Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PGNiG Superliga. Gwardia Opole pokonała Vive Kielce. Więcej niż cud w Stegu Arenie!

Wiktor Gumiński
PGNiG Superliga. Gwardia Opole pokonała Vive Kielce
PGNiG Superliga. Gwardia Opole pokonała Vive Kielce Mirosław Szozda
Gwardia Opole pokonała Vive Kielce 32:31 w pierwszym meczu półfinałowym PGNiG Superligi. To wręcz niewyobrażalna sensacja!

- Czuję już, że wygraliśmy, ale jeszcze chyba to do mnie nie dociera. Nasze zwycięstwo z Vive można nazwać cudem - mówił godzinę po ostatnim gwizdku Maciej Zarzycki, rozgrywający Gwardii, a zarazem jeden z bohaterów ostatniej, decydującej akcji meczu.

Co prawda zwycięską bramkę dla opolan zdobył, na trzy sekundy przed końcem, Karol Siwak, ale biegnąc do kluczowej kontry otrzymał podanie właśnie od Zarzyckiego, który wcześniej popisał się też przechwytem.

- Tę akcję zapamiętam na całe życie - nie ukrywał nasz rozmówca. - Kiedy udało mi się odzyskać piłkę po błędzie kielczan, najpierw chciałem podać do Mateusza Jankowskiego. Zauważyłem jednak w ostatnim momencie, że jest przy nim jeden z rywali, więc przełożyłem piłkę do lewej ręki i ostatkiem sił pchnąłem ją w kierunku Karola. Bo rzutem nie można było tego nazwać.

Skalę sukcesu osiągniętego przez Gwardię najlepiej oddają liczby. Opolska drużyna przerwała bowiem Vive passę 103 ligowych zwycięstw z rzędu (ostatnia porażka w marcu 2016 roku z Wisłą Płock)! A jeżeli dodać do tego rozgrywki Pucharu Polski, kielecki zespół przegrał na krajowym podwórku pierwszy raz od 121 spotkań!

Nadspodziewanie szybki powrót

Dla obu drużyn była to już czwarta potyczka w obecnym sezonie. Z trzech poprzednich gwardziści zdecydowanie nie mieli najlepszych wspomnień, bo w lidze dwukrotnie przegrali różnicą 10 trafień, a w ćwierćfinale Pucharu Polski okazali się gorsi aż o 16 bramek. Jak przy każdej konfrontacji z Vive i tym razem nie mieli jednak nic do stracenia.

Początek w wykonaniu opolskiej drużyny był niezły, dzięki czemu przez niespełna kwadrans wynik oscylował w okolicach remisu. Ale najważniejsze było to, jak gospodarze zareagowali później. A dokładnie po serii prostych błędów, które Vive skrzętnie wykorzystało i odskoczyło nawet na 12:7.

Przy tak niekorzystnym położeniu, szczypiorniści z Opola spisywali się tak dobrze, że na kilkanaście sekund przed zejściem na przerwę prowadzili nawet 15:14. Było to przede wszystkim zasługą znakomicie przygotowywanych zagrywek pod Antoniego Łangowskiego, który z drugiej linii regularnie bombardował bramkę rywala, oraz znów kapitalnie spisującego się między słupkami Adama Malchera.

- Antoni dysponuje potężnym wyskokiem i ma naprawdę bardzo dobry rzut - chwalił swojego kolegę Jan Klimków, obrotowy Gwardii. - Choć mam 203 cm wzrostu, czyli podobnie jak w szeregach Vive Marko Mamic i Władysław Kulesz, naprawdę trudno jest mi zatrzymywać „Tolka” blokiem. On po prostu ma wielki talent i wysokie umiejętności.

- Przed meczem powiedzieliśmy sobie, że niezależnie od tego, jak się będzie układał, mamy walczyć o każdą piłkę, o każdy centymetr boiska - dodawał Michał Skórski, drugi trener opolan. - Nakreśliliśmy sobie plan działania i dużo rzeczy w nim zawartych udało nam się zrealizować.

Doskonale wytrzymali walkę cios za cios

Co prawda tuż przed przerwą wynik wyrównał Julen Aguinagalde, ale kiedy oba zespoły zeszły do szatni, w kibicach opolan odżyło wspomnienie z pierwszego półfinałowego meczu PGNiG Superligi w poprzednim sezonie. Wtedy to sensacyjnie wygrali oni 33:32 w Stegu Arenie z innym polskim potentatem klubowym - Wisłą Płock.

I opolscy piłkarze ręczni zadbali o to, by rozgrzać swoich kibiców do czerwoności aż do ostatniego gwizdka!

Od samego startu drugiej odsłony ciągle błyszczał Malcher, którego obrony uskrzydliły kolegów z pola na tyle, że nawet wcześniej kompletnie nieskuteczny Mateusz Morawski popisał się dwoma efektownymi trafieniami, dającymi jego ekipie prowadzenie 20:18.

Zespół z Kielc szybko wyrównał i przez dłuższy czas, gdy tylko Gwardia wychodziła na jednobramkowe prowadzenie, błyskawicznie odpowiadał trafieniem ze swojej strony. Później nawet parokrotnie prowadził i przy remisie 31:31 miał 20 sekund na wyprowadzenie decydującej akcji. Ale, co już opisaliśmy na początku, ostateczny cios zadała Gwardia.- W drugiej połowie mieliśmy trochę problemów z organizacją przy powrocie do obrony - podkreślał Klimków. - Rywale długo skrzętnie wykorzystywali fakt, że przy zmianie w defensywie chwilowo brakowało nam ostatniego obrońcy. Ale i to udało nam się przetrzymać.

- Musimy sobie uświadomić, że naszym rywalem był zespół, który za chwilę zagra w finałowym turnieju Ligi Mistrzów - zaznacza Skórski. - Tym samym jego zawodnicy mają na tyle wysokie umiejętności, że swoimi indywidualnymi popisami są w stanie zdobyć gola w ciągu paru sekund. Cieszy mnie jednak, że generalnie pod kątem taktycznym naprawdę solidnie zneutralizowaliśmy atuty Vive.

Przed rewanżowym meczem półfinałowym, który odbędzie się w sobotę o godz. 18 w Kielcach, wszyscy w Gwardii zachowują jednak spokój. Niezależnie natomiast od tego, co się w nim wydarzy, pięknych wspomnień z 14 maja 2019 r. nam nie odbierze.

Gwardia Opole - Vive Kielce 32:31 (15:15)
Gwardia: Malcher, Zembrzycki - Łangowski 9, Jankowski 6, Mauer 4, Zieniewicz 3, Klimków 2, Morawski 2, Siwak 2, Tarcijonas 2, Zarzycki 2, Milewski, Zadura.
Vive: Ivic, Wałach - Dujszebajew 6, Janc 5, Jachlewski 3, Jurkiewicz 3, Karalek 3, Kulesz 3, Mamić 3, Aguinagalde 2, Cindric 2, Bis 1, Fernandez, Lijewski.
Kary: Gwardia - 8 min., Vive - 8 min.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: PGNiG Superliga. Gwardia Opole pokonała Vive Kielce. Więcej niż cud w Stegu Arenie! - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto