O sprawie pisaliśmy w sierpniu ubiegłego roku, ale przez tych kilka miesięcy nic się nie zmieniło. Spadkobiercy zaniedbanej posesji dalej nie interesują się swoim majątkiem, a sąsiedzi mają z tym problem.
- Nie mogę hodować ani kur, ani kaczek. Po co? Dla lisów? Dom porasta mi mchem, a na podwórko wchodzą sarny – denerwuje się pani Joanna Klepert, mieszkanka Ozimka. - Najgorsze jest to, że obawiam się o bezpieczeństwo swoich wnuków.
Pani Joanna opowiada, że w zeszłym roku na podwórko wpełzła żmija, tuż obok bawiącego się wnuka. Innym razem kobieta znalazła na trawie ogromną wylinkę.
- Nikt nie chce nam pomóc - rozkłada ręce pani Joanna.
Jan Labus, burmistrz Ozimka, obiecuje interwencję. - Nie możemy jako gmina wyciąć tych drzew, bo to prywatny teren. Z pewnością będziemy się próbowali porozumieć ze spadkobiercami. To oni powinni zadbać o swoją posesję. Na początek wyślemy kolejne zawiadomienia - zapowiada burmistrz.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?