Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Opole. Talentownia musi wyprowadzić się ze swojej siedziby! „To nie jest zemsta” - zapewnia szef MOSIR-u.

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Marcin Sabat, dyrektor MOSiR w Opolu (z prawej), w środę (12.01) wypowiedział fundacji umowę najmu lokalu ze skutkiem natychmiastowym, tłumacząc że był okłamywany. - Za to, że Talentownia znalazła się w takiej sytuacji winę ponosi tylko jeden człowiek: prezes fundacji - wtórował mu Adam Leszczyński, rzecznik ratusza.
Marcin Sabat, dyrektor MOSiR w Opolu (z prawej), w środę (12.01) wypowiedział fundacji umowę najmu lokalu ze skutkiem natychmiastowym, tłumacząc że był okłamywany. - Za to, że Talentownia znalazła się w takiej sytuacji winę ponosi tylko jeden człowiek: prezes fundacji - wtórował mu Adam Leszczyński, rzecznik ratusza. Mirela Mazurkiewicz
Szef MOSiR wypowiedział fundacji umowę najmu lokalu ze skutkiem natychmiastowym, tłumacząc że był okłamywany. – Mimo to, po raz kolejny, wyciągamy rękę w kierunku fundacji, dając jej 14 dni na wyprowadzkę – mówi Marcin Sabat. Do eskalacji konfliktu doszło, gdy szef Talentowni poskarżył się w mediach na działania miasta.

Talentownia najmowała od Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Opolu lokal przy ul. Barlickiego 13, tuż obok Toropolu. Odbywały się tu zajęcia poświęcone rozwojowi osobistemu dla dzieci, młodzieży i dorosłych, m.in. Festiwal Wege, Festiwal Prezentów czy Noc Talentów. Umowę najmu zawarto w czerwcu 2019 r. i miała ona obowiązywać przez trzy lata. W grudniu 2021 r. prezes Fundacji Kwitnące Talenty, która prowadzi Talentownię, otrzymał informację przypominającą, że umowa wygasa za pół roku, a miasto nie zamierza jej przedłużyć.

Początkowo ratusz zapowiadał, że znajdzie Talentowni nowy lokal, w którym będzie mogła kontynuować swoją działalność. Gdy prezes fundacji poskarżył się na działania miasta w mediach, doszło do eskalacji konfliktu. W środę (12.01) na konferencji prasowej dyrektor MOSiR poinformował, że wypowiedział fundacji umowę najmu ze skutkiem natychmiastowym. Zgodził się jednak, by organizacja wyprowadziła się w ciągu 14 dni. Propozycja znalezienia nowego lokalu jest już nieaktualna, więc fundacja musi sobie radzić sama.

Wszystkie warunki umowy były nagminnie naruszane – mówił na konferencji prasowej Marcin Sabat, dyrektor MOSiR. - MOSiR był okłamywany, jeśli chodzi o działalność fundacji i Talentowni. W obiekcie regularnie odbywają się spotkania biznesowe, a wstęp na nie kosztuje od 60 do 100 złotych. Usłyszałem, że to nie fundacja przyjmuje te pieniądze, a to oznacza, że lokal jest podnajmowany podmiotom trzecim bez zgody MOSiR-u. Ponadto na terenie obiektu organizowane są targi i festiwale, odbywa się sprzedaż detaliczna produktów, a my na takie coś zgody nie wyrażaliśmy. Zastanawiam się, czy przypadkiem fundacja nie czerpie korzyści finansowych z tytułu podnajmu. Ja jako dyrektor biorę na siebie ewentualną odpowiedzialność karną i nie zamierzam się tłumaczyć przed instytucjami kontrolującymi, dlaczego w tym jednym przypadku przymykaliśmy oko na działalność gospodarczą i zarobkową w lokalu, który był dedykowany działalności społecznej.

Dyrektor MOSiR zwracał również uwagę, że fundacja korzystała z najmu na preferencyjnych warunkach. – Za 200-metrowy lokal płaciła jakieś 650 złotych netto. W przypadku działalności gospodarczej byłoby to około 6 tys. złotych – mówił dyrektor Sabat. - Prezes Koziol, zasłaniając się dziećmi i niepełnosprawnymi, skarży się, że miasto i MOSiR chcą zamknąć jego fundację, a moim zdaniem on prowadzi działalność zarobkową sam lub umożliwia jej prowadzenie innym osobom.

Działalność Talentowni nie była tajemnicą. Wydarzenia, o których mówi dyrektor MOSiR, były szeroko promowane w internetowych kanałach fundacji, ale też w lokalnych mediach. Stąd pojawiło się przypuszczenie, że decyzja jest zemstą ratusza za nagłośnienie problemów lokalowych Talentowni.

- To nie jest zemsta ratusza – odpiera zarzut Marcin Sabat. - Działania nie były prowadzone w tajemnicy, ale ja dyrektorem jestem od dwóch miesięcy i od tego momentu biorę odpowiedzialność za funkcjonowanie jednostki. Nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego wcześniej było inaczej.

- Dialog z fundacją następował głownie za pomocą mediów. Prezes, gdy chyba miał problem ze zrozumieniem umowy, pobiegł do mediów – wtóruje mu Adam Leszczyński, rzecznik ratusza. – Nim doszło do rozmów, rozpoczął się atak na miasto, które rzekomo chce zabić życzenia dzieci, zabrać im talenty. Za to, że Talentownia znalazła się w takiej sytuacji winę ponosi tylko jeden człowiek: prezes fundacji.

Piotr Koziol, wspomniany prezes Fundacji Kwitnące Talenty, rozwojem zdarzeń jest zaskoczony. – Pismo, które dostałem jest lakoniczne, a na konferencję prasową nie zostałem zaproszony. Dlatego po zapoznaniu się z zarzutami ratusza odniosę się do sprawy – mówi.

Budynek przy ul. Barlickiego 13, gdy zwolni go Fundacja Kwitnące Talenty, ma służyć celom rekreacyjno-sportowym. Utworzona ma tam zostać infrastruktura dla osób korzystających z lodowiska. Mowa jest o szatniach, wypożyczalni łyżew, być może też o punkcie gastronomicznym.

Do sprawy wrócimy.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Opole. Talentownia musi wyprowadzić się ze swojej siedziby! „To nie jest zemsta” - zapewnia szef MOSIR-u. - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto