Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Opolskie feministki protestują przeciwko zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego. Niektóre bez wychodzenia z domu!

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Opolskie działaczki musiały zostać w domu, ale nie zamierzają siedzieć cicho.
Opolskie działaczki musiały zostać w domu, ale nie zamierzają siedzieć cicho. archiwum prywatne
Dziś (15.04) w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy. Przewiduje on zaostrzenie przepisów antyaborcyjnych. Za projektem stoi Komitet Inicjatywy Ustawodawczej "Zatrzymaj aborcję", którego twarzą stała się Kaja Godek.

Do Sejmu trafił on jesienią 2017 roku i przewiduje zakazanie aborcji w sytuacji, gdy u płodu stwierdzono ciężkie i nieodwracalne wady (obecne prawo pozwala na legalne przerwanie takiej ciąży - przyp. red.).

Autorzy projektu argumentują, że zmiana prawa jest konieczna i "zlikwiduje dyskryminację chorych dzieci poczętych poprzez zapewnienie im tej samej ochrony prawnej, która przysługuje obecnie zdrowym dzieciom poczętym".

- To, że kontrowersyjny projekt obywatelski pojawia się w Sejmie właśnie teraz jest ewidentnym dowodem na to, że rządzący boją się kobiet - mówi Małgorzata Kulczycka, feministka i prezeska działającej w Opolu Manufaktury Inicjatyw Różnorodnych, czyli stowarzyszenia walczącego z dyskryminacją. - Oni już raz wycofali się z tego pomysłu pod naporem protestów społecznych. W tej chwili, gdy wszystkie siły powinny być skierowane na walkę z epidemią, próbują wykorzystać sytuację, bo wiedzą, że nie wyjdziemy na ulice. Rządzący bardzo się pomylili, jeśli sądzili, że cichaczem udam się przepchnąć ten projekt.

Obecnie aborcja w Polsce dopuszczalna jest w trzech przypadkach: gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, gdy jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu, a także gdy ciążą jest następstwem gwałtu. Projekt zaprezentowany przez Kaję Godek zakłada, że wady płodu nie będą przesłanką do wykonania legalnej aborcji.

- Uważam, że bestialstwem jest zmuszanie kobiet do tego, by rodziły nieuleczalnie chore dzieci. Czasami wiedząc, że te dzieci tuż po porodzie umrą - mówi Małgorzata Kulczycka, opolska feministka. - Nie ma powodu, by skazywać kobiet na trwające wiele tygodni tortury. Są osoby, które wierzą w cuda i my nikomu nie odbieramy prawa do tego. Jeśli kobieta zechce donosić taką ciężę - oczywiście powinna mieć do tego prawo. Ale nie można do tego nikogo zmuszać!

Aktywistki w całym kraju mają ograniczone możliwości manifestowania, z uwagi obostrzenia wprowadzone w obliczu walki z epidemią (są to m.in. ograniczenia w przemieszczaniu się).

- Ale ci, którzy chodzą do pracy starają się eksponować symbole oporu, m.in. parasolkę czy czarny ubiór. Będziemy też wywieszać transparenty i nie pozwolimy sobie zamknąć ust - mówi opolska feministka. - Ustawa w takim kształcie uderzy przede wszystkim w najbiedniejsze kobiety. Te bogatsze będzie stać na to, by opłacić sobie aborcję za granicą. Biedniejsze natomiast będą ryzykować życie w szemranych klinikach, działających w podziemiu. Rozważamy różne scenariusze, m.in. to, że wyjdziemy na ulice i stworzymy wielokilometrowy łańcuch, oczywiści dbając o to, by uczestników dzieliły od siebie przepisowe dwa metry.

Dziś (15.04) w Sejmie odbywa się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto