Na mocy rozporządzenia Ministra Edukacji z lutego tego roku mniejszości niemieckiej w Polsce ograniczono z 3 do 1 liczbę godzin lekcyjnych, przeznaczonych na dodatkową naukę języka niemieckiego jako ojczystego. Wprowadzone to zostanie od nowego roku szkolnego. Ponieważ pozostałe mniejszości narodowe w Polsce korzystają z tego uprawnienia w wymiarze 3 godzin tygodniowo, Towarzystwo Społeczno - Kulturalne Niemców protestuje przeciwko rozporządzeniu, uznając je za dyskryminację.
Po stronie mniejszości niemieckiej stanęła sejmowa komisja mniejszości narodowych, która 7 czerwca skierowała do MEN dezyderat z wnioskiem o zaprzestanie dyskryminacji. Na spotkaniu komisji 19 lipca większość posłów uznała odpowiedź na ten dezyderat za niewystarczającą. Resort podtrzymał swoje stanowisko, a jedynie wyraził gotowość do dalszych rozmów z udziałem przedstawicieli niemieckiego rządu.
- Według danych polskiego MSZ na stałe w RFN mieszka 867 tysięcy polskich obywateli. W Niemczech nie ma ani jednej szkoły z możliwością nauki języka polskiego jako ojczystego – mówił na spotkaniu komisji poseł Janusz Kowalski.- Po to jest traktat polsko niemiecki, aby po obu stronach były te same uprawnienia dla mniejszości. Od 30 lat Niemcy dyskryminują mniejszość polską i Polaków. To rozwiązanie ma być sposobem na przywrócenie symetrii.
Poseł Ryszard Galla, reprezentujący mniejszość niemiecką, jeszcze raz zaapelował do polskich władz o cofnięcie spornego rozporządzenia MEN.
- Odpowiedź na dezyderat nie wnosi nic. Rozporządzenie łamie ustawę o mniejszościach narodowych i etnicznych. Jesteśmy dyskryminowani – mówił Ryszard Galla.
- Staliśmy się elementem gry politycznej, w której wrogami są Niemcy. W nas najłatwiej uderzyć – komentował Rafał Bartek prezes Towarzystwa Społeczno – Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim.
Przedstawiciel MEN na spotkaniu zapowiedział kontynuowanie rozmów z udziałem polskiego i niemieckiego MSZ. Czeka na to między innymi 500 nauczycieli niemieckiego, którym grozi utrata pracy albo wykonywanie w szkole innych obowiązków. Mniejszość zarzuca polskim władzom, że faktycznie nie chcą rozmawiać. Władze odpowiadają, że to niemiecki rząd zwleka z negocjacjami. Na wtorkowym spotkaniu w sejmie poseł Janusz Kowalski publicznie zarzucił Ryszardowi Galli wielokrotne powtarzanie kłamstwa, że nauka polskiego w Niemczech jest prowadzona. W odpowiedzi przewodnicząca komisji Wanda Nowicka z Lewicy odebrała mu głos.
- Będę wnioskował w trakcie prac nad budżetem państwa w przyszłym roku, aby odebrać wszystkie pieniądze dla Mniejszości Niemieckiej – zapowiedział Janusz Kowalski. – Tak, żeby obowiązywał standard niemiecki.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?