Tegoroczny festiwal w Opolu nie zaskoczył. Okazuje się, że można wyprodukować jeszcze większego gniota niż w latach poprzednich. W czasie trwania występów kabareciarzy ludzie wychodzili z widowni. Utwory śpiewane były z playbacku. Nie brakowało także wpadek technicznych. To obraz tegorocznego festiwalu.
Nikt chyba nie zakładał, że legenda polskiej sceny muzycznej, Wojciech Młynarski, nazwie władze TVP " idiotami bez granic", reżyserka kabaretonu przyzna, że sam program imprezy ten kabareton zabija, a dyrektor festiwalu odżegna się od niego, tłumacząc blamaż imprezy zakulisowymi intrygami - podaje serwis Gazeta.pl
Gazeta próbuje doszukać się przyczyn porażki. Za festiwal odpowiadają wszyscy, czyli w praktyce nikt, a prace nad nim zaczynają się za późno. Czesto zmienia się dyrektor imprezy i władze TVP transmitujące wydarzenie. Od lat nie zmienia się formuła festiwalu- zaznacza autorka tekstu. Co roku "Debiuty", "Premiery", "Superjedynki" i "Kabareton". Prawdą jest, że wiele artystów nie chce przyjeżdżać na festiwal.
W materiale czytamy, że samo Opole powinno przejąć większą inicjatywę. W czasie trwania festiwalu można zorganizować dodatkowe koncerty, aby bardziej ożywić Polską Stolicę Piosenki.
Czy organizatorzy wyciągną odpowiednie wnioski i sytuacja się poprawi? Odpowiedź w czerwcu przyszłego roku.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?