Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Opolski Festiwal Książki. Tłumy na spotkaniu z Marcinem Mellerem [zdjęcia]

Krzysztof Ogiolda
Spotkanie z Marcinem Mellerem
Spotkanie z Marcinem Mellerem Krzysztof Ogiolda
Trudno wytłumaczyć gospodarzom, że nie pije się alkoholu. Przecież wino to nie alkohol. Albo że bierzemy leki. Przecież nie ma lepszego leku niż wino – mówił podczas spotkania z publicznością współautor książki „Gumardżos. Opowieści z Gruzji”.

Przed sceną nieopodal Miejskiej Biblioteki Publicznej zebrał się tłum Opolan. Rozmowę z Marcinem Mellerem prowadził Bartosz Suwiński.

- Tradycja gruzińskich toastów ma jakieś 200 lat – opowiadał Marcin Meller. Gruzja była – trochę podobnie jak Polska pod zaborem, ale nie trzech krajów, tylko jednego – Rosji. Bastionem polskości była wiara katolicka. Ale w prawosławnej Gruzji to nie działało. Bastionem stał się dom. Toasty za przodków służyły temu, by sobie przypominać, kim jesteśmy, skąd pochodzimy, czego chcemy. To jest wersja wzniosła. Ale są też toasty za miłość. Kiedy toasty za miłość wznosi ojciec moich przyjaciół, emerytowany adwokat – za żonę, za córki, za siostry, łzy stają w oczach. A jego syn, miłośnik piłki nożnej jak ja wznosi toast za ukochane Dynamo Tbilisi, które w czasach, gdy nie było niepodległej Gruzji pełniła rolę reprezentacji. Jak FC Barcelona dla Katalończyków. Ale przy gruzińskim stole podczas supry, czyli uczty, czasem tyle pary idzie w mówienie, że na działanie już nie ma czasu.

Piszecie państwo, że Gruzja jest kobietą i są na to dowody – zachęcał Bartosz Suwiński.
- To Ania napisała (Anna Dziewit – przyp. red.) - śmiał się Marcin Meller. - Gruzinki mówią, że na pozór, Gruzja to jest kraj macho, ale w rzeczywistości w domach często rządzą kobiety. W ostatnich kilkudziesięciu latach Gruzja miała kilka wojen i mężczyźni w tej trudnej sytuacji staczali się w alkohol i narkotyki, a kobiety się otrzepywały i szły do pracy w Gruzji, w Rosji w Turcji, a jak się dało, to na Zachodzie.

W gruzińskim duchu gość spotkania mieszał wątki poważne i niepoważne. Tragedię i komedię. - Nad Tbilisi stoi ogromny pomnik Matki Gruzji, która w jednej ręce trzyma miseczkę z winem dla przyjaciół, a w drugiej miecz dla wrogów – opowiadał. - I jest taka traumatyczna historia, którą przeżyło pokolenie ludzi mniej więcej w moim wieku na początku lat 90. Wielu bankietowiczów wracających z imprez weekendowych i wielkich supr widziało nad miastem dwie Matki Gruzje. Niektórzy przysięgali, że już nigdy nie tkną alkoholu. Tymczasem władze nowej Gruzji uznały, że ta stara Matka Gruzja jest komunistyczna i postanowiły ją wymienić na nową, ale wyglądającą tak samo. Dwie Matki Gruzje stały obok siebie tylko w ten jeden poranek.

Marcin Meller opowiadał fascynująco o gruzińskiej muzyce i kinie. Sporo miejsca – także w książce - poświęcił głośnemu filmowi z lat 80., w czasie rządów Gorbaczowa pokazywanego także w Polsce, czyli „Pokucie” Tengiza Abuładzego. Uznał, że jest to jeden z dziesięciu najważniejszych filmów, jakie w życiu oglądał.

- A smakuje panu czerwone wytrawne wino „Stalin”? - pytał prowadzący spotkanie.
- Nigdy nie piłem i nie wypiłbym. Nigdy też nikt mi nie zaproponował wypicia za zdrowie Stalina, bo musiałbym odmówić i nie wiadomo, jak to by się skończyło. Ponieważ odmawianie w Gruzji degustacji jest nakopaniem w honor. A przecież jeszcze na początku lat 90. na desce rozdzielczej wielu taksówek Stalin widniał tuż obok św. Jerzego.
Meller opowiadał, że trudno w Gruzji wymówić się od picia wina, bo wino nie jest uważane w tym kraju za alkohol. Trudno też wymówić się braniem lekarstw, bo przecież nie ma lepszego lekarstwa niż wino.

OPOLSKIE INFO - 15.06.2018

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto