowna i długotrwała rehabilitacja.

Męża i cały dobytek Ania Tokarczyk z Jedlic straciła w pożarze. Jej najmłodsza córeczka Ola przebywa w szpitalu. Po wyjściu czeka ją kosztowna i długotrwała rehabilitacja.

Ania z dwoma synami 6-letnim Mateuszem i 4-letnim Kamilem mieszka dziś w lokalu socjalnym o powierzchni 15 metrów kwadr. Kiedy siostra chłopców wyjdzie na święta ze szpitala, dołączy do nich.

Ola będzie wymagała sterylnych warunków, częstego zmieniania opatrunków i opieki medycznej. Trudno o dobre warunki do rehabilitacji w takim mieszkaniu.

- Kuchnię i łazienkę mamy wspólną z innymi mieszkańcami budynku - tłumaczy Ania. Jedyne, o czym teraz marzy to godne warunki do wychowywania swoich dzieci.

- Staram się być silna dla dzieci i wiem, że jestem dzieciom bardzo potrzebna po tym jak straciły ojca - mówi.

Ich mieszkanie w Jedlicach po pożarze wyremontowano, ale rodzina nie chce do niego wracać. Nie są w stanie mieszkać w budynku, który łączy się z tragicznymi przeżyciami.

- Pani Ania po tragedii odmówiła na piśmie powrotu do Jedlic - tłumaczy sytuację Barbara Katolik, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Ozimku. - Źle zrobiła, bo zamknęła sobie drogę do starania się o inne mieszkanie. Wiem, że zrobiła to pod wpływem emocji, nie była do końca świadoma. Pomogłam jej napisać nowe pismo do Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Ozimku. Odwołała w nim poprzednią rezygnację i poprosiła o zamianę jej mieszkania w Jedlicach na inne komunalne w Ozimku.

- A takich mieszkań w gminie nie ma - tłumaczył Jan Fujak, prezes PGKiM. - Nie mogę obecnie zaproponować jej nic innego. Nie mamy nawet mieszkań do remontu. Co miesiąc zgłasza się ok. 30 osób i każda z nich chce dostać lokal.

Fujak obiecuje, że jak tylko pojawi się jakieś mieszkanie, postara się pomóc Ani. Nie stanie się to jednak szybko.

W gminie jest co prawda kilka wyroków o eksmisję, ale są to głównie rodziny wielodzietne, których nie sposób ulokować w pokoju 15m2. Sytuacja dobrowolnego zwalniania mieszkań jest rzadka. - Rocznie zwalnia się jedno lub dwa mieszkania - mówi Fujak.

Jedynym wyjściem dla pani Ani byłby powrót do mieszkania w Jedlicach, na które ciągle jeszcze ma szanse (choć - uwaga - już je komuś wstępnie przydzielono!). Na pewno jest to większe mieszkanie i być może dzieci pani Ani miałyby tam lepsze warunki do rozwoju. Czy jednak rodzina jest na to gotowa psychicznie?

- Dzieci ciągle pytają mnie o tatę. Ola chce, żebym do niego zadzwoniła, bo chce z nim porozmawiać - opowiada Ania. - Mateusz jest pod opieką psychologa, bo sobie nie radzi z tą sytuacją, stał się agresywny. Jemu brakuje taty, a mi męża. To on przynosił najpiękniejszą choinkę.

Ania chciałaby mieszkać w Ozimku, bo dzięki temu miałaby lepszy dostęp do opieki medycznej, komunikacji, a dzieci miałyby bliżej do przedszkola i szkoły. A z poparzoną Olą długo trzeba będzie chodzić na zmiany opatrunków do szpitala.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto