Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Opolanie ruszyli na pomoc przedsiębiorcy. Czy pan Marek przetrwa dzięki nim pandemię?

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
66-letni Sławomir Matysek (na zdjęciu) jest emerytem. Pomaga koledze prowadzić punkt dorabiania kluczy i serce go bolało, gdy widział, jak biznes podupada. Akcja zainicjowana przez Angélique Toque odmieniła ich los. - Oby tylko kolejny lockdown zupełnie nas nie pogrążył - mówi pan Marek, właściciel punktu.
66-letni Sławomir Matysek (na zdjęciu) jest emerytem. Pomaga koledze prowadzić punkt dorabiania kluczy i serce go bolało, gdy widział, jak biznes podupada. Akcja zainicjowana przez Angélique Toque odmieniła ich los. - Oby tylko kolejny lockdown zupełnie nas nie pogrążył - mówi pan Marek, właściciel punktu. Mirela Mazurkiewicz
Bywały takie dni, że do prowadzonego przez niego punktu dorabiania kluczy w Opolu nie zajrzał ani jeden klient. Aż pojawiła się opolanka, która rozkręciła akcję w mediach społecznościowych, by pomóc przetrwać drobnemu przedsiębiorcy.

O dramatycznej sytuacji właściciela niewielkiego punktu, który działa w przyziemiu Domu Handlowo-Usługowego Rzemieślnik na ul. Ozimskiej w Opolu, napisaliśmy niespełna trzy tygodnie temu. - Każdy dzień zaczyna się od nerwicy żołądka, bo walczymy o przetrwanie - mówił nam wówczas pan Marek.

- Gdy na schodach słyszę dźwięk kroków, to mimowolnie wytężam słuch, wróżąc czy to klient do nas, czy może zabłąkany poszukiwacz innych usług - wtórował mu Sławomir Matysek, emeryt, który pomaga panu Markowi prowadzić zakład specjalizujący się w dorabianiu kluczy. - Są takie dni, że przez osiem godzin nie zarobimy ani złotówki. Odkąd zaczęła się pandemia, ludzie boją się wychodzić z domów. Nie w głowie im dorabianie kluczy.

Punkt działa od 15 lat, ale tak źle, nie było jeszcze nigdy. Przez lata wyrobili sobie renomę, mieli stałych klientów i dotąd nie narzekali. Gdy byli już na dnie i - jak sami mówili - niżej upaść się nie dało, na ich drodze pojawiła się Angélique Toque, opolanka i właścicielka niewielkiej agencji marketingowej. Kobieta korzystała wcześniej z usług punktu, a panowie ujęli ją nie tylko profesjonalizmem, ale również serdecznością. Gdy okazało się, że pan Marek jest w biedzie, ruszyła na pomoc, opisując na Facebooku historię walki o przetrwanie małego zakładu z Opola. Odzew był błyskawiczny.

- Później napisała o nas "Nowa Trybuna Opolska" i ludzie zaczęli zaglądać do nas z ciekawości. Oczywiście za każdą taką wizytą szkło jakieś drobne zlecenie - mówi pan Marek, nie kryjąc radości. - To, rzecz jasna, nie są kokosy, ale poczułem ulgę, bo to był pierwszy miesiąc, gdy nie musiałem się martwić, czy będę miał z czego zapłacić ZUS i czy wystarczy na inne opłaty. Teraz słucham doniesień na temat ewentualnego lockdownu i drżę na samą myśl, co dalej z nami będzie, bo po tych zapowiedziach ruch znowu zrobił się mniejszy. Pewnie ludzie przestraszyli się, że zakażeń przybywa i zostali w domach. Przetrwamy tylko wtedy, gdy stali klienci o nas nie zapomną.

Punkt, który działa w Rzemieślniku, zasłynął dorabianiem kluczy rzadkich. Na swoim koncie mają m.in. ten, który otwiera tabernakulum w jednym z opolskich kościołów. Można go wykonać jedynie ręcznie, a cała procedura trwa około 2 godzin. Dla porównania dorabianie klucza do zwykłego zamka, jaki wielu z nas ma w domach, trwa maksymalnie 5 minut. Pan Marek pomoże również w otwarciu zatrzaśniętych drzwi w domu lub samochodzie, poradzi też sobie z zablokowanym sejfem. Można się z nim skontaktować pod numerem 723 017 110.

Angélique Toque również nie składa broni. - Wierzę w moc mediów społecznościowych, które mają empatycznych i zaangażowanych użytkowników - mówi. - Pewnie, że jest w nich sporo hejtu, ale przykład pana Marka i Sławomira pokazuje, że social media mogą też zmieniać ludziom życie na lepsze. Cieszę się, że mogłam przyczynić się do tej małej zmiany.

Opolanka zapewnia, że nie była to jednorazowa akcja i wierzy, że wspólnym zaangażowaniem można pomóc następnym drobnym przedsiębiorcom przetrwać pandemię. - Wkrótce chciałabym podzielić się z użytkownikami kolejną niewesołą historią. Tym razem będzie to biznes rodzinny z wieloletnimi tradycjami. Za takimi miejscami często kryją się ludzkie dramaty, bo pandemia - której nikt przecież nie mógł przewidzieć - może zniszczyć dorobek kilku pokoleń - mówi pani Angélique. - Skorzystanie z usług takich zakładów to dla nas drobny gest, który może zdecydować o ich przetrwaniu.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Opolanie ruszyli na pomoc przedsiębiorcy. Czy pan Marek przetrwa dzięki nim pandemię? - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto