Fila to 5-letni kocurek. We wtorek (22 czerwca) nad ranem jego właścicielka zorientowała się, że zwierzę zniknęło z mieszkania.
- W nocy było bardzo duszno, więc otworzyłam balkon, zostawiając minimalną szczelinę. Gdy się obudziłam kota nie było, choć zawsze śpi obok mnie - mówi pani Helena, która mieszka w bloku przy ul. Hubala w Opolu. - Fila jest dosyć strachliwym kotem, dlatego zaniepokoiło mnie jego zniknięcie. Mieszkam na trzecim piętrze, więc w pierwszym odruchu sprawdziłam, czy nie leży pod balkonem. Gdyby spadł z takiej wysokości, mógłby zrobić sobie krzywdę.
Pani Helena poprosiła sąsiada, żeby sprawdził, czy kot przez balkon nie zawędrował do niego. Po zwierzęciu nie było jednak ani śladu.
- Sprawdziliśmy z synkiem pod balkonem, czy nie ma śladów krwi, bo to mogłoby świadczyć o tym, że jednak spadł i został ranny, ale nic nie znaleźliśmy. Zaczęliśmy więc rozlepiać plakaty, licząc na to, że może ktoś go zauważy. Dla nas Fila jest jak członek rodziny - mówi kobieta.
Kot znalazł się... pod wanną
Mijały kolejne dni. W sobotę nad ranem panią Helenę zaalarmował krzyk sąsiada. Mężczyzna twierdził, że znalazł kota.
- Okazało się, że zwierzę spędziło u niego prawie tydzień. Sąsiad zauważył go, gdy Fila na moment pojawił się w kuchni. Na widok człowieka czmychnął jednak pod wannę i ani myślał spod niej wyjść - wspomina kobieta.
- Na początku siedział cichutko i ani się nie odzywał. Później zaczął odpowiadać na moje nawoływanie. Głos miał słabiutki, bo przecież od ponad 4 dni nic nie jadł - opowiada właścicielka.
Strażacy przyszli z pomocą
Pani Helena zaczęła szukać sposobu, by sprowadzić pupila do domu, ale zadanie nie było łatwe. W końcu zadzwoniła po pomoc do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
- W niedzielę po południu poprosiliśmy o pomoc strażaków, ale by uwolnić kota, trzeba było wyjąć płytkę, którą była wykończona wanna. Właściciel nie zgodził się na to, więc byliśmy w kropce. Na miejsce została nawet wezwana policja. Funkcjonariusze też byli bezradni - mówi Irena Otremba, wiceprezes opolskiego TOZ.
- W końcu sytuację uratowali strażacy, którzy wykorzystali kamerę termowizyjną i przesunęli nią kotka tak sprytnie, że zwierze udało się uwolnić bez skuwania kafli. Oni ocalili mu życie, bo przecież bez jedzenia i picia kot nie przeżyłby kolejnych dni. Jesteśmy wdzięczni strażakom, bo gdy inni rozkładali bezradnie ręce, oni po raz kolejny nas nie zawiedli - podkreśla.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?